ZYŚK WYPUNKTOWAŁ LEVICKISA. SZAŁU NIE BYŁO, ALE KOLEJNA WYGRANA NA KONCIE
Podczas trwającej gali Knockout Boxing Night w Augustowie kolejne zwycięstwo do zawodowego rekordu dopisał Przemysław Zyśk (13-0, 4 KO), który po sześciu rundach pokonał na punkty Ivansa Levickisa (31-35, 19 KO). Jak to w walkach Zyśka bywa - mocne tempo, ciosy na dół, momenty nieuwagi, luki w obronie. Szału nie było, aktywność podtrzymana.
Trzynaste zwycięstwo Zyśka na zawodostwie nie porwało kibiców, ale nie było to złe starcie. Pięściarz Knockout Promotions bił dużo ciosów na dół, próbował kończyć uderzeniami na górę - najczęściej były to podbródki. Gubił się jednak wtedy, gdy kończył swoje akcje i nie wracał z rękami do góry, szczególnie w półdystansie.
Łotewski rywal nie był mu dłużny i zadawał swoje uderzenia. Wygrana Zyśka zasłużona, choć trzeba sobie zadać pytanie: czy w jego boksie widać jakikolwiek progres? Trudno stwierdzić.
- Rywal był twardy, wytrzymały, na to się nastawił. Nie chciałem przyciskać, szalenie zaboksować, bo wiadomo jak to się kończy - mówił po walce reporterowi TVP Sport Przemysław Zyśk.