CÓRCE MAYWEATHERA MOŻE GROZIĆ NAWET 99 LAT WIĘZIENIA
Dokładnie tydzień temu informowaliśmy Was o problemach Iyanna Mayweather, córki sławnego Floyda Mayweathera Jr (50-0, 27 KO). Miała ona podczas kłótni zaatakować inną kobietę nożem. Teraz grozi jej za to olbrzymia kara w więzieniu.
Panie walczyły o pewnego pana - rapera występującego pod nazwą Youngboy (prawdziwe imię - Kentrell DeSean Gaulden). Córka Floyda utrzymuje, że ów pan jest jej partnerem, ale drugą panią łączy z nim dziecko. Doszło do konfrontacji przy drzwiach, szarpanina przeniosła się do kuchni, a tam Iyanna dwukrotnie ugodziła "rywalkę" nożem.
Rozprawa w Houston powinna rozpocząć się w sierpniu. Córka Mayweathera ma nie przyznać się do winy, ale jeśli przegra, grozi jej maksymalna kara aż 99 lat więzienia. Jeśli czyn zostanie osądzony nieco inaczej, jako napaść z niebezpiecznym narzędziem drugiego stopnia, wówczas "widełki" znacznie się zmienią i będzie jej wówczas groziło od 2 do 20 lat. Na pewno jednak będzie broniona przez najlepszych adwokatów...
- Jeśli kogoś ugodzisz nożem albo postrzelisz, a ten ktoś przeżyje, grozi w takim wypadku kara od dwóch do dwudziestu lat więzienia - twierdzi radca prawny Mayweathera.
Teksański kodeks karny stanowi, że zgodnie z prawem stanowym, osoba uznana za winną przestępstwa pierwszego stopnia może dostać karę nawet 99 lat. Przestępstwo drugiego stopnia rozkłada się na karę od 2 do 20 lat.
MAYWEATHER JR W NOWEJ ROLI: BĘDĘ JEDNYM Z NAJLEPSZYCH TRENERÓW >>>
To nie jest najlepszy okres dla Floyda. Dopiero co zmarła Josie Harris, matka jego trojga dzieci. Kilka dni później zmarł natomiast jego wujek i były trener, Roger Mayweather. A teraz na dodatek pojawiły się takie problemy z córką...
Pragnę zauważyć, że nie napisano nic o dożywociu. 99 lat to nie dożywocie.
Tymczasem w Polsce Hoss (twórca metody na wnuczka) i "mocny udziałowiec" tego sposobu wypuszczany jest przez sądy jak by batonik za...ł
Hoss został wypuszczony przez prokuraturę. Sąd umarzając postępowanie (do czego doszło z powodu kardynalnego błędu prokuratury) nie miał wyboru, musiał go zwolnić. Gdyby prokuratura postawiła mu nowy zarzut przed rozprawą, na której wiedziała że sąd umorzy postępowanie, to by można było go osadzić w areszcie. Prawdopodobnie cała ta szopka była tylko po to, żeby zrzucić winę na sąd. W normalnym kraju po czymś takim Prokurator Generalny podałby się od razu do dymisji.