RIGONDEAUX: DONAIRE ORAZ INOUE NA MOJEJ LIŚCIE ŻYCZEŃ
Guillermo Rigondeaux (20-1, 13 KO) przegrał tylko ze znakomitym Wasylem Łomaczenką, w dodatku wywodzącym się z wyższej kategorii. Mimo tego kubański technik jest już trochę zapomniany i pomijany w wyliczance największych gwiazd wagi koguciej. Kubańczyk chce jednak wrócić na szczyt dwoma walkami z innymi gwiazdami tego limitu.
Kubańczyk już raz pokonał Nonito Donaire'a (40-6, 26 KO), ale ich rewanż znów obejrzałby się bardzo dobrze. Jeszcze większym wyzwaniem byłby japoński "Potwór", czyli siejący postrach w tym limicie Naoya Inoue (19-0, 16 KO). I właśnie ci dwaj zawodnicy znajdują się na celowniku "Szakala", nazywanego mistrzem defensywy.
Mistrz olimpijski z Sydney (2000) i Aten (2004) pozostaje cały czas w treningu na Florydzie pod okiem jednego z najlepszych specjalistów w boksie, Pedro Diaza. Nie zna jeszcze daty powrotu na ring, ale w kuluarach mówi się o jego sierpniowej walce.
- Ja zawsze pozostaję w gotowości bojowej. Mój menadżer Luis De Cubas zapowiedział, że możliwy jest mój występ 8 lub 21 sierpnia. Chcę walk z Donaire'em oraz Inoue, sprawdźmy więc jeszcze, czy oni także chcą takich walk. Tak naprawdę mnie nie musicie pytać o takie rzeczy, bo jestem zawsze gotowy na każdego. Przecież kibice bardzo chętnie zobaczyliby nas w ringu, nie rozumiem więc, czemu tak trudno doprowadzić do tych pojedynków - mówi obchodzący za trzy miesiące już czterdzieste urodziny Rigondeaux.