JARRELL MILLER TŁUMACZY SIĘ ZASTRZYKIEM Z KOMÓREK MACIERZYSTYCH
Jarrell Miller (23-0-1, 20 KO) tłumaczy się z wpadki dopingowej z zeszłego roku, przez którą sprzed nosa uciekła mu życiowa szansa i wielka wypłata.
Pogromca Polaków - Mariusza Wacha (TKO 9) i Tomasza Adamka (KO 2), podpisał kontrakt na walkę 1 czerwca 2019 z Anthonym Joshuą o pasy IBF/WBA/WBO wagi ciężkiej. Miał za ten występ dostać około 6 milionów dolarów (gaża 4.875.000 plus wpływy z PPV). Zamiast szansy i wielkiej wypłaty okrył się hańbą. Najpierw endurobol, potem hormon wzrostu, a na koniec EPO. Trzy zakazane środki w jego organizmie i... zaledwie półroczna dyskwalifikacja.
Amerykanina zastąpił wtedy Andy Ruiz Jr i sensacyjnie pokonał Joshuę przed czasem. Pół roku później przegrał rewanż na punkty, ale zarobił fortunę. A Miller? Po raz ostatni zaboksował półtora roku temu. Jak jednak zapewnia, wpadł wtedy nie do końca ze swojej winy.
- Borykałem się długo z kontuzją łokcia, a chciałem być przygotowany na sto procent do najważniejszej walki w karierze. Zanim więc podpisałem kontrakt na Joshuę, wcześniej zrobiłem zastrzyk z komórek macierzystych, które mają właściwości lecznicze. I to właśnie przez ten zastrzyk wyszedł mi później pozytywny wynik - przekonuje "Big Baby".
MILLER: GDYBY JOSHUA ZE MNĄ WALCZYŁ, SKOŃCZYŁBY W TRUMNIE >>>
32-letni Miller w połowie stycznia związał się kontraktem promotorskim z grupą Top Rank. W kuluarach spekulowano o jego potyczce z Carlosem Takamem (37-5-1, 28 KO), ale póki co trzeba było odłożyć wszystkie te plany.
Kamera BOKSER.ORG towarzyszyła Millerowi przez lata. Poniżej przypominamy Wam Jarrella z początku kariery oraz tuż przed starciem z naszym "Góralem".
Chłop to Tablica Mendelejewa.