NOVA I MOLONEY WYGRYWAJĄ W LAS VEGAS
Abraham Nova (19-0, 14 KO), ciekawy zawodnik kategorii super piórkowej, tym razem musiał sporo się namęczyć, by zachować czyste konto. Słabszy fizycznie, ale sprawny Avery Sparrow (10-2, 3 KO) napsuł mu sporo krwi.
Faworyt zaczął dobrze, uderzając mocnym i widocznym lewym hakiem na korpus. Teoretycznie nacierał, zadawał jednak za mało ciosów. Akcje rywala nie robiły większych szkód, ale jego jab pracował niczym z automatu. Nova na początku ósmej rundy zranił w końcu pięściarza z Filadelfii bezpośrednim prawym krzyżowym na szczękę, obyło się jednak bez liczenia. W ostatniej odsłonie Nova przypieczętował swoje zwycięstwo, choć punktacja 99:91 wydaje się absurdalna. Dwaj pozostali sędziowie mieli na swoich kartach wynik 97:93 i 96:94.
Wcześniej Kingsley Ibeh (4-1, 4 KO) - kolejny mocno bijący Nigeryjczyk wagi ciężkiej zamieszkały w USA, zrewanżował się z nawiązką Waldo Acoscie (5-3, 2 KO) za jedyną porażkę w karierze. Serią półdystansie zastopował przeciwnika w połowie czwartej odsłony.
"Piórkowy" Orlando Gonzalez-Ruiz (15-0, 10 KO) posłał Luisa Porozo (15-3, 8 KO) na deski w trzeciej i siódmej rundzie, wygrywając jednogłośną decyzją sędziów - 76:74 i dwukrotnie 77:73.
W głównym daniu Jason Moloney (21-1, 18 KO) odprawił po fajnej bitce Leonardo Baeza (18-3, 9 KO). Tym samym poprawił humory w rodzinie, bo przecież dwa dni wcześniej na punkty przegrał nieznacznie jego brat bliźniak Andrew.
Australijczyk zaczął skutecznym lewym prostym, więc po przerwie Meksykanin ostrzej natarł i zaczęła się ciekawa dla oka wojna w półdystansie. Nieznacznie przeważał wszechstronniejszy Moloney, lecz nieco większy Baez cały czas nacierał, nawet pomimo krwawiącej od trzeciego starcia powieki. W szóstej rundzie Moloney powiększył przewagę, lokując na głowie rywala kilka bomb z prawej ręki. W siódmej ranił dla odmiany hakami na korpus, choć twardy Meksykanin nie zamierzał kapitulować i wciąż starał się odpowiadać. Ale do ósmej odsłony już nie wyszedł. - Nie mogę oddychać - mówił w narożniku.