ROCZNICA WIELKIEJ WOJNY - JAMES TONEY vs WASILIJ ŻIROW
Dokładnie siedemnaście lat temu - 26 kwietnia 2003 roku, Wasilij Żirow (31-0, 27 KO) przystąpił do siódmej obrony tytułu mistrza świata wagi junior ciężkiej federacji IBF. W rolę pretendenta wcielił się James Toney (65-4-2, 42 KO). Była to jedna z najlepszych walk w historii kategorii cruiser, uznana zresztą za najlepszą potyczkę roku 2003.
Kazach był doskonałym amatorem. Przygodę z boksem olimpijskim kończył z rekordem 207-10 oraz złotym medalem olimpijskim z Atlanty na szyi w wadze półciężkiej. Dostał również Puchar Barkera dla najlepszego technika tamtych igrzysk. Rok wcześniej podczas Mistrzostw Świata przegrał w półfinale z Antonio Tarverem, lecz na ringu olimpijskim, również w półfinale turnieju, Wasilij zrewanżował się Tarverowi, wygrywając z nim pewnie 15:9. Zresztą złoty medalista odprawił w Atlancie całą plejadę gwiazd - kolejno Julio Cesara Gonzaleza (RSC 2), późniejszego mistrza świata, który zadał pierwszą porażkę Darkowi Michalczewskiemu, potem odprawił dwóch późniejszych pretendentów do mistrzostwa świata w gronie zawodowców - Pietro Aurino (18:13) i Troya Rossa (14:8), w półfinale Tarvera, a w wielkim finale Seung-Bae Lee (17:4), brązowego medalistę olimpijskiego sprzed czterech lat. Mocno bijący mańkut był też jednym z pierwszych klientów Ala Haymona. Wtedy jeszcze prawie nikt w boksie o Haymonie nie słyszał, ale Żirow był podobno z tej współpracy zadowolony. Toney z kolei uchodził za ogromny talent, który... przejadł swoją karierę. Bo oprócz talentu trzeba jeszcze ciężko pracować, a u Jamesa były z tym w ostatnich latach problemy. Oczywiście był kiedyś mistrzem świata wagi średniej i super średniej, lecz w półciężkiej przegrał dwukrotnie z Montellem Griffinem, a gdy wypunktował go również Drake Thadzi, "Lights Out" postanowił zmienić kategorię na cruiser. Pożegnano go wtedy również w grupie Top Rank, gdy przytył do blisko 125 kilogramów. Wygrał co prawda potem jedenaście walk z rzędu, w tym nad mocnymi Adolpho Washingtonem, Saulem Montaną, Jasonem Robinsonem i przede wszystkim Ramonem Garbeyem, lecz bukmacherzy stawiali w roli faworyta Żirowa. Pojedynek miał odbyć się już w styczniu, jednak champion nabawił się kontuzji żeber i walkę przeniesiono o trzy miesiące. Wasilij wracał na ring po ponad rocznej przerwie. Właśnie wtedy wymienił Iwajło Gocewa na Ala Haymona. A Haymon - poprzez wygraną nad Toneyem, miał mu pomóc w zorganizowaniu walki z Royem Jonesem Juniorem.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej Amerykanin wyczyniał cuda. Przewracał stoły i krzesła, obrażał wszystkich, przeklinał, aż w końcu wyprowadziła go ochrona. Mistrz patrzył tylko na niego i z niedowierzaniem oraz uśmiechem na twarzy kręcił głową. - To jego gierki, nie wchodzę w to. Moja gra jest prosta, zamierzam wyjść do ringu i skopać mu tyłek - komentował "Tygrys". Toney podczas spotkania oko w oko krzyczał do niego "Nie musimy wcale czekać do soboty, możemy zrobić to tu i teraz". Ale Żirow nie dał się sprowokować. - Mogę tylko się z niego pośmiać. On dużo gada, mieli tymi ustami bez sensu, ja natomiast przemawiam swoimi pięściami - stwierdził. To jemu zależało na tym pojedynku. Był uważany za najlepszego zawodnika w tym limicie i pokonując Toneya liczył potem na starcie ze sławnym Jonesem Jr.
Amerykanin oprócz wygadywania głupot, bardzo dobrze przepracował obóz przygotowawczy. - Brak motywacji sprawił, że momentami zaniedbywałem treningi. Przez osiem lat w ogóle nie biegałem. Tak naprawdę od czasu walki z Iranem Barkleyem dziesięć lat temu nie przygotowywałem się na sto procent. Zbijanie wagi do Jonesa Juniora to była katorga. Ja byłem przegrany wychodząc już do ringu, a on i tak nie zdołał mnie znokautować. Teraz jestem już dużo bardziej zdyscyplinowany. Sparowałem z małymi zawodnikami dla szybkości i refleksu, ale również z tymi z wagi ciężkiej. Skopię mu dupę - zapowiadał. I nie rzucał słów na wiatr. Głównym sparingpartnerem Jamesa był dawny rywal, Terry Porter. - Boksował z odwrotnej pozycji, a kiedy walczył ze mną, przyjmował dziesiątki ciosów i nadal był twardy. Wiedziałem od tego momentu, że jeśli kiedyś zakontraktujemy mocną walkę z jakimś mańkutem, na pewno sprowadzę Terry'ego na sparingi - tłumaczył Toney.
W tamtych czasach górny limit kategorii cruiser wynosił jeszcze 190 a nie 200 funtów, czyli tylko 86,15 kilograma. I właśnie tyle wniósł na skalę pretendent. Obrońca tytułu zanotował 85,2 kg.
Pojedynek był znakomity. Żirow bił dużo częściej, znakomity w defensywie Toney był za to skuteczniejszy. Kazach został ukarany w ósmej rundzie ostrzeżeniem, ale dla wielu wciąż wygrywał przed ostatnią rundą. W końcowych sekundach wyczerpany mistrz po świetnej kontrze Toneya poleciał na deski. Gdy sędzia doliczył go do ośmiu, zabrzmiał ostatni gong. Punktujący na potrzeby stacji HBO Harold Lederman miał u siebie remis. Bo walka pomimo dwóch ujemnych punktów dla Żirowa rzeczywiście była ciasna. Sędziowie tymczasem zaskakująco wysoko wskazali na Toneya - 116:110 i dwukrotnie 117:109. - Jaką oni oglądali walkę? - dziwił się po ogłoszeniu werdyktu Vernon Forrest. Podobnego zdania był Lou Duva, który również widział przewagę Żirowa.
- To co on wniósł do ringu po prostu nie wystarczyło na mnie. Widziałem i czułem, że opada z sił i zacząłem wyprowadzać mocne bomby. Ten cios z prawej ręki, który posłał go na deski, był po prostu przerażający - mówił zadowolony z siebie nowy champion. I zaraz potem zapowiedział wycieczkę do wagi ciężkiej. - Dajcie mi Lennoxa Lewisa. Chciałem Chrisa Byrda, który ma pas IBF w ciężkiej, ale on nie chce mieć ze mną w ogóle do czynienia. Moglibyśmy walczyć nawet teraz - mówił Toney.
- Długo czekałem, aż James się w końcu ocknie i weźmie do ciężkiej pracy. Tym razem był jednak zmotywowany i przyniosło to efekty - zacierał ręce trener nowego mistrza, równie sławny Freddie Roach. Panowie kiedyś ostro się starli, co spodobało się Toneyowi. - Ja nie lubię leszczy, którzy się obrażają o byle co. Kiedy Roach mi się postawił, od razu mi się spodobał - wspominał potem Toney, który kiedyś pobił się na sali z Johnem McClainem (późniejszym mężem Laili Ali, który znokautował Przemka Saletę dop. Redakcja). Po szarpaninie wybiegł do samochodu po pistolet. Tak więc z Jamesem nie było żartów. Ale również z Roachem. Gdy emocje opadły i obaj zaczęli rozmawiać na spokojnie, postanowili potem razem potrenować. I zaiskrzyło, a potem przyniosło to jeszcze wielkie sukcesy sportowe.
Toney przeszedł potem rzeczywiście do wagi ciężkiej, ale nie dla Lewisa czy Byrda, tylko na starcie z inną legendą, Evanderem Holyfieldem.
Statystyki ciosów:
Żirow 243/1032 (24%) - Toney 380/811 (47%)
- To był mój pierwszy występ od czternastu miesięcy. Muszę wrócić jak najszybciej na salę, a potem na ring, żeby ściągnąć z siebie do reszty rdzę. Wydaje mi się jednak, że i tak powinienem zwyciężyć. Ja to wygrałem. Byłem od niego aktywniejszy praktycznie w każdej rundzie poza ostatnią - mówił po walce Żirow. Kilka lat później rzucił nawet oskarżenia o doping w stronę Toneya. - Był dużo większy ode mnie i zaraz potem przeszedł do wagi ciężkiej. Trafiałem go naprawdę mocnymi ciosami, które innych nokautowały, a na nim nie robiły nawet wrażenia. To niemożliwe i wydaje mi się, że mogło mieć to związek z jakimś niedozwolonym wspomaganiem. Chciałem rewanżu, lecz nigdy nie udało się do niego doprowadzić - twierdził Kazach. Docenił za to Toneya w ankiecie magazynu The Ring z cyklu "Best I Faced", którą prezentowaliśmy Wam TUTAJ.
Jeśli jeszcze drogi Czytelniku BOKSER.ORG nie oglądałeś tej walki, koniecznie nadrób teraz zaległości. Przypominamy ją Wam poniżej.
Walka zajebista.
Roy Jones jr.? Men in Black potwierdzili że w czasach jego prime, siedział w nim kosmita ;-)