POGROMCA ROBERTA PARZĘCZEWSKIEGO JUŻ W GRUPIE TYMEX
Szerzod Chusanow (22-1-1, 10 KO) sprawił nam w sobotni wieczór niemiłą niespodziankę, ciężko nokautując faworyzowanego Roberta Parzęczewskiego (25-2, 16 KO). Ale dobry promotor musi być przygotowany na każdą sytuację o dwa kroki do przodu...
Tak też uczynił Mariusz Grabowski, który był już wcześniej wstępnie dogadany z Uzbekiem, a w niedzielę rano podpisał z nim kontrakt. Tak więc Chusanow, który w przeszłości dał też bardzo dobrą i równą walkę Damianowi Jonakowi, a teraz pokonał "Araba", będzie startował jako zawodnik Tymex Boxing Promotion.
Utytułowany na ringach olimpijskich 40-latek może startować zarówno na galach Tymexu w Polsce, jak i pojechać na mocny wyjazd zagraniczny. Ale ułatwi to również ewentualny rewanż z Robertem.
- Trzeba pracować dalej. Robert i jego otoczenie chcą tego rewanżu i pewnie do niego doprowadzimy. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Zrobimy Robertowi jedną walkę na odbudowanie, bo od razu na Chisanowa go nie puścimy, ale jak się pokaże z dobrej strony w tym powrocie, to zrobimy zapewne potem ten rewanż - mówił tuż po zakończeniu gali w Częstochowie Grabowski.
Przypomnijmy, że Parzęczewski po fajnej pierwszej rundzie, w drugiej zagapił się na moment i został złapany lewym sierpowym na szczękę. Zdołał podnieść się na osiem, jednak doświadczony Robert Gortat nie puścił go do dalszej walki w obawie o ciężki nokaut. Poniżej wywiad przeprowadzony z Robertem kilka minut po zejściu z ringu.
W tym na pewno dla Czerkaszyna.
Czerkaszyn jak walczy to nie napala się ale raczej szuka dobrej akcji.
No ale Czerkaszyn stoczył bardzo dużo walk w różnych formułach, więc dla niego to partia szachów a nie próba zrobienia dziury w worku.
Z drugiej strony po ubiciu konia pociągowego grupy zasłużył sobie na kilka dodatkowych walk więc taki ruch Grabowskiego zasługuje na szacunek.
A tak całkiem poważnie - fajnie, niech zarobi. Co więcej - niech mu dadzą polskich junior średnich i średnich oraz czas na zrobienie formy. Będzie ciekawie.
To właśnie taka liga była kiedyś kuźnią talentów.
Michalczewski podpisując kontrakt ligowy w Polsce dostał niezłą kasę i mógł skupić się na boksie.
Tymczasem nasi amatorzy muszą iść do pracy... bo z boksu to se mogą...
PZB się nie kwapi...