STĘPIEŃ WYPUNKTOWAŁ MATYJĘ. JAKĄ WALKĘ OGLĄDAŁ SĘDZIA KOZŁOWSKI?
Daniem głównym dzisiejszej gali organizowanej przez grupę Knockout Promotions w Augustowie było rewanżowe starcie pomiędzy Markiem Matyją i Pawłem Stępniem. Faworytem tak jak przed ich pierwszym pojedynkiem był ten drugi, kibice mieli jednak nadzieję, że będzie zdecydowanie więcej emocji niż przed rokiem w Rzeszowie.
Pojedynek rozpoczął się tak jak każdy się spodziewał. Stępień ostrożny, walczył na dystans, czekał na odpowiedni moment, by skontrować rywala. Paweł wydłużał lewą rękę i szukał ciosów na dół, tak aby ręce rywala z rundy na rundy zaczynały wędrować bardziej w dół, za to Matyja starał się skracać dystans, próbował napierać na przeciwnika. Stępień zmieniał pozycje, walczył nieszablonowo, czym pokazywał, że nie jest go tak łatwo trafić. Swoją przewagę Stępień świetnie zaznaczył w rundzie drugiej - wpadało w niej z jego strony dużo lewych i prawych prostych.
OŚWIADCZENIE "PUB" W SPRAWIE PUNKTACJI WALKI STĘPIEŃ vs MATYJA >>>
Trener Fiodor Łapin namawiał Matyję do wzmożonego działania, gdy ten znajdował się w półdystansie oraz przy linach ze Stępniem. W trzeciej odsłonie Matyja był już dużo bardziej odważniejszy, uruchomił swój pressing, szukał miejsca dla swojego prawego sierpowego. Największe szanse Matyja upatrywał właśnie będąc w półdystansie i w narożnikach, przy linach. Dla Stępnia kluczem była walka na dystans, szybkie zejścia z lini ciosu, uniki i obijanie dołów, zaskakiwanie Marka. Przegląd sytuacji Stępnia dawał się jednak Matyi we znaki. Pięściarz ze Szczecina w kilku aspektach wyciągnął wnioski z pierwszej walki, choć momentami widoczny był u niego brak agresji, której zabrakło w lipcu rok temu.
W ostatniej rundzie Matyja starał się odrabiać straty, Stępień miał już wtedy walkę pod kontrolą. Mimo tego Marek urwał Pawłowi kilka rund.
BOXREC I NAJLEPSI POLACY - WAGA SUPER ŚREDNIA, PÓŁCIĘŻKA I CRUISER >>>
Ostatecznie po dziesięciu miłych dla oka rundach dwaj sędziowie wypunktowali 97-93 na korzyść Stępnia, za to jednemu z sędziów (prawdopodobnie z problemami ze wzrokiem) wyszedł wynik 98-93 dla Marka Matyi, co jest absolutną kompromitacją. Taki żart sprawił nam dziś sędzia Piotr Kozłowski.
Facet to solidny wyrobnik. Ciągle go chwalą za pracowitość-ok nikt mu tego nie odmawia ale polotu w tym zero.
9 runda a ten dalej to samo- za gardą powoli szuka okazji i strzela w powietrze.
Nie oglądałem całej walki ale w żadnym momencie ten facet nie zmienił podejścia na bardziej waleczne i nie spróbował czegoś innego w 100%
Stępień to talent jeśli chodzi o refleks natomiast za dużo w tym nonszalancji a za mało boksu. Ktoś kto będzie potrafił coś więcej niż Matyja szybko mu te chodzenie bokiem po ringu z głowy wybije.
miernota bokserska ? Matyja ?
Pojebawszy ?
Matyja niby szedł do przodu ale jakby chciał a nie mógł. Albo inaczej. Jakby go nauczyli że musi przy tym pamiętać o milionie innych rzeczy a krok do przodu to może "popełnić" jak wypełni 99% z tego miliona.
Nie no wiadomo, jak ktoś fikołków w ringu nie robi, to od razu jest miernotą. Jaką miernotą jest w takim razie przykładowy Adam Kownacki? Która to, dziesiąta liga? A jaką miernotą jest Shawn Porter? To już pewnie w twoim mniemaniu 12 liga.
Bo jakie on ma predyspozycje do tego sportu oprócz dobrej szczęki? Pracowitość za którą go tak wychwalają? Kurna pracowitość na tym poziomie to jest a przynajmniej powinna być norma o której nikt nie powinien wspominać a już na pewno nie w stylu wychwalania tej cechy jako głównego powodu do dumy...
Siła? Dynamika? Refleks? Marek jest po prostu nieźle ułożonym, pracowitym rzemieślnikiem.
To co się nauczył próbuje w ringu zapamiętać i wychodzi jak wychodzi.
Przecież on w 9 czy 10 rundzie to powinien tak usiąść na Stępniu żeby gość walczył o życie. A Marek co? Dalej za gardą, powstrzymywany lekkimi pacnieciami Stępnia szukał swojej szansy. Szukał i szukał, i szukał. Szkoda że nie zorientował się w ostatnich rundach że jej w ten sposób nie znajdzie.
Marek Matyja miernotą ABSOLUTNIE NIE JEST. To złe określenie. To po prostu solidny bokser bez błysku. Wyrobnik bez większego talentu.
Pewnie by się obraził czytając taki post ale to nie ma być obrażanie. To po prostu jest prawda. Facet nadrabia czym się da ale pewnego pułapu jak widać po dwumeczu ze Stępniem nie przeskoczy nigdy. Po pierwszej walce przecież on powinien walczyć zupełnie inaczej. Ale widać nie umi.
A Kownacki to zupełnie inny przypadek- facet ma wrodzone pewne atuty na naprawdę solidnym poziomie i na nich bazuje. Nie poparte jest to pracą, poświęceniem ani techniką.
To zupełnie inny biegun. Facet miał ten ciąg, mocny a przynajmniej solidny cios, solidną szczękę i zadzior do pójścia na całość.
Niby bije z ręki a przestawia tym solidnych zawodników. To inna bajka. Jego braki to w dużej mierze jego wybór.
Gdyby połączyć tą mityczną pracowitość z talentem Adama wyszedłby naprawdę ciekawy twór.
Rzemieślnik mógł przycisnąć bardziej ale lewy prosty artysty był dość dobrym hamulcem.
Artysta w tym pojedynku super się poruszał, rewelacyjnie unikał szczególnie dołów.
Brakuje siły ciosu, która pozwalałaby zakończyć walkę wcześniej.
Za dużo w tych ciosach siły z rąk za mało siły z dynamicznych skrętów.
Sędzią który wypunktował 98-93 dla Marka Matyi, powinna zająć się niezależna instytucja.
Matyji też bym nie przekreślał, choć jego skala talentu jest znacznie mniejsza, ale częściowo to nadrabia cechami wolicjonalnymi. Trzeba go jednak całkowicie przestawić z boksera dystansowego na swarmera. Wbrew warunkom fizycznym, ale zgodnie z atutami, do których należą kondycja, odporność na ciosy i bojowość. On musi siedzieć na rywalu od 1 rundy, bo walka w dystansie z lepiej wyszkolonym i szybszym na nogach rywalem zawsze będzie dla niego "kopaniem się z koniem". Plan na walkę chyb taki był, bo Łapin go ponaglał, ale wykonanie nie wyszło. Jak zwykle słabo wszedł w walkę, było za mało przyspieszeń i zanim się rozkręcił, to pojedynek się skończył.
Zgoda z oceną Stępnia - obecnie to jest poziom krajowy. Na poziomie międzynarodowy, jeśli trafiał go Matyja, to co będzie jeśli trafi go ktoś z mocniejszym ciosem? IMO to tym pięściarza, który będzie miał z tym problem.
Zgoda z oceną Matyi, tj. jego ograniczeń bokserskich, ale słowo "miernota" w żaden sposób tu nie pasuje merytorycznie, a w odniesieniu do ambitnego zawodnika jest też nieeleganckie.