SOSNOWSKI WSPOMINA: JESTEM DUMNY, ŻE ZAWALCZYŁEM Z KLICZKĄ
Dwa dni temu minęło dziesięć lat od najważniejszej walki w karierze Alberta Sosnowskiego (49-9-2, 30 KO). Po zwycięstwe nad Paolo Vidozem i zdobyciu tytułu zawodowego mistrza Europy wagi ciężkiej, popularny "Dragon" 29 maja 2010 roku skrzyżował rękawice w niemieckim Gelsenkirchen z Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata WBC.
Dla podopiecznego Krzysztofa Zbarskiego rok 2009 był udany. Wprawdzie w kwietniu zdaniem sędziów tylko zremisował z Francesco Pianetą (w stawce był tytuł mistrza Unii Europejskiej), ale tuż po tym starciu awansował w rankingach i pod koniec roku stoczył wspomniany pojedynek z Włochem Vidozem, którego pokonał wysoko na punkty. Zdobycie czempionatu Starego Kontynentu wywindowało "Dragona" w górę rankingów.
Jak powiedział w rozmowie z Przemysławem Osiakiem z "Przeglądu Sportowego" Krzysztof Zbarski, menadżer Sosnowskiego, obóz Polaka miał nie tylko ofertę starcia z Kliczką, ale także z brązowym medalistą igrzysk olimpijskich z Sydney z 2000 roku Audleyem Harrisonem. Za starcie z Brytyjczykiem miał odpowiadać Barry Hearn z grupy Matchroom Boxing, czyli stajni promującej również "Dragona".
Ostatecznie 29 maja 2010 roku doszło do starcia z Kliczką. Sosnowski rozpoczął wcześniej współpracę z Fiodorem Łapinem, a trenerem od przygotowania fizycznego był Paweł Gasser. Podopieczny Łapina walczył dzielnie, choć Witalij przez cały czas kontrolował pojedynek. Ukrainiec zwyciężył polskiego pięściarza przed czasem w dziesiątej rundzie.
- Historia polskiego boksu. Jestem dumny, że wiarą w siebie i ciężka pracą oraz przez ludzi, którzy towarzyszyli mi przez całą moją karierę mogłem doświadczyć walki Witalijem o pas WBC. Mega doświadczenie, które wykorzystam w niedalekiej przyszłości jako trener. Tak będzie! - napisał Sosnowski, wspominając dziesiątą rocznicę mistrzowskiego starcia.
Ale też Kliczko z Adamka wyglądał na znacznie lepszego niż tego z Sosną. Był zajebiście szybki. ba był szybszy niż Adamek. Tomek dostał tam znacznie cięższy łomot niż Albert. Więcej oberwał typowych bomb. A poza tym niezapominajmy że Tomek to tak naprawdę był cruiser/nadmuchany ciężki, a Sosonowski to był ciężki, nieduży, ale ciężki.
Vitek gdyby bardzo chciał zapewne zmaltretowałby go w maksymalnie 2 rundy ale po cholerę na takim etapie kariery mu taka demolka? Żeby narzekali na przeciwnika i że za show trwające 10 minut tyle płacili?
Z Adamkiem byłoby podobnie. Zresztą różnica z Tomkiem polegała na podejściu do walki. Władek przejął Haye i sensowną opcją w tamtym momencie był ten Adamek który coś tam w Hw się wyróżnił walką z Arreolą. Walki z Hayem i Adamkiem były tymi które zdecydowało się pokazać samo HBO.
Vitek więc żeby dobrze się pokazać zrobił ekstra formę fizyczną (wyżyłował się jak nigdy prawie) i potraktował Adamka aż zbyt poważnie. Dodatkowo w trakcie dogrywania walki zmarł jego Ojciec co pewnie dało mu dodatkowego kopa.
Wyszedł do walki jak i do przygotowań- jak do poważnego rywala. Szybko się okazało że Adamek po pierwszym lepszym ciosie ledwo stoi na nogach i trzeba go zachęcać żeby nie padł (pamiętna 2 runda...)
Gdyby Vitali nie odpuścił to i "twardy" Adamek byłby rozplaśniony po ringu maksymalnie w 3 rundzie.
W obu przypadkach jednak obijał ich aż byli w ringu żywymi trupami modlącymi się o przerwanie a jak zaczynał przyśpieszać to już praktycznie nie było czego bić...
Prawda jest taka że Adamek wcale demonem szybkości w Hw żadnym nie był. Spompowany do tych 98 kg górować mógł w tym względzie na tle Granta czy McBride... Jak ktoś nie był pod tym względem po prostu średni Adamek tracił walory.
Dodając do tego kolosalną różnicę w warunkach tak to wyglądało że nagle Adamek to człapiący worek który zgarnia kolejne ciosy.
Właściwie jedynym wartościowym zwycięstwem na wysokim poziomie Adamka w Hw była walka z Arreolą. Reszta to albo emeryci wyciągnięci jeszcze z czasów Gołoty przez Żigiego żeby sie Polonii kojarzyło albo średniacy do bólu.
Ja aż takiej dysproporcji pomiędzy tymi walkami w wykonaniu Kliczki nie widziałem. Jak wiemy Vit od lat zmagał się z kontuzją pleców i może w walce z Adamkiem nie był na 100%, a może po prostu bardziej oszczędzał Alberta, tego już się nie dowiemy. Tak na dobrą sprawę i tak wiadomo że oboje nie powinni się znaleźć w ringu z żadnym z Kliczków. Zupełnie nie ta liga pięściarza.
Albert walczył tak jak nigdy wcześniej i nigdy później - kombinacje, agresja.
Tak się nie walczy z kimś kto jednym ciosem może skończyć walkę.
Szczególnie gdy w umiejętnościach jest przepaść...
Adamek z kolei wyszedł po zwycięstwo, dostał kontrolną bombę od Witalija, zaliczył deski i się uspokoił.
Właściwie jedynym wartościowym zwycięstwem na wysokim poziomie Adamka w Hw była walka z Arreolą.
Ciężko się nie zgodzić. Dodam, że z pozostałymi poważniejszymi rywalami w HW przegrywał (nie zawsze na papierze): Chambers, Cunningham, Glazkov, Molina.
Nie miał bardzo mocnego ciosu, super nóg, bardzo szybkich rąk.
Za to w niższych wagach walczył świetnie.
Jako Polak nie mógł liczyć na zbyt dużą popularność więc kasy za dużej nie zgarniał.
W HW pieniądze większe może tam zarobił na to co chciał.
Choć na warunki USA nie ustawił się np. tak aby wybudować hotel czy coś co by przynosiło dochód itd.
A takie biznesy mógł spokojnie wybudować w Zakopanem.