ZMIANA WARTY W AUSTRALII - TSZYU ZASTOPOWAŁ HORNA
Bardzo ciężko jest żyć w cieniu ojca, gdy prowadzi się własną karierę. Ale z cienia legendarnego taty wychodzi powoli Tim Tszyu (16-0, 12 KO), który pokonał właśnie byłego mistrza świata, Jeffa Horna (20-3-1, 13 KO).
Pierwsze minuty były rwane i trochę chaotyczne. W trzeciej rundzie Tszyu trafił mocnym prawym, za moment poprawił lewym sierpowym, posyłając rywala na deski. Od tego momentu dominował niepodzielnie. Trafiał prawym krzyżowym i podbródkiem, a i jab często dochodził celu. Bił mocniej i celniej, zyskując całkowitą kontrolę. W szóstej odsłonie Horn znów był liczony, tym razem po lewym haku pod prawy łokieć przy linach. Na dobrą sprawę to już był jego koniec. Walka przeciągnęła się jeszcze przez rundę siódmą i ósmą, ale zrezygnowany Horn do dziewiątej już nie wyszedł. Tym samym niespełna 26-letni Tim obronił regionalne pasy IBF i WBO wagi junior średniej.
- Po weekendzie wracam do ciężkiej pracy, bo to nie koniec, a jedynie początek mojej podróży - powiedział po wszystkim Tszyu.
- On był młodszy i bardziej zmotywowany. Pokonał mnie, więc teraz to on jest numerem jeden australijskiego boksu. To naprawdę mocny chłopak - pochwalił swojego pogromcę Horn, który ma przecież na rozkładzie Manny'ego Pacquiao.