NIKODEM JEŻEWSKI O PIĄTKOWEJ WALCE, BRIEDISIE I CIEŚLAKU
Nikodem Jeżewski (18-0-1, 9 KO) wraca w piątkowy wieczór starciem z Markiem Prochazką (9-2-1, 5 KO). O przygotowaniach do tej walki, sparingach z Mairisem Briedisem (27-1, 19 KO) i dyskutowanym rewanżu z Michałem Cieślakiem (19-1, 13 KO) porozmawialiśmy z Nikodemem na kilkadziesiąt godzin przed występem w Wielkim Klinczu koło Kościerzyny.
- Z jednej strony wielka, a zarazem niewielka zmiana, to mój powrót do trenera Rafała Kałużnego do Gdańska. Każdy trener powie ci ile masz zrobić worków, ile masz przebiec, każdy ci potrzyma tarczę, ale chodzi jednak przede wszystkim o tę chemię pomiędzy zawodnikiem a szkoleniowcem. Na pewnym poziomie taka relacja jest bardzo ważna. Chodziło przede wszystkim o to. Długo dążyłem, żebyśmy się dogadali w tematach, w których kiedyś się poróżniliśmy, odbyliśmy konkretną, męską rozmowę i wszystko sobie wyjaśniliśmy. I to na pewno z korzyścią dla mnie, bo Rafał to naprawdę dobry trener. Mam nadzieję, że już w piątek uda się pokazać parę elementów, nad jakimi pracowaliśmy teraz podczas przygotowań. Każdy nowy trener mówi, że nie chce zmieniać zawodnika, jednak każdy ma też jakiś swój warsztat pracy i z każdym trenuje się trochę inaczej. Trener Adam Jabłoński i Rafał Wojda znają się na rzeczy, są dobrymi fachowcami, uznałem jednak, że najlepszą dla mnie opcją będzie powrót do Rafała Kałużnego. Wspólnie chcemy wrócić do starego stylu, bardziej agresywnego i konsekwentnego. Razem patrzymy w tym samym kierunku jeśli chodzi o boks, co również jest bardzo ważne. Każdy zawodnik jest inny, każdy ma jakieś swoje predyspozycje i moim zdaniem najlepiej wyjdę właśnie na powrocie do Rafała. Dziękuję poprzedniej ekipie, dobrze będę wspominał pracę w Radomiu, lecz uznałem, że dla mnie najlepszą opcją będzie powrót do trenera Kałużnego. Czuję, że wszystko wróciło na właściwe tory i jestem w wysokiej formie, choć zobaczymy na ile wpłynie na mnie ta długa przerwa - mówi pięściarz promowany przez Krystiana Każyszkę.
- Mój trener mocniej analizował przeciwnika, ja się na tym aż tak nie skupiam. Facet wywodzi się z kickboxingu, jest twardy, idzie za podwójną gardą i nie jest mu straszne przeboksować dziesięć rund. Słyszałem, że jest twardy i odporny, zobaczymy więc czy uda mi się go skruszyć - kontynuował Jeżewski, który od dawna był przymierzany do ataku na tron Unii Europejskiej w wadze junior ciężkiej.
- Sytuacja z tym pasem Unii Europejskiej to są jakieś jaja, poważnie. Parodia. Przygotowywaliśmy się już do dwóch terminów, a trzeci wyznaczono na grudzień. Dwa razy przerobiłem obóz do takiej walki, dwa razy zainwestowaliśmy spore pieniądze, czas i zdrowie, na moją prośbę poleciałem też sparować z Mairisem Briedisem, a teraz nagle przychodzi dziwna informacja, że jeśli wystąpię przed grudniowym terminem, to zostanę usunięty na dziewięć miesięcy z rankingów. To z jednej strony śmieszne, a z drugiej sk...o. Robimy więc swoje i nie oglądamy się na innych. Dostałem jasną deklarację, że jeśli wygram w piątek, to do końca roku stoczę jeszcze jedną walkę. Przecież boks to moja praca, nie wiadomo, czy zaraz znowu nie poodwołują imprezy, nie będę się więc kogoś słuchał, czy mogę boksować, czy nie - nie ukrywa swojej irytacji pięściarz z Kościerzyny.
Ostatnio pojawiły się plotki o rzekomych przymiarkach do rewanżu z Cieślakiem. Czy rzeczywiście jest coś na rzeczy?
