KRZYSZTOF GŁOWACKI ODPOWIADA SWOJEMU PROMOTOROWI: KONIEC Z TYM!
Coraz mocniej iskrzy na linii Krzysztof Głowacki (31-2, 19 KO) i Andrzej Wasilewski. Były dwukrotny mistrz świata nie ukrywał w ostatnich dniach w mediach społecznościowych, że ma pretensje do swojego promotora.
Teoretycznie wszystko wiemy - "Główka" i Lawrence Okolie (14-0, 11 KO) mają zaboksować 12 grudnia na gali Joshua vs Pulew o wakujący tytuł mistrza świata wagi junior ciężkiej federacji WBO. Ale w praktyce nie jest już tak różowo...
- Kontrakt będzie i to bardzo szybko, jednak mamy wątpliwości, jaka będzie oferta finansowa. Krzysiek naciskał mnie, bym codziennie wydzwaniał i pisał do Eddie'ego Hearna, co moim zdaniem osłabia naszą pozycję negocjacyjną. Ale chciał, to proszę bardzo, dodawałem go do wiadomości i ze wszystkim był na bieżąco (...) Oby tylko zaraz nie zaczął narzekać, jeśli dostanie za walkę małą kasę - powiedział wcześniej Wasilewski w rozmowie z Mateuszem Fudalą z Super Expressu. Na odpowiedź Krzyśka nie musieliśmy długo czekać.
- Nie ukrywam, że frustracja rośnie, gdy czytam takie wypowiedzi. Niestety, mam wrażenie, że mój promotor przyzwyczaił się do tego, że Główka nigdy się nie odzywał i nie zgłaszał pretensji. Nie ważne, czy miałem podpisany kontrakt na walkę czy nie, wychodziłem do ringu i nic nie mówiłem. I najgorzej zawsze na tym wychodziłem. Koniec z tym. Zacznę się odzywać, tym bardziej, że mam przed sobą walkę o mistrzostwo świata - mówi pięściarz z Wałcza, który jak dotąd nie widział jeszcze kontraktu. A przecież promotorzy dogadali się już wcześniej, pomijając przetarg. Stąd pretensje Krzyśka do swojego promotora.
Siedział cicho nawet po zdobyciu pasa mistrza świata.
Powinien wyskakiwać z lodówki...
W kwestie negocjacji między promotorami nie powinien się włączać bo nie ma o tym pojęcia.
Jak Wasilewski będzie pokazywał Hearnowi, że mu zależy i zawracał głowę głowę co chwilę to dostanie końcówkę...
Raczej Wasilewski powinien na pokaz zakontraktować jakąś inną walkę dla Głowackiego aby pokazać że ma alternatywę.
Reasumując - Głowacki niech się skupi na własnej promocji, nawet wśród polonii itd.
Jak same nazwy wskazują, bokser jest od boksowania, a promotor od promowania. Oczekiwanie, żeby bokser sam się wypromował, jest jak oczekiwanie, żeby promotor wyszedł na ring i sam boksował. To promotor ma bokserowi zorganizować wywiady prasowe, telewizyjne, Youtube'a, Facebooka itd i jeszcze dokładnie go poinstruować, co ma mówić lub pisać. Jeżeli tego nie robi, to znaczy że olewa swojego boksera i nie wywiązuje się ze swoich kontraktowych zobowiązań.
Niby tak, ale Szpilki nikt tego nie uczył i nikt mu nie podpowiadał co ma robić, a było o nim głośno od razu po wyjściu z pierdla.
A skąd wiesz, czy nikt go nie uczył i nikt nie podpowiadał? Bo tak powiedział znany z prawdomówności Andrzej Wasilewski? Oczywiście są różne typy psychiczne. Jak bokser jest mało medialny sam z siebie, to promotor może go wypromować w inny sposób. Np. opłacając dwóch "fachowców", którzy przez 15 minut na antenie telewizji będą się nim zachwycać, jaki to z niego talent i bokserski brylant. Przyjrzyj się np. karierze Canelo. Milczek i mruk jakich mało, a zarabia największe pieniądze ze wszystkich współczesnych bokserów. Bo inni dużo gadali za niego i o nim, a po przekroczeniu pewnej granicy to już jest mechanizm, który się sam nakręca.