JEŚLI WHYTE WYGRA REWANŻ, ZNÓW BĘDZIE PRETENDENTEM FURY'EGO
- Bardzo cieszę się z tego rewanżu. Kiedy tylko zszedłem z ringu po pierwszej walce od razu mówiłem, że czekam na ten rewanż. I nie mogę się go doczekać - mówi Dillian Whyte (27-2, 18 KO), który 21 listopada po raz drugi skrzyżuje rękawice z Aleksandrem Powietkinem (36-2-1, 25 KO).
- Zamierzam go znokautować. Chciałem to zrobić za pierwszym razem, nie udało się, ale chcę to zmienić w rewanżu - dodał zmotywowany i żądny zemsty Anglik.
- Trochę odpocząłem z rodziną, a teraz, gdy potwierdzono datę naszej drugiej potyczki, wkrótce rozpocznę przygotowania. Nie zmieniam zdania odnośnie Whyte'a. To dobry i silny fizycznie zawodnik. Mam nadzieję, że znów damy kibicom świetnie widowisko, ja na pewno będę gotowy - zapowiada "Sasza".
- Dillian stawia wszystko na jedną kartę i musi to wygrać jeśli myśli o walce o mistrzostwo świata. Kontrolował pierwszy pojedynek, ale został ciężko znokautowany. To był szok, szczególnie biorąc pod uwagę wcześniejszy przebieg walki. Niektórzy zarzucają nam, że bierzemy ten rewanż zbyt szybko, jednak Dillian wierzy, że powinien wygrać za pierwszym razem i chciał dostać od razu szansę zrewanżowania się. W tej chwili to Powietkin jest challengerem do tytułu. Lepszy z tej walki będzie pretendentem dla Tysona Fury'ego. Jedyna niewiadoma to termin narzucony przez federację - dodał promotor Eddie Hearn.
Whyte niespodzianie dla siebie zlapal dwa razy Powietkina, ale ten ofensywny boks go drogo kosztowal. Moim zdaniem juz nie zlapie Powietkina, bo nie bedzie walczyl tak otwarcie. Skonczy sie jednak tak samo.