- Póki co nic nie wiem o ewentualnej walce z Michałem, trochę jestem zaskoczony, ale jak widać pozostaję wciąż jedynym polskim pięściarzem, który jest gotów podjąć się walki z Cieślakiem. Widocznie reszta chowa głowy jak struś w piasek. Cały czas powtarzam, że jestem otwarty na konfrontację z każdym! Czy to Polak, czy to ktoś mocniejszy z zagranicy, ja zawsze jestem otwarty na takie potyczki. Trenuję przecież ciężko po to, by potem się sprawdzić, a nie w kółko opowiadać, że potrzebuję jeszcze jednej walki, a potem jeszcze jednej... Dziś świat oparty jest na mediach społecznościowych, fotkach po każdym treningu, a prawda jest taka, że trzeba zap...ć, bo inaczej nic z tego nie będzie. Wywodzę się jeszcze z tych starszych czasów. U nas w Polsce każdego nowego chłopaka na siłę prezentuje się jako nowego Tysona czy Gołowkina, a zamiast tego trzeba po prostu dojść do wszystkiego ciężką pracą. Bo my nie mamy przecież mistrzów świata i olimpijskich. Pracuję więc bardzo ostro i jestem gotów sprawdzić się z każdym, z Michałem włącznie. Trenuję dziesięć lat, na co mam więc czekać? Jeśli pojawi się oficjalne zapytanie odnośnie starcia z Cieślakiem, na pewno usiądę do takich rozmów - przyznał 29-letni Nikodem.
- Mairis Briedis to numer jeden mojej kategorii, co zresztą udowodnił w sobotę. Sparowałem z nim do walki z Dorticosem do tego pierwszego terminu. Wtedy nie doszło ostatecznie do pojedynku. Teraz też byłem zaproszony, ale miałem swoje sprawy rodzinne, rodziło się nam pierwsze dziecko i niestety musiałem mu odmówić. Ale bardzo dobrze zdążyłem poznać Mairisa. Pomagałem mu w sparingach w przygotowaniach do Hucka, Gevora i tej niedoszłej walki z Dorticosem za pierwszym razem. Miałem też okazję przekonać się na własne oczy, jak Mairis się zmienia i robi naprawdę ogromny postęp. Ale to też trochę zasługa zmiany trenerów. Teraz ma w narożniku świetnego fachowca. Znakomicie boksuje z kontry i bywa dla swoich rywali okrutny w tym aspekcie. W sobotnim pojedynku z Dorticosem w finale turnieju WBSS też nastawił się na kontrę. Briedis to bardzo wysoki poziom, na ten moment numer jeden kategorii cruiser na świecie. Z drugiej strony zapominamy też trochę o ciężkim nokaucie jaki Dorticosowi zafundował nie tak dawno temu Murat Gasijew. Nie wiemy, czy to też nie miało trochę wpływu na Kubańczyka. A trzeba zaznaczyć, że Briedis bije przecież bardzo mocno. Sparowałem z Cieślakiem, Masternakiem, Ugonohem, Rusiewiczem, Włodarczykiem, Rekowskim, miałem do czynienia z naprawdę bardzo mocnymi chłopakami z kickboxingu i mogę potwierdzić, że choć Briedis nawet jak na kategorię cruiser nie jest duży, to bije zdecydowanie najmocniej. Do tego jest nieprzyjemny do boksowania, bo ma w swoim arsenale dużo takich akcji wyciągniętych właśnie z kickboxingu. Bardzo cenię sobie te nasze sparingi, bo moim zdaniem czołówka powinna sparować właśnie między sobą, to najlepsza nauka. Możesz być mistrzem tarczy czy worka, ale jak nie sparujesz z najlepszymi, to się nie rozwijasz - zakończył Jeżewski.
Transmisja z piątkowej gali na Polsacie Sport Extra i Polsacie Sport Fight. Na rozpisce między innymi początek ośmioosobowego turnieju w wadze junior ciężkiej organizowanego przez promotora Każyszkę.
Bardzo mądrze powiedziane, bo u nas zawodowcy sparują z amatorami, dlatego że grupy między sobą nie mogą się dogadać a ściąganie dobrych sparingpartnerów z zagranicy jest za drogie, dlatego stoimy w miejscu.