MOJE 15 RUND: RAFAŁ JACKIEWICZ
- Będąc niegdyś chamem spod przysłowiowej remizy doszedłem bardzo daleko. Mógłbym osiągnąć jeszcze więcej, gdybym wcześniej zrozumiał pewne rzeczy - mówi po latach Rafał Jackiewicz (51-26-2, 22 KO), który jako kolejny utytułowany zawodnik wziął udział w naszej ankiecie z cyklu "Moje 15 Rund". Zapraszamy!
MOJE 15 RUND: WOJCIECH BARTNIK >>>
- Zacząłem od kickboksu w wieku dwunastu lat. Początkowo trenował mnie brat gdzieś tam w piwnicy, a tak na poważniej, już w klubie, zacząłem dwa i pół roku później, gdy poszedłem do zawodówki w Mińsku. Cała klasa poszła wtedy trenować do Mirosława Kaczorka. Został moim trenerem, a bodaj w 2002 roku znokautowałem go w oficjalnej walce. Nie miałem wcześniej nic wspólnego z boksem. Stoczyłem od 1993 roku około stu walk kickbokserskich, lecz nigdy nawet nie sparowałem z żadnym pięściarzem. Aż do 2000 roku. Wtedy dostałem propozycję od Krzysztofa Zbarskiego posparowania z Mihaly Kotaiem, Dariuszem Snarskim, Romanem Dżumanem i Jackiem Bielskim. Była za to kasa, więc oczywiście się zgodziłem. Po kilku sparingach Zbarski powiedział mi, że to są bardzo dobrzy zawodnicy, a ja sobie z nimi świetnie radzę, dlatego zaproponował mi debiut w boksie. Tak oto w dniu 24. urodzin zadebiutowałem w Kołobrzegu wygraną na punkty. Pamiętam nawet, że galę pokazywała Wizja Sport. W latach 2001-03 na zmianę jeszcze walczyłem w boksie i kickboksie, potem zająłem się już tylko boksem zawodowym - wspomina swoje początki późniejszy mistrz Europy wagi półśredniej oraz pretendent do mistrzostwa świata. Mierzył się z wieloma świetnymi zawodnikami, a oto jak wspomina tych najlepszych.
Najlepszy jab: Jan Zaveck
"Rozbijał mnie tą przednią ręką. Ten lewy prosty był bardzo mocny i to właśnie jego jab sprawił mi największe problemy. Ustawiał mnie tym ciosem, a do tego bił nim mocno. Brook też miał fajny jab, ale nie było w nim aż takiej wymowy"
Najlepszy w obronie: Kell Brook
"Był śliski w obronie. Najtrudniej z wszystkich moich rywali było trafić właśnie jego. Nie mogłem go czysto trafić, a sam byłem bity. Miał świetny tajming i wyczucie. Lekko się odchylił i przepuszczał moje uderzenia"
Najszybsze ręce: Leonard Bundu
"Bił dużo i szybko. Do tego jeszcze zmieniał pozycję i był naprawdę niewygodny. Choć nie wskazywałby na to może jego rekord, to jeszcze mocno bił. Wyprowadzał bardzo dużo ciosów i zapychał mnie"
Najszybszy na nogach: Michał Syrowatka w rewanżu
"Trochę pół żartem, pół serio, ale naprawdę nie było chyba szybszego na nogach niż Syrowatka w naszej drugiej walce. Bał się wejść w wymiany i bardzo szybko uciekał po swojej akcji"
Najtwardsza szczęka: Antonio Lauri
"Na wyróżnienie zasługuje też Joel Mayo w naszej pierwszej walce. Lauriego biłem tak dużo i mocno, że na obiedzie dzień po gali przykładałem lód na ręce, a on przykładał lód na głowę. Mocno lałem go wtedy w ten baniak"
Najinteligentniejszy w ringu: Kell Brook
"Tu nie miałem żadnych wątpliwości, zdecydowanie on. Objawiało się to właśnie w tym jego tajmingu. W tej walce on robił to, co zazwyczaj robiłem ja z innymi, czyli trafiał, a sam nie inkasował ciosów. Mój boks cechował się tym, że mało zbierałem, nie wdawałem się w niepotrzebne bitki, przepuszczałem, unikałem, blokowałem, a on zrobił to samo ze mną. Był śliski i bardzo niewygodny"
Najsilniejszy fizycznie: Kamil Szeremeta
"Nie ma może mocnego ciosu, za to przepchał mnie i zapychał swoją siłą fizyczną"
MOJE 15 RUND: ALEKSY KUZIEMSKI >>>
Najmocniej bijący: Jackson Osei Bonsu albo Jan Zaveck w rewanżu
"Mógłbym spokojnie wymienić Delvina Rodrigueza, bo mnie przewrócił, ale on wcale aż tak mocno nie bił. Po prostu trafił mnie czysto. Brook też bił mocno, jednak najmocniej bili Bonsu i Zaveck, przy czym mam na myśli rewanż z Zaveckiem. Bonsu nie trafiał może czysto, ale czułem te ciosy, aż świstały koło mnie. Czułem to nawet jak zebrałem cios na gardę. Zaveck w rewanżu był strasznie silny, dużo mocniejszy niż w pierwszym naszym pojedynku. Już w pierwszej walce bił mocno, ale w drugiej, to już ja pi...ę. Aż tak mocno. Waham się pomiędzy Bonsu a Zaveckiem z rewanżu. Obaj bili naprawdę mocno"
Najlepiej wyszkolony: Kell Brook
"Świetnie składał ciosy w kombinacje, a wszystko co robił, robił z wielką gracją"
Najlepszy ogółem: Kell Brook
"Od każdego z grupy Zaveck, Brook, Bundu i Rodriguez dostałem jakąś lekcję. Jeśli muszę jednak wskazać tego jednego, to Brook. To był kompletny zawodnik. Szybki, silny, a do tego dobry technicznie. Miał wyczucie, kondycję i przede wszystkim ten tajming, o którym mówiłem wcześniej"
Najtrudniejszy sparing: Żaden
"Nie było takiego sparingu, który utkwiłby mi w pamięci. Do sparingów podchodziłem na luzie, ale i skoncentrowany, więc nie miałem nigdy jakiegoś bardzo trudnego sparingu, jaki mógłbym wyszczególnić"
Najlepszą walkę stoczyłem: O własne życie w 2002 roku
"8 czerwca 2002 roku, gdy dostałem cios nożem tuż obok serca. Już nic nigdy tego nie przebije"
Osiągnąłbym więcej w boksie gdybym... Wcześniej zrozumiał pewne rzeczy
"Osiągnąłbym więcej, gdybym wcześniej się do tego wszystkiego przyłożył i był bardziej zdyscyplinowany. Gdybym nie podchodził do tego olewawczo od początku. W pewnym momencie w końcu dojrzałem, ale nie był to jakiś konkretny moment lub sytuacja. Dojrzewałem stopniowo. Moje wcześniejsze życie, czy to w boksie, czy kickboksie, to była wieczna zabawa. Oczywiście cały czas ciężko trenowałem, jednak przy tym ostro się bawiłem, piłem alkohol, a trenowałem tak naprawdę po to, żeby bić dużych chamów na dyskotece. Dopiero z czasem, gdy zaczęły przychodzić wyniki i sukcesy, zacząłem jeszcze więcej trenować. Największym przełomem była chyba rozmowa z Andrzejem Wasilewskim na temat kontraktu. On już po wygranej nad Dawidem Kowalskim powiedział mi, że mnie obserwuje. Po walce z Hertegiem zadał mi proste pytanie, "chcesz się trochę ponapier...ć tylko, czy chcesz być kimś i coś osiągnąć"? Odpowiedziałem mu, że chcę zarobić, pona....ć się, a jednocześnie być kimś. Pan Wasilewski doskonale znał moją historię, bo to przecież małe środowisko. Powiedział mi, żebym zostawił imprezy, szybko dostałem wypłatę, dali mi samochód z jakiegoś salonu. Spełniono wszystkie warunki, jakich potrzebowałem. Już wcześniej dojrzewałem do tego wszystkiego, lecz to był taki najważniejszy moment. Wtedy postawiłem wszystko na to, aby zostać tym kimś. Miałem już wtedy parę porażek na koncie, ale odstawiłem imprezowanie i postawiłem na boks"
Styl robi walkę. Było mnie stać na wygraną z... Z Zaveckiem w rewanżu o pas IBF wagi półśredniej (Rafał wygrał pierwszy pojedynek o mistrzostwo Europy dop. Ł.F.)
"Spokojnie mogłem wygrać ten rewanż. Teoretycznie zagrało wszystko. Problem w tym, że byłem już tak pewny siebie, że zostałem mistrzem świata zanim wyszedłem do walki o mistrzostwo świata. Już nawet podpisywałem plakaty "Mistrz świata IBF". Okazało się jednak, że muszę stoczyć walkę i jeszcze ją wygrać. To nie była zarozumiałość, tylko zbyt duża pewność siebie. Świetnie zrobiłem wagę, ale zabiły mnie spokój i cisza. Dotąd zawsze żyłem przed swoimi walkami, biegałem to tu, to tam, lecz tym razem byłem wyciszony z trenerem. To był błąd, podobnie jak zbytnia pewność siebie. Już w ringu okazało się, że Zaveck nieźle nap...a, ale i tak spokojnie mogłem ten rewanż wygrać"
W życiu jestem dumny z: Z siebie
"Będąc małym chamem spod przysłowiowej remizy doszedłem bardzo daleko. Nie miałem ojca, biorąc pod uwagę kim wcześniej byłem, co robiłem, z jakimi ludźmi obcowałem, ile piłem i się bawiłem, po tym jak zostałem porwany, jak wsadzono mi nóż w okolice serca, po rozwodzie, po śmierci mamy, gdy wciąż byłem młodym chłopakiem, po tym wszystkim potrafiłem wziąć się za siebie, nie załamałem się jak niektórzy, i z prostego chłopaka bez żadnego zaplecza, teoretycznie bez żadnych możliwości, doszedłem do tego wszystkiego, mam co mam i jestem kim jestem. Sporo osiągnąłem i mam okazję, by dalej się rozwijać jako człowiek. Zmieniłem się i wyznaję dziś zupełnie inne wartości niż kiedyś. W przeszłości liczyła się balanga i pobicie kogoś, dziś liczy się rodzina i zapewnienie jej bytu"
I to jest przykład pozytywnego wpływu boksu na ludzi.
Z ulicy zniknął zadymiarz i mógł cieszyć kibiców.
Lubiłem oglądać jego walki w przeciwnieństwie do wywiadów z nim :-)
Dla mnie to zajebisty kozak który jeszcze dzisiaj stawia sobie wyzwania je realizuje.
Ale czy on w każdym wywiadzie musi epatować swoja przesloscia chłopaka z tzw polświatka?
Jak dla mnie jego historia poza szczęśliwym finalem nie jest niczym niezwykłym
Dla pokolenia chłopaków ktorzy zaczynali swoja przygodę ze sportami walki pod koniec lat 80 i początku 90 historia Jackiewicza to standard
Ale zeby sie tym publicznie chwalić przy każdej nadarzającej sie okazji to troche siara
Doszedłeś daleko, ale chamem spod remizy nie przestałeś być. Zupełny brak ogłady, ważenia słowa, nie potrafił się zachować. Strasznie niesympatyczny gość, który w dupie miał kibiców.
"Dla mnie to zajebisty kozak który jeszcze dzisiaj stawia sobie wyzwania je realizuje."
Jakie wyzwania??? Przecież od lat walczy dla kasy bez przygotowań sprzedając rekord i śmieje się z kibiców, którzy wydają kasę na bilety w oczekiwaniu na jakość.
I to zajęcze serce, pamiętacie drugą walkę z Zaveckiem, albo starcie z Brookiem? Przykro się to oglądało.
Jackiewicz był książkowym przykładem średniaka rozkapryszonego dobrymi warunkami stworzonymi przez promotora. Jak dostawał leszcza - to dawał radę. Jak się gościu postawił, albo atakował to awaria systemu.
Skoro wyszedł z rynsztoka, zarabia na tym co kocha i ma normalnie funkcjonującą rodzinę to znaczy że mimo wszystko wygrał w życiu.
"Jakie wyzwania??? Przecież od lat walczy dla kasy bez przygotowań sprzedając rekord i śmieje się z kibiców, którzy wydają kasę na bilety w oczekiwaniu na jakość.
I to zajęcze serce, pamiętacie drugą walkę z Zaveckiem, albo starcie z Brookiem? Przykro się to oglądało"
Brook to artysta a Jackiewicz to średniak, więc nie miał szans.
Zaveck był w gazie i w rewanżu zdominował Jackiewicza.
Jackiewicz skazywany na porażkę, zaskoczył pokonując Syrowatkę.
Obecnie jest journeymanem i tego nie ukrywa.
Ale nie daje sobie zrobić krzywdy.
Każdy widzi jak jest.
Proponuję:
Krzysztof Bienias
Albert Sosnowski
Łukasz Janik
Redakcjo- czy możecie zmienić formę baneru reklamowego który wyświetla się na dole ekranu- na telefonie komórkowym (iphone) od jakiegoś czasu nie można jej zamknąć aby dodać komentarz.
Wilczewski, Bonin, Sosnowski, ale zaczynam się wahać, czy nie lepiej zrobić starych mistrzów, tych jeszcze żyjących. Tylko do nich trzeba byłoby się trochę przygotować bardziej.
Do tego sportu trzeba mieć charakter. Oczywiście tutaj jest lekkie przegięcie, ale zakończone happy endem.
Gdyby Gołota miał charakter takiego Jackiewicza to zapewne osiągnąłby o wiele więcej.
Oczywiście można mieć charakter Adamka, ale to góral...
Z jednej strony na pewno nie jest to typ z którym miałbym ochotę się zakuplować, pogadać itp itd. Totalnie nie moje klimaty, towarzystwo, podejście do życia i różnych jego aspektów. I tu nie chodzi o charakter, jak co niektórzy piszą, znam ludzi o mocnym charakterze a o zupełnie innej historii i postrzeganiu świata.
Z drugiej lubię to że mówi co myśli, jest szczery, choć nie zawsze konsekwentny(kariere kończył tak naprawdę parę razy). Wycisnął ze swojej kariery naprawdę dużo, dla mnie to 150% bo walka o mistrzostwo świata, bycie mistrzem Europy, walka z Brookiem dla gościa z takim podejściem do tematu to naprawdę dużo. Fajnie że boks wyciągnał go z kiepskeigo towarzystwa, to też fajny przykład dla podobnych jak Rafał i takich wojowniczych dzieciaków z problemami. Nie ściemnia że od paru lat walczy tylko dla kasy, przy okazji nie dając sobie zrobić wielkiej krzywdy. Na pewno to barwna, bardzo wyrazista postać w polskim boksie zawodowym.