BEST I FACED: RIDDICK BOWE
Wielki Riddick Bowe (43-1, 33 KO) - były dwukrotny mistrz świata wagi ciężkiej, jako kolejny odpowiedział na pytania magazynu The Ring z cyklu "Best I Faced". Czy w gronie najlepszych znalazło się miejsce dla Andrzeja Gołoty?
Zanim "Big Daddy" podpisał zawodowy kontrakt, najpierw stoczył ponad sto dwadzieścia walk w boksie olimpijskim (104-18). Przechodził kolejno z wagi średniej do półciężkiej, potem ciężkiej, a na koniec super ciężkiej. W 1985 roku został Mistrzem Świata Juniorów wagi półciężkiej, odprawiając wszystkich rywali w pierwszej rundzie. Podczas tych samych zawodów srebro w limicie wyższym o 10 kilogramów zdobył Gołota, pokonany w finale przez wielką legendą boksu olimpijskiego, Felixa Savona. Dwa lata później wciąż bardzo młody, zaledwie 19-letni Riddick był już numerem jeden w USA w wadze super ciężkiej. Kilka tygodni po 20. urodzinach sięgnął po srebrny medal olimpijski w Seulu (Gołota brąz w wadze -91kg), ulegając w finale Lennoxowi Lewisowi.
Po przejściu na zawodowstwo jego trenerem został geniusz w swojej dziedzinie, znakomity Eddie Futch. I to on go prowadził aż do rewanżu z Gołotą. Po pierwszej walce z Polakiem był tak zły na leniwego jego zdaniem Bowe'a, że odmówił kontynuowania z nim współpracy.
BEST I FACED: EVANDER HOLYFIELD >>>
W zawodowym debiucie pierwsza trudna przeszkoda. Mierzący zaledwie 180 centymetrów, ale krępy i silny jak tur Lionel Butler, który sześć lat później dostąpił walki eliminacyjnej do tronu WBC. Riddick rozprawił się z nim już w drugiej rundzie. Dwa miesiące później, w trzecim starcie, pokonał na punkty twardego journeymana Garinga Lane'a. Cztery miesiące później w rewanżu wygrał z nim już przed czasem. Po odprawieniu tak uznanych rywali jak Pinklon Thomas (TKO 8), Bert Cooper (TKO 2), Tyrell Biggs (TKO 8), Tony Tubbs (PKT 10) czy Bruce Seldon (KO 1), Bowe w lipcu 1992 roku spotkał się z mocno bijącym i twardym Pierrem Coetzerem w eliminatorze do tytułu mistrza świata. Amerykanin zwyciężył pod koniec siódmego starcia i mógł szykować się do walki z bezdyskusyjnym i zunifikowanym championem, Evanderem Holyfieldem. Reszta to już historia, którą zapewne doskonale znacie... A oto jak Riddick opowiadał o swoich rywalach.
23. ROCZNICA WALKI - ANDRZEJ GOŁOTA vs RIDDICK BOWE >>>
Najlepszy jab: Pinklon Thomas
"On wywodził się ze starej szkoły boksu i każdą akcję zaczynał od lewego prostego. Jego jab odrzucał aż do tyłu"
Najlepszy w obronie: Evander Holyfield
"On był najlepszy w ataku i obronie. Zawsze zmuszał cię do pracy w ringu i jeśli nie byłeś doskonale przygotowany, nie miałeś z nim szans"
Najszybsze ręce: Evander Holyfield
"Miał nie tylko szybkie, ale i ciężkie ręce. W naszym trzecim rzucił mnie na deski. Uderzył lekkim lewym sierpowym, po którym pomyślałem sobie tylko "No co ty facet". Za moment uderzył równie lekko, a ja na to "Poważnie"? A on tylko na to czekał. Chciał, żebym się rozluźnił, wtedy uderzył za trzecim razem bardzo mocno. Pomyślałem sobie wtedy "Cholera, znowu mnie oszukał". Otrząsnąłem się jednak z tego i wstałem. Rzucił się na mnie, lecz nie potrafił mnie skończyć. Wystrzelał się. A za chwilę to ja znokautowałem jego"
Najszybszy na nogach: nikt...
"Tak naprawdę nikt w szczególności nie utkwił mi w pamięci. Kiedy Holyfield był mocno trafiony i zraniony, wtedy potrafił naprawdę przyśpieszyć na nogach i trudno było go dopaść, żeby poprawić"
Najtwardsza szczęka: Evander Holyfield
"Mogłem go trafić mocno i naprawdę zranić, a on wracał natychmiast do gry serią czterech-pięciu ciosów. Zawsze potrafił wrócić i czymś odpowiedzieć"
Najinteligentniejszy w ringu: Evander Holyfield
"Nie mam w tej kwestii najmniejszych wątpliwości. Był bardzo mądry w wielu aspektach"
Najsilniejszy fizycznie: Evander Holyfield
"Nie był może największym zawodnikiem, za to najsilniejszym fizycznie"
Najmocniej bijący: Herbie Hide
"Kiedy uderzył mnie po raz pierwszy, pomyślałem sobie tylko "O cholera, nie mogę pozwolić, by on znów mnie trafił, bo może być ze mną nieciekawie". Był do tego szybki, więc próbowałem z nim boksować. Ale kiedy znów przyjąłem taką bombę, uznałem, że nie ma co boksować, tylko muszę pójść na wojnę"
Najlepiej wyszkolony: Evander Holyfield
"Był lepszym bokserem od innych, z którymi miałem do czynienia. Potrafił myśleć i analizować w trakcie walki, a potem dopasować się do swojego przeciwnika. A do tego zawsze był świetnie przygotowany"
Najlepszy ogółem: Evander Holyfield
"Bezsprzecznie Evander. Był inteligentny w ringu, w świetnej formie fizycznej i miał wszystko co potrzeba wielkiemu mistrzowi. Dlatego też każda z naszych trzech walk była tak dobra i zacięta"
Z Golota to bylo klepanie sie po buzkach setkami ciosow. Dzis w podobej walce przyjecie dwoch takich strzalow od Wildera skonczyloby sie zgaszeniem swiatla na dobre. Inne moce.
Dokładnie, zawsze o tym myślę, gdy oglądam sobie te wszystkie walki Wildera z kozakami takimi jak Bowe, jak odprawiał ich dwoma strzałami :)
No doubt
Dla mnie prime Bowe jest minimalnie lepszy od prime Lewisa właśnie przez szczękę. Lewis szczękę miał dobrą, ale na wagę ciężką szczęka dobra = szansa na KO, zwłaszcza, że w swoim prime Lewis był nokautowany. Bowe nawet będąc past prime dzięki żelbetonowi nie został znokautowany, choć taki Holyfield czy Gołota sporo w niego ładowali.
Jeden stary Kliczko z problemami osobistymi, jeden przereklamowany i hodowany pod kloszem Wilder i jeden solidny Chisora (ale nikt wybitny).
to tak jak i TF. Podobno niesamowity bokser, ale potwierdzenia w rekordzie brak.
Jeden stary Kliczko z problemami osobistymi, jeden przereklamowany i hodowany pod kloszem Wilder i jeden solidny Chisora (ale nikt wybitny).
Kimś takim będzie Joshua dla Fury'ego i vice versa,swoją drogą obaj skrzyżowali rękawice z Wladimirem, więc najwyższy czas, aby pomiędzy sobą wyjaśnili pewne niedomówienia. W końcu król jest zawsze jeden.
Przyzwoity ale dość przeciętny rekord, a już szczególnie jak na tamte czasy. Z ekstraklasy tylko Holyfield, z pierwszej ligi też mało kto, a kozaków przecież nie brakowało.
No niestety, jakbyśmy nie cenili Bowe, coś w tym jest - patrząc nawet na to zestawienie Ridicka: Holyfield, Holyfield, Holyfield, Holyfield... Piękna trylogia z Holym, ale poza nią, brak mu wielkich osiągnięć.