TYSON: BOKSERZY ZAWSZE BĘDĄ ZARABIAĆ WIĘCEJ NIŻ ZAWODNICY MMA
Oprócz Conora McGregora zawodnicy UFC nie pojawiają się zazwyczaj w zestawieniach najbogatszych sportowców. Nie może tego zrozumieć legendarny Mike Tyson, zdeklarowany fan MMA. Były mistrz świata wagi ciężkiej uważa, że mieszane sztuki walki są popularniejsze niż pięściarstwo, lecz nie zmieni to według Tysona finansowego statusu bokserów.
POWRACA TEMAT NIEDOSZŁEJ WALKI MIKE'A TYSONA Z GORYLEM >>>
- MMA zawsze będzie miało większą oglądalność niż boks, ale bokserzy zawsze będą więcej zarabiać. To dziwne, nie ma to żadnego sensu. Moim zdaniem MMA jest ekscytujące i seksowne, ale zawodnicy UFC nie zarabiają wystarczająco dobrze - powiedział Tyson.
Przypomnijmy, że w ostatnim rankingu najlepiej zarabiających sportowców (Forbes Top 100) znalazło się czterech bokserów, zdecydowanie najwyżej z nich Saul Alvarez, który zajął czwarte miejsce (94 miliony dolarów zarobionych w ciągu dwunastu miesięcy). Bardzo wysoko na liście Forbesa jest też Anthony Joshua (13. miejsce, 55 milionów dolarów). W czołowej setce rankingu znaleźli się także Deontay Wilder (56. miejsce, 30,5 milionów), Manny Pacquiao (92. miejsce, 26 milionów) i Giennadij Gołowkin (95. miejsce, 25,5 milionów). Jedynym reprezentantem MMA na liście był Conor McGregor (21. miejsce, 47 milionów).
Po drugie: oglądalność=popularność=kasa, tu nie zachodzą żadne tajemnicze procesy, o których mówi Tyson.
Po trzecie: podaliście dane najlepiej zarabiających za 2019 rok. Rok, w którym McGregor nie stoczył w ogóle walki, a i tak znalazł się na 21 miejscu w rankingu.
To wcale nie jest prawda, nawet w UFC przeciętniakom nie płacą zbyt szczodrze. Kilka-kilkanaście tys. dolarów to max.
Co do oglądalności, to może i pojedyncze gale MMA maja większą, ale w boksie często jednego wieczoru jest kilka dużych gal, więc to się mocno rozkłada.