ANDY RUIZ JR: JESTEM MEKSYKAŃSKIM MIKE'EM TYSONEM
Andy Ruiz Jr (33-2, 22 KO) zdetronizował w czerwcu zeszłego roku Anthony'ego Joshuę i zdobył pasy IBF, WBA i WBO wagi ciężkiej, które stracił jednak w grudniowym rewanżu. Jego forma nie była wtedy najlepsza, jednak dziś - pod wodzą nowego trenera - meksykański fenomen zapowiada wielki powrót i życiową dyspozycję.
- Wielu ludzi mnie lekceważy. Kiedy mnie widzą, zaczynają wątpić. Nie wierzą, że jestem szybki, że mam duże umiejętności, że mam serce do walki. Jestem jednak mocny właśnie w tych elementach, wiele potrafię i wciąż czerpię z wiedzy ludzi, którzy są wokół mnie. Używam mojej szybkości w kombinacjach ciosów i jestem agresywnym kontrbokserem, tak jak Canelo, obaj pracujemy zresztą teraz pod okiem Eddy'ego Reynoso - mówi Ruiz Jr, pierwszy mistrz świata wagi ciężkiej rodem z Meksyku, który jest wstępnie dogadany na walkę z Chrisem Arreolą (38-6-1, 33 KO) w ostatnim kwartale tego roku.
- Jestem teraz bardziej zdyscyplinowany, pracuję z mistrzami. To przynosi mi same korzyści. Drużyna Reynoso jest obecnie w Meksyku, wciąż mamy problemy z powodu pandemii, ale ja nie przestaję trenować. Powstaje nawet dokument o mojej transformacji z grubasa w goście w formie. Bóg dał mi dar szybkości i składania kombinacji, jestem zawodnikiem, który nawiązuje do dawnych czasów, meksykańskim Mike'em Tysonem - dodaje uśmiechnięty Meksykanin, jeden z najciekawszych zawodników królewskiej dywizji ostatniej dekady.
Ten facet to jest taki prostak intelektualny że ja pier....
Ciągle powtarza z tym swoim uśmieszkiem cwaniaka te same frazesy. Nic nowego nie potrafi z siebie wykrzesać.
Trudno żeby nie wątpić w faceta który mając GIGANTYCZNĄ ŻYCIOWĄ SZANSĘ zwala porażkę na... brak odpowiednich przygotowań i brak chęci do ciężkiej pracy xD
Atlas dobrze go podsumował. Facet w siebie nie wierzył i chciał w razie czego móc zwalić winę za porażkę na brak odpowiedniej formy. Dodatkowo to kompletny leń i obrażalski laluś...