ZBIGNIEW RATYŃSKI I MICHAŁ CIEŚLAK O SYTUACJI KONTRAKTOWEJ
Sprawa kontraktów promotorskich Michała Cieślaka (19-1, 13 KO) budziła w ostatnim czasie sporo emocji. Głos w sprawie zajął teraz Zbigniew Ratyński, jeden ze współpromotorów, oraz sam pięściarz.
- Najważniejsze pytanie, czy macie w ogóle fizycznie ten amerykański kontrakt?
Zbigniew Ratyński: Oczywiście, dysponujemy tym kontraktem.
Michał Cieślak: Tak.
- Czy podpisując umowę na współpracę z Andrzejem Wasilewskim i Leonem Margulesem zdawaliście sobie sprawę, że będzie ona obowiązywała w zgodzie z amerykańskim prawem? Czy nie mieliście takiej wiedzy?
Tak, wiedzieliśmy, że umowa będzie obowiązywała zgodnie z prawem amerykańskim, ponieważ Michał miał walczyć i trenować na terytorium Stanów Zjednoczonych. Dlatego też miało obowiązywać prawo amerykańskie.
- Czy kontrakt został przetłumaczony przez przysięgłego tłumacza?
Tak, zleciłem przetłumaczenie kontraktu tłumaczowi przysięgłemu.
- Padło stwierdzenie, że Andrzej Wasilewski oraz Leon Margules nie organizowali walk, ale czasem samo złożenie propozycji walki jest traktowane jako organizacja walki. Czy więc ze strony Wasilewskiego bądź Margulesa padły jakiekolwiek oferty walk, które zostały przez Was odrzucone?
Leon Margules nigdy nie składał takich propozycji, Andrzej Wasilewski jeden raz złożył taką propozycję.
- Czy strona amerykańska była w myśl kontraktu w ogóle zobowiązana do organizowania walk? Czy to był jeden z ich obowiązków?
Tak. Zgodnie z punktem 1.1 kontraktu Michał miał otrzymać co najmniej trzy propozycje walk w ciągu jednego roku. Trzeba podkreślić, że w umowie została wpisana minimalna liczba walk. W rozmowach padały bowiem zapewnienia, że walk będzie więcej, ale dla bezpieczeństwa strony amerykańskiej w kontrakt zostały wpisane tylko trzy walki rocznie. W punkcie 2.1.1 kontraktu zostały również określone minimalne stawki wynagrodzenia Michała. Druga strona również zapewniała, że stawki te realnie będą o wiele większe. Jak się okazało, Michał nie zarobił nawet jednego dolara amerykańskiego na podstawie przedmiotowego kontraktu. Wszystkie te walki miały mieć miejsce na terenie Stanów Zjednoczonych. Inne twierdzenia są nieprawdziwe. Zgodnie z punktem 2.1.4 kontraktu Michał miał mieć zapewnione – na każdą walkę – bilety lotnicze w określonej liczbie oraz zakwaterowanie. W jakim celu umowa traktowałaby o biletach lotniczych, jeżeli walki miałby się odbywać na przykład w Legionowie? Ten kontrakt był zawarty tylko po to, żeby Michał walczył w Stanach Zjednoczonych na wielkich galach, jak kiedyś Andrzej Gołota. Panowie obiecywali takie walki i się z tego nie wywiązali. Teraz będą twierdzić, że kontrakt ich do tego nie zobowiązywał, bo co mają mówić, skoro nic w tym kierunku nie zrobili. Nasuwa się tylko jedno pytanie, po co Michał Cieślak podpisałby ten kontrakt, mając już jeden podpisany, jeśli on nic nowego i lepszego by mu nie gwarantował? Nie podpisalibyśmy go tylko po to, żeby zrobić dobrze panu Wasilewskiemu i Margulesowi.
- Skoro obowiązywał Was w międzyczasie inny kontrakt, czy wszystkie osoby wiedziały o podpisaniu nowej, amerykańskiej umowy? Inaczej mówiąc, czy Tomasz Babiloński i Andrzej Gmitruk mieli tego świadomość?
Andrzej Gmitruk nie wiedział o tym, że podpisujemy kontrakt – nazwijmy go "amerykański", w 2016 roku z Warriors Boxing i Knockout Promotions. Andrzej Gmitruk miał dołączyć do tego kontraktu. Gdyby tak się stało, to kontrakt z 2015 roku wygasłby, a w mocy pozostawałby tylko kontrakt "amerykański". Tak się jednak nie stało. Andrzej Gmitruk nie dołączył do kontaktu amerykańskiego. Już z tego powodu prawnicy uważają, że kontrakt "amerykański" jest nieważny, bowiem zgodnie z kontraktem z 2015 roku, obowiązującym do 11 maja tego roku, jakiekolwiek oświadczenia zmieniające go mogły być składane wyłącznie przez wszystkich współpromotorów, czyli również Andrzeja Gmitruka. Tomasz Babiloński z Andrzejem Wasilewskim namówili nas do podpisania kontraktu "amerykańskiego", ponieważ umowa ta miała wprowadzić Michała Cieślaka na rynek amerykański. Grupy Warriors Boxing i KnockOut Promotions miały między innymi organizować walki i obozy przygotowawcze do walk w Stanach Zjednoczonych. Miał to być milowy krok w rozwoju kariery bokserskiej Michała, bo jak wiemy USA to centrum światowego boksu. Jak się jednak okazało, to wszystko zostało zmarnowane, bo Michał nigdy nie wyjechał do USA na żadną walkę zorganizowaną lub wynegocjowaną przez grupy WB i KP.
Nie znam się na kwestiach prawnych, ale dla mnie podpisanie kontraktu "amerykańskiego" miało umożliwić mi walczenie w USA. Na rynku polskim zapewniał mi to kontrakt z 2015 roku. Jeżeli nie chciałbym trenować, sparingować i walczyć za oceanem, to zawieranie kontraktu "amerykańskiego" byłoby zbędne. Przecież na podstawie kontraktu z 2015 roku rozwój mojej kariery zapewniał mi Zbyszek Ratyński i tak jest do chwili obecnej. Ten kontrakt kończy się 11 maja br. Po czasie okazało się, że osoby które zobowiązały się w kontrakcie "amerykańskim" do zapewnienia mi rozwoju na rynku amerykańskim, nic nie zrobiły w tym kierunku. Nie chcę wypowiadać się na temat kwestii prawnych, ale z mojego punktu widzenia kontrakt "amerykański" nigdy nie wszedł w życie. Gdyby nie kontrakt z 2015 roku i finansowanie mojego życia sportowego przez Zbyszka Ratyńskiego moja kariera ległaby w gruzach.
- Czy grupa Warriors Boxing wiążąc się kontraktem wiedziała o istnieniu wcześniejszego kontraktu Michała z RatSort, Gmitrukiem i Babilońskim?
Tak, wiedziała o tym, nawet jest to wpisane w ten kontrakt.
- Czy kontrakt z Warriors Boxing miał obowiązywać od momentu stoczenia pierwszej walki Michała organizowanej przez Margulesa bądź Wasilewskiego, czy zaczynał obowiązywać od momentu podpisania umowy?
Miał zacząć obowiązywać od daty podpisania.
- Czy to prawda, że kontrakt miał obowiązywać na zasadzie 4+4. Czyli cztery lata, lecz w momencie wejścia Michała do czołowej piętnastki rankingu miał przedłużać się o kolejne cztery?
Kwestia ta była analizowana. Kontrakt nigdy nie wszedł życie i nie był realizowany przez WB i KP. Osoby te nigdy nie podjęły jakichkolwiek działań mających na celu rozwój kariery bokserskiej Michała, nigdy nie wydali ani jednego dolara na Michała – nie przystąpili więc do realizacji umowy. Z tego powodu Michał poinformował ich, że w jego ocenie nie jest związany tą umową. Umowa została podpisana w październiku 2016 roku na okres czterech lat, a z jej postanowień wynikało, że przedłuża się o kolejne cztery lata, gdy Michał zostanie sklasyfikowany w czołowej piętnastce zawodników świata federacji WBA, WBC, IBF lub WBO. Nie można jednak mówić o jakimkolwiek przedłużaniu, jeżeli umowa nigdy nie była realizowana. Takie działanie, a raczej brak jakichkolwiek działań promotorów, mogłoby zostać uznane wyłącznie za działanie na szkodę Michała.
Odbieram to w ten sam sposób. Jeżeli ktoś upomina się o realizację przeze mnie kontraktu, to proszę zapytać, co on zrobił, jakie środki zainwestował w rozwój mojej kariery. Każdą umowę z promotorami rozumiem tak, że zgadzam się na to, żeby ktoś otrzymywał pieniądze za moje walki, ale po jedynym jednak warunkiem, że ten ktoś będzie inwestował w mój rozwój. W innym przypadku umowa taka była pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Na ten moment realizowana jest wyłącznie umowa z 2015 roku i to tylko przez Zbigniewa Ratyńskiego.
- Jaki kontrakt został podpisany w styczniu tego roku, między kim a kim i jaki był jego cel? Do kiedy on obowiązuje?
W styczniu tego roku podpisaliśmy kontrakt pomiędzy Michałem Cieślakiem a Babilon Promotion Tomasza Babilońskiego i Ratsort reprezentowaną przeze mnie. Miał on wejść w życie od 12 maja tego roku i obowiązywać przez okres trzech lat. Został podpisany w celu zabezpieczenia dalszego rozwoju kariery bokserskiej Michała oraz jego i naszych interesów. Jednak w marcu wypowiedziałem tę umowę Tomaszowi Babilońskiemu ze względu na sytuację jaka miała miejsce w Kongo. Przed walką – z przyczyn niezwiązanych w najmniejszym zakresie z walką, Tomasz Babiloński porzucił Michała i cały zespół.
Ucieczka Tomasza Babilońskiego z Kongo nie miała nic wspólnego z walką, a jedynie była konsekwencją jego prywatnego zachowania w hotelu. Czy jakikolwiek sportowiec mógłby wyobrazić sobie dalszą współpracę z promotorem, który porzuca go przed najważniejszą jak do tej pory walką w jego sportowym życiu? Czy można takie zachowanie uznać za należytą realizację łączącej nas umowy?
- I jeszcze komentarz do sprawy ucieczki Tomasza Babilońskiego przed walką w Kongo.
Tomek uciekł, ale bez kasy, pieniądze zostały w depozycie hotelowym. Musiał uciekać, ale nie po to, żeby chronić pieniądze. Jeżeli tak twierdzi, to proszę zapytać dlaczego nie zabrał ze sobą choćby 10 tysięcy dolarów, bo na wywóz takiej kwoty przez jedną osobę pozwala tamtejsze prawo? Nie zabrał takiej kwoty, bo zależało mu przede wszystkim na ucieczce z Kongo. Prawdą jest, że kiedy czuł się już bezpiecznie zorganizował "ściągnięcie" pieniędzy – przecież znacząca część należała do niego. Do chwili obecnej do końca się jednak nie rozliczył. W jednym z wywiadów przeczytałem z niedowierzaniem, że Tomasz Babiloński stracił finansowo na tej walce. Proszę zatem zapytać jakie koszty poniósł w związku z przygotowaniem do tej walki? Kto płacił wynagrodzenie sztabowi trenerskiemu? Kto płacił za obóz przygotowawczy? Nie ponosząc jakichkolwiek kosztów Tomasz Babiloński zainkasował czysty zysk, pomimo iż porzucił Michała przed walką.
Z uwagi na brak Tomasza Babilońskiego stoczyłem walkę w warunkach jednostronnie narzuconych przez drugą stronę. Tomasz miał się zająć właśnie tym elementem walki.
Przynajmniej wiadomo dlaczego tak napierali na ta walkę w Kongo. Wiedząc że jest kasa do zarobienia mieli w dupie bezpieczeństwo zawodnika.
Cieślak może nie ma zbytniego pojęcia o polityce boksu ale chyba też nie potrzebnie podpisywał tyle kontraktów z tyloma ludźmi. Chciał dobrze ale wyszło jak zwykle.
Co do relacji z Babilońskim, to nie finansował Cieślakowi treningów i utrzymania na co dzień, ale organizował mu walki i pewnie coś tam mu za występy płacił, więc jakiś wkład w jego rozwój ma. Jestem ciekaw czy uda im się uwolnić od promotorów i na czyich galach będą walczyć. U Borka, Grabowskiego?