WYBUCHOWY FELIX VERDEJO
Felix Verdejo (27-1, 17 KO) z wielkiego prospekta stał się w pewnym momencie jednym z wielu. Na szczęście zrozumiał swoje grzeszki, wziął się ostro do pracy, co na własnej skórze odczuł właśnie niepokonany do dzisiaj Will Madera (15-1-3, 8 KO).
- Moja kariera poszła w inną stronę niż tego chciałem i nie mam już czasu na kolejne zakręty. Popełniłem swoje błędy, lecz wracanie do tego co było nie ma już sensu. Chcę więc to wygrać efektownie - mówił po ceremonii ważenia Portorykańczyk. I dotrzymał słowa.
W końcówce pierwszej rundy zranił przeciwnika i zapędził go do narożnika. Trafił tam prawym podbródkiem, po którym poszedł prawy sierpowy na ucho oraz kończący lewy hak na szczękę. Madera padł znokautowany. Jako iż sekundę później miała kończyć się runda numer jeden, sędzia liczył bardzo wolno. Nie było jednak mowy o kontynuowaniu potyczki.
Verdejo wyprowadził 59 ciosów, z których 24 doszły do celu. Te trzy ostatnie to być może była zapowiedź starego dobrego Verdejo, do czego cegiełkę na pewno dorzucił znany trener Ismael Salas. Panowie współpracują od ośmiu miesięcy.