HEARN: WIELE RAZY MIAŁEM WYRZUTY, ŻE POSTAWIŁEM NA RUIZA ZAMIAST BRYANA
Kiedy Jarrell Miller wpadł na dopingu, na cztery tygodnie przed terminem zastąpił go Andy Ruiz Jr (33-2, 22 KO). Wczoraj przypadała rocznica wielkiej niespodzianki. Eddie Hearn - promotor Anthony'ego Joshuy (23-1, 21 KO), do dziś robi sobie wyrzuty, że postawił wtedy właśnie na Ruiza, mając w zanadrzu tańsze i teoretycznie łatwiejsze opcje.
W kontekście walki z AJ-em padało sporo nazwisk. Przewijał się również Adam Kownacki. Na samym końcu pozostały już dwa nazwiska - właśnie Ruiza oraz Trevora Bryana (20-0, 14 KO). Wybór należał do sztabu championa i postawiono na meksykańskiego "Niszczyciela". Jak to się skończyło, wszyscy doskonale pamiętamy. Anglik na swoje szczęście miał wpisaną klauzulę rewanżu i w grudniu odzyskał pasy IBF/WBA/WBO królewskiej kategorii.
- Cały czas zastanawiam się, czy przypadkiem wtedy nie zawiniłem? Być może nie powinienem w ogóle przedstawiać Ruiza jako jedną z opcji? Ostateczne słowo należało do trenera Roba McCrackena i Anthony'ego. Co ciekawe najpierw mnie skrytykowano, że wybrałem tak słabego następcę, a gdy było już po wszystkim, słyszałem "Co on sobie myślał wybierając Ruiza"? Byłem przekonany, że na sto walk z Ruizem Anthony wygrywa dziewięćdziesiąt pięć. Prawda jest jednak taka, że miałem też opcję wyboru Trevora Bryana. Wyglądał dużo lepiej fizycznie, po zdjęciu koszulki robiłby większe wrażenie, a przy tym wszystkim był dużo tańszy i mniej groźny. Po czerwcowej walce zastanawiałem się wiele razy, czemu do k..y nędzy zdecydowałem się na Ruiza zamiast Bryana? - przyznaje po czasie szef grupy Matchroom.
Najbliższym rywalem Joshuy będzie Kubrat Pulew (28-1, 14 KO), obowiązkowy pretendent z ramienia federacji IBF. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, w przyszłym roku AJ powinien dwukrotnie skrzyżować rękawice z Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO) w unifikacji wszystkich czterech pasów wagi ciężkiej.
Jak widać jedynym przegranym przy takim obrocie spraw jest tylko Wilder, bo nie ma kasy ani pasów..
Data: 02-06-2020 19:06:36
I tak to musiało się kiedyś stać. Po pierwsze AJ nie wyciągnął wniosków po dwukrotnym przeliczeniu się w podobnej sytuacji (Kliczko i whyte) i kiedyś i tak za to by zapłacił.
No niby tak, ale myślę, że gdyby w tym starciu z Ruizem w półdystansie, po którym AJ leżał po raz pierwszy, Ruiz nie trafił tak szczęśliwie na skroń, AJ mógłby spokojnie zmienić taktykę. Wiadomo, że trzeba było strzec się półdystansu z Ruizem, ale żeby aż na tyle, by w ogóle w niego nie wchodzić? Przed tamtą walką chyba każdy powiedziałby, że skoro dał radę z Whytem i Powietkinem, to z Ruizem też da radę. Co innego Lewis przed walką z Tuą - było wiadomo jak Tua kopie, i że trzeba się trzymać na dystans, Ruiz ani nie uchodził za punchera, ani jego rekord o tym nie świadczył.