JOSHUA: MIKE TYSON POKONAŁBY MUHAMMADA ALEGO
Co by było gdyby? Kibice lubią często takie rozważania. Czy wielki Muhammad Ali pokonałby na przykład Mike'a Tysona? Sami dyskutowaliście o tym wiele razy. I właśnie takie pytanie zadano aktualnemu mistrzowi IBF/WBA/WBO wagi ciężkiej, Anthony'emu Joshui (23-1, 21 KO). Na kogo postawił AJ?
Każda era miała swoich wielkich mistrzów. Trudno jednak te ery do siebie porównywać. Ludzie są coraz