FURY: MOIM ZDANIEM WILDER WCIĄŻ GROŹNIEJSZY NIŻ JOSHUA
Obozy Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) i Anthony'ego Joshuy (23-1, 21 KO) prowadzą wstępne negocjacje odnośnie walki unifikującej wszystkie cztery pasy wagi ciężkiej, ale "Król Cyganów" wierzy, że tą najtrudniejszą przeszkodę ma już za sobą.
Mistrz WBC wagi ciężkiej dobrze radzi sobie w czasie pandemii koronawirusa i cieszy się z czasu spędzonego z rodziną. - Są pozytywy, bo mogę spędzić więcej czasu z najbliższymi niż zazwyczaj. Wszyscy zbliżyliśmy się do siebie i nawet wspólnie trenujemy. Nie wiem czy jest sens rozmawiać teraz o kolejnych walkach i rywalach, bo w tym momencie są one równie nierealne jak konfrontowanie mnie z jakimiś zawodnikami z przeszłości. Nic się nie dzieje, wszystko stoi. Tak naprawdę nie interesuje się nawet teraz boksem, są ważniejsze rzeczy. Zginęło już wielu ludzi, to co obecnie dzieje się na świecie to coś więcej niż boks i sport. Kiedy wszystko wróci do normy, wówczas będziemy mogli porozmawiać o walkach, które zadowolą kibiców - mówi Fury, który musi dać Deontayowi Wilderowi (42-1-1, 41 KO) trzecią walkę. Pierwszą zremisował, a w rewanżu 22 lutego zdominował Amerykanina i zastopował go w siódmej rundzie. Wciąż uważa go jednak za groźniejszego rywala niż Joshuę, panującego championa IBF/WBA/WBO.
- Nie mam wątpliwości, że Joshua nie jest tak groźny jak Wilder. To jest taka duża przytulanka. Dlaczego miałbym myśleć inaczej, skoro został znokautowany przez Andy'ego Ruiza, który dowiedział się o wszystkim na miesiąc przed walką. W rewanżu natomiast ważył 130 kilogramów, w ogóle nie trenował, a Joshua i tak nie potrafił pokazać się na jego tle z dobrej strony. On nie ma niczego, z czym nie poradziłby sobie "Król Cyganów". Jest tylko jeden prawdziwy i niepokonany mistrz, czyli ja. Inni już przegrali. Jestem niepokonanym, nietykalnym i niezniszczalnym mistrzem. Najtrudniejszym rywalem jest Wilder, a zobaczcie co z nim zrobiłem w ostatniej walce. Według mnie mimo wszystko Wilder wciąż jest dużo groźniejszy i lepszy niż Joshua - dodał Fury.
DILLIAN WHYTE: TYSON FURY NA PEWNO NUMEREM JEDEN >>>
Przypomnijmy, że dopełnienie trylogii pomiędzy Furym a Wilderem miało nastąpić 18 lipca, potem 3 października. Pod koniec kwietnia informowaliśmy Was jednak o tym, że najwcześniej odbędzie się dopiero na przełomie listopada i grudnia.
Gdyby Joshua był tylko prostą dużą przytulanką to Fury wybrałby walkę z nim zamiast Wilderem. W stawce było więcej pasów i to "jego pasów" (tych których nie chciał/nie mógł nawet raz obronić), znacznie więcej pieniędzy, znacznie więcej do wygrania (to AJ był uznawany wtedy za nr 1) itd.
Wolał jednak zostawić tą walkę na później nie bez przyczyny...
Wildera musiał wyciągnąć z otchłani bokserskiej i wspólnymi siłami wypromować go jako mistrza bo wcześniej zarabiał po 2,5 miliona dolarów...
Fury od zawsze dyskredytował AJ-a. To przez ból dupy że Joshua niejako zajął to miejsce które on chciał zajmować. Stał się globalną gwiazdą, zawodnikiem kochanym w UK na którego walki przychodziły tłumy ludzi. Fury tego nie miał bo wszystko zaprzepaścił swoją "depresją". Poza tym ma dużo mniej ciekawy do oglądania styl (nie patrząc na ostatnie walki)
Dlatego zawsze stawiał przeciwko AJ-owi srogo się myląc a po fakcie zamiast oddać mu co jego wymyślał kolejne bzdury stawiając siebie zawsze wyżej.
Tak już musi z nimi być że Fury nie będzie go doceniał i zawsze pozwoli sobie na podszczypywanie.
Poza tym Fury to szczwana bestia. On analizuje i wyciąga wnioski. Wie że Antka potrafi wkurzyć to że ludzie wciąż go nie doceniają dlatego już teraz pracuje nad budowaniem przewagi psychicznej. Joshua który pęknie przed walką to jego wielka szansa.
Aczkolwiek racje masz o ten ból dupy. Furego mocno boli (parę razy nawet o tym wspominał), że gwiazdą w jego rodzinnym kraju nie jest on sam, a AJ. I wątpie czy to by się zmieniło nawet w przypadku jego wygranej nad AJ. Styl AJ jest widowiskowy, Furego niestety nudny.
Mi to tam rybka, może sobie mówić co chce. Niczego to nie zmienia ;)
Po prostu każdy logicznie myślący człowiek potrafi po kilku wypowiedziach wyciągnąć pewne wnioski. Ty widać nie...
Tu chodzi o styl, o sposób walki, o możliwości i o to co obaj udowodnili. Mógłby sobie Fury i uważać Wildera za lepszego ale to nie ma sensu a FAKT że bredzi potwierdza chociażby przebieg walk obu panów z różnymi zawodnikami czy ostatecznie bzdury które wypowiadał o AJ-u w przeszłości.
Bo rozumiem że Fury naprawdę myślał że Martin jest lepszy i wygra... Nie każdy łyka jak pelikan to co mówią inni a w szczególności tacy ludzie jak Fury którzy co 10 minut zmieniają zdanie żeby wywołać poruszenie i zainteresowanie.
Facet wyzywał Lewisa że co on może i co by z nim nie zrobił a po wygranej z Władimirem płakał w ringu i przepraszał okazując szacunek... xD
To samo z Władem. Raz wychwalał go pod niebiosa a raz wyzywał od Cip. Jak mu to potrzebne to robi z tego swój największy gigantyczny sukces a zarazem robi z Władka często "leszcza" (a więc co to za osiągnięcie pobić leszcza? Ano właśnie xD)
Trzeba umieć wyciągać wnioski. Nie chodzi tu o to że facet nie mógłby bardziej cenić Wildera i uważać go za groźniejszego. Chodzi o to że nie ma ku temu podstaw a wszystko wskazuje wręcz odwrotnie.
Po prostu albo w swojej głupocie nie docenia AJ-a, albo po prostu chce go podszczypywać robiąc interesy póki co z dala od gościa o którym sam stwierdził że go sprał na sparingu (o ile mnie pamięć nie myli)