SERGIO MARTINEZ: WRÓCĘ POMIĘDZY SIERPNIEM A PAŹDZIERNIKIEM
Sergio Maritnez (51-3-2, 28 KO) miał trzy tygodnie temu wrócić ze sportowej emerytury na ring, jednak plany te pokrzyżowała pandemia koronawirusa. Były król wagi średniej nie odpuszcza i chce jedynie odłożyć nieznacznie w czasie ten powrót.
W kontekście Argentyńczyka padały różne nazwiska - Chaveza Juniora, Lejarragy a nawet Maidany, ale ta pierwsza walka po sześciu latach przerwy miała być nieco łatwiejsza.
- Krok po kroku, za dwa lub trzy miesiące powinienem już zawalczyć. Ja i mój menadżer Miguel de Pablos chcemy wrócić pomiędzy sierpniem a październikiem. Pauzuję już od ponad sześciu lat, więc wszystko będę robił krok po kroku, bez zbędnego pośpiechu. Tak naprawdę nie wiem jeszcze, jak mój organizm zareaguje, gdy otrzymam pierwszy mocniejszy cios, więc teoretycznie każdy przeciwnik na początek będzie niebezpieczny. Ale to nie tak, że przez te ostatnie sześć lat nie robiłem zupełnie nic. W ostatnich dwóch regularnie trenował i czasem sparowałem. A będę pracował jeszcze ciężej, bo wierzę, że zostało mi jeszcze kilka walk. Nie jestem młodszy i nie będę, lecz dziś moje kolana są w dużo lepszym stanie niż wtedy, gdy mierzyłem się z Miguelem Cotto. Mój organizm dobrze reaguje na trening, dałem sobie więc szansę na powrót do boksu - mówi Martinez, który dziś waży w granicach 82 kilogramów. Zapewnia jednak, iż jest wciąż w stanie zejść do starego limitu, czyli wagi średniej (72,55 kg).
Myslę że wróci i szybko znów zniknie, Nie ten wiek, a zwłaszcza zdrowie.