LUKE CAMPBELL: MUSZĘ SOBIE ZASŁUŻYĆ NA REWANŻ Z ŁOMACZENKĄ
Luke Campbell (20-3, 16 KO) ma trochę pecha. Na swojej drodze spotkał dwóch wielkich mistrzów - Jorge Linaresa i Wasyla Łomaczenkę (14-1, 10 KO), a teraz, gdy miał zawalczyć z teoretycznie słabszym Javierem Fortuną (35-2-1, 24 KO) o wakujący pas WBC wagi lekkiej, pandemia koronawirusa i długa przerwa sprawiły, że tytuł został przywrócony Devinowi Haneyowi. A droga Campbella po tytuł trochę się wydłuży.
Anglik nie załamuje rąk. Jeśli pokona Fortunę i tak zapewni sobie potyczkę z Haneyem. Młodziutki Amerykanin postawi bardzo wysoko poprzeczkę, tylko że złotego medalistę olimpijskiego trudno postraszyć takim młokosem.
- Jestem tu przecież po to, by rywalizować z najlepszymi na świecie, nic innego mnie nie interesuje. Chcę toczyć ekscytujące walki z prawdziwymi mistrzami. Znów zaboksuję o tytuł i zdobędę go, nie wiem tylko kiedy i z kim. Bo coś zostało mi obiecane, lecz później odebrane, w dodatku nie z mojej winy. To było wkurzające i poczułem się zawiedziony. Nadal jednak ciężko trenuję, a taka walka i tak niedługo przyjdzie. Jestem zawodnikiem, który chce po prostu robić swoje, niestety nie mam nad wszystkim kontroli i nie wiem, czy już w najbliższej walce dostanę swoją szansę. Muszę pozostać cierpliwy - przyznaje Anglik.
- Kolejne zwycięstwa czasem dają mniej niż porażka. Ludzie chwalili mnie za moją postawę z Łomaczenką, wiem jednak, że stać mnie na dużo więcej i mogę lepiej boksować. Dokładnie przeanalizował tamten pojedynek i czuję, że tak naprawdę dopiero teraz wchodzę w głąb siebie. Wierzę, że mogę pokonać każdego na świecie. Chciałbym kiedyś znów dostać szansę zaboksowania z Łomaczenką. Zrozumiałem pewne rzeczy i w rewanżu mógłbym pokazać się z dużo lepszej strony. Najpierw jednak muszę sobie na taki rewanż zasłużyć. Będę wygrywał, aż w końcu dostanę ten rewanż i wierzę, że tym razem pokonam Łomaczenkę - dodał Campbell.