GABRIEL FLORES JR ZNÓW BŁYSZCZY (WIDEO)
Wobec jednego pozytywnego testu na COVID-19 i roszadach na samym finiszu ostatecznie walką wieczoru gali w Las Vegas było starcie bardzo obiecującego Gabriela Floresa Jr (18-0, 6 KO) z Josecem Ruizem (21-3-3, 14 KO).
Emocji nie było, pomimo iż pojedynek potrwał na pełnym dystansie. Obchodzący niedawno dopiero dwudzieste urodziny Amerykanin całkowicie zdominował przeciwnika, trafił blisko dwa razy więcej ciosów (101 do 56), a że w drugiej rundzie posłał go jeszcze na deski, rozpoczynając akcję lewym sierpowym, a kończąc prawym krosem, wynik mógł być tylko jeden - 3x 100:89.
- Wracam po kontuzji pleców i naprawdę stać mnie na dużo więcej. Wciąż nie mogę boksować na pełnych obrotach, to było moje 50%. Kiedy będę więc zdrowy, zobaczycie na co naprawdę mnie stać. Mój rywal okazał się twardzielem, jednak boksersko nie na moim poziomie - kręcił nosem pomimo zwycięstwa Flores Jr.
Wcześniej Clay Collard (7-2-3, 2 KO) tak ostro ruszył na Davida Kaminskiego (6-1, 3 KO), że zadał mu pierwszą porażkę i odesłał do szpitala. Wszyscy sędziowie punktowali w stosunku 58:56, choć niejednogłośnie. Victor Rodriguez (3-0, 1 KO) wygrał każdą z czterech rund z Justinem Horsleyem (0-2), Robert Rodriguez (8-0-1, 4 KO) zastopował Adriana Servina (9-1-1, 3 KO) w drugiej odsłonie, a Frevian Gonzalez (3-0, 1 KO) pokonał Jose Martineza (2-1, 1 KO) na punkty - 40:36 i dwukrotnie 39:37.