BYŁY TRENER FURY'EGO: WILDER JEST TWARDY, ALE TYSON ZNÓW WYGRA
Ben Davison to trener, który wyciągnął Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) ze straszliwej nadwagi i poprowadził go w pięciu walkach - w tym tej pierwszej z Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO) zakończonej kontrowersyjnym remisem. Przed rewanżem został wymieniony na Javana Hilla, lecz cały czas pozostaje przyjacielskich stosunkach z "Królem Cyganów".
Amerykanin dostał pod koniec lutego straszne lanie. Lądował na deskach w trzeciej i piątej rundzie, a w siódmej został poddany. Ręcznik z jego narożnika rzucił Mark Breland, o co później pretensje miał Wilder. Twierdził, że wciąż miał szansę, że być może wyrzuci Brelanda, który przecież go w dużej części ukształtował, ostatecznie jednak nie było żadnych roszad. Zresztą w obronę trenera Brelanda wzięli prawie wszyscy. Nawet dziś pisaliśmy o Teddym Atlasie, który przyznał, iż Breland prawdopodobnie uratował Wilderowi karierę.
Kilka dni po porażce zaczęły się wymówki - od tych poważniejszych, do zupełnie idiotycznych. "Brązowy Bombardier" ewidentnie nie potrafił pogodzić się z tym laniem. - W moich oczach Fury nie jest czempionem, bo wciąż mamy jedną walkę do stoczenia. Ludzie, którzy znają boks, wiedzą, że nie byłem sobą w drugim pojedynku. Czułem się jak zombie. Fury wie, że nie walczył z prawdziwym mną - mówił kilka tygodni temu Wilder.
- W sumie to nawet podziwiam Wildera za ten jego "mental". I nawet sam fakt, że nie uznaje Tysona za mistrza. Być może źle ubrał to w słowa, ale świadczy to o jego charakterze oraz determinacji - mówi Davison.
FURY: NIE ZAPŁACĘ WILDEROWI, WOLĘ GO ZNÓW POBIĆ, A POTEM JOSHUĘ >>>
- Wierzę, że wygraliśmy pierwszy pojedynek, który sędziowie osądzili jako remisowy. W rewanżu Tyson dokonał już demolki i jestem przekonany, że wygra również trzecią potyczkę - dodał były już szkoleniowiec Fury'ego.
Jakby nie było 2 razy przegrał (przegrać powinien) z Furym który miał być trampoliną do równego traktowania z AJ-em. Skreślać go oczywiście nie można bo to atleta i punczer jakich mało ale i tak mało kto daje mu szanse w 3 potyczce którą musi ewentualnie przyjąć by zachować twarz...
A tam może być niezbyt wesoło za kulisami... Breland ostatecznie został w teamie ale to pewnie bardziej ze względu na krytykę która by spadła na Wildera gdyby jednak postanowił zrobić z niego kozła ofiarnego mimo poparcia środowiska.
Dodatkowo rodzą się pytania na czym np zależy Deasowi który nie reagował wcale i miał w dupie że jego zawodnik słania się na nogach przez kilka rund i zbiera szalone manto.
Zaufanie, pewność siebie, potrzebne zmiany, psychika- Wilder to teraz jeden wielki znak zapytania.
Aż żal by to Fury go testował. Fury jest dla niego wręcz zbyt dobry i 2 razy już to udowodnił. 3 walka wg mnie na ten moment nie ma sensu ze sportowego punktu widzenia. Fury może wypaść tylko gorzej a nic nie zyskuje a Wilder? Wilder nawet jakby jakimś cudem wygrał to ile można dawać szans punczerowi by w końcu mu się udało? O czym to będzie świadczyć? Że potrzeba 10 walk? xD
Czas by Wildera sprawdzili inni czołowi zawodnicy których od zawsze unikał jak ognia. Jest cała masa kapitalnych zestawień z Wilderem do zorganizowania- trzeba tylko mieć ambicje i chęci.
Liczę na to że za sprawą kontuzji, wypłacenia odstępnego czy czegoś innego jednak Wilder pójdzie w nieco innym kierunku. Obawiam się jednak że nawet jeśli miałoby nie dojść do walki z Furym to BronzeBomber niegdyś zwany bumobijem nie da nam ciekawych fajnych walk po drodze tylko będzie czekał na złoty strzał...