KHAN JUŻ SIĘ ROZMYŚLIŁ I ZNÓW CHCE WALKI Z PACQUIAO
Jeszcze kilkadziesiąt godzin temu Amir Khan (34-5, 21 KO) poważnie rozważał zakończenie kariery, a teraz znów wyraził chęć starcia z Mannym Pacquiao (62-7-2, 39 KO).
Panowie doskonale się znają. Trenowali kiedyś pod okiem Freddiego Roacha (Filipińczyk nadal jest z nim związany) i przesparowali ponad sto rund. Anglik ściga dawnego kumpla od lat, ten jednak wybiera bardziej kasowe pojedynki. Czy na tym etapie ich karier uda się w końcu doprowadzić do wspólnej potyczki?
- Wciąż czuję się mocny i nie chciałbym jednak kończyć kariery w takim momencie. Chętnie spotkam się z Mannym Pacquiao, lecz najpierw chciałbym stoczyć jeszcze jedną walkę z kimś mniej wymagającym. Zawsze chciałem się spróbować z Mannym. Jeśli się uda, to znakomicie, a jeśli, to poszukam innej opcji - mówi Khan i tłumaczy się, dlaczego nie doszło wciąż do jego starcia z rodakiem, Kellem Brookiem (39-2, 27 KO).
- To nie moja wina. W pewnym momencie było blisko, gdy boksowaliśmy w tym samym limicie u Eddiego Hearna, ale wtedy on przeszedł do kategorii junior średniej. Co prawda niektórzy twierdzą, że i ja powinienem pójść w górę, ale już raz popełniłem taki błąd, wychodząc do walki z Canelo w wadze średniej. Kiedyś sparowaliśmy razem, gdy przygotowywałem się do igrzysk. Bardzo go wtedy biłem i jeden z trenerów powiedział mi nawet, żebym trochę mu odpuścił. On to pamięta i zawsze go to bolało - dodał Khan.