STACJA SHOWTIME CHĘTNIE POWALCZY O PRZEJĘCIE CANELO
Saul Alvarez (53-1-2, 36 KO) poszedł na wojnę pozywając wieloletniego promotora Oscara De La Hoyę, jego grupę Golden Boy Promotions oraz platformę streamingową DAZN, domagając się uwolnienia od kontraktów oraz 280 milionów dolarów odszkodowania. Całą sytuację może wykorzystać konkurencja.
O konflikcie Canelo szerzej pisaliśmy dokładnie tydzień temu TUTAJ. Z boku przygląda się temu wszystkiemu uważnie Stephen Espinoza, szef sportu w stacji Showtime, który chętnie pozyskałby na swoją antenę najpopularniejszego obecnie pięściarza świata.
- Bardzo byśmy tego chcieli. Jesteśmy dumni z czasów, gdy Canelo występował na naszych antenach. Wspólnie zorganizowaliśmy kilka naprawdę ważnych dla jego kariery walk i pomogliśmy mu stać się gwiazdą PPV. Bardzo chętnie podejmiemy z nim znów współpracę - mówi Espinoza, zastrzega jednak przy tym, że nie będzie podgrzewał wojny pomiędzy zawodnikiem a jego dotychczasowymi partnerami. - Zamierzamy respektować i uszanować kontrakty, jeśli natomiast on będzie wolny, bardzo agresywnie wkroczymy wtedy do akcji i walki o tego zawodnika. Możemy mu zaoferować naprawdę dużo. Póki co poczekajmy, czy Canelo będzie wolny od zobowiązań. Jeśli będzie, agresywnie o niego zawalczymy - nie ukrywa szef Showtime.
Przypomnijmy, że Alvarez opuścił szeregi Showtime na rzecz HBO w 2014 roku. Na konkurencyjnej stacji stoczył walki z Giennadijem Gołowkinem, Miguelem Cotto czy Julio Cesarem Chavez Jr. Ostatnie trzy potyczki toczył już na antenie platformy streamingowej DAZN, ale jak widać nie jest ostatnio z nimi w najlepszych relacjach.
Meksykańska gwiazda po raz ostatni pojawiła się w ringu w pierwszy weekend listopada. Canelo pokonał wtedy Siergieja Kowaliowa. Nokautując "Krushera" w jedenastej rundzie sięgnął po pas WBO wagi półciężkiej, który następnie zawakował. Miał wrócić do średniej i super średniej, lecz w tym momencie jego kariera została mocno wyhamowana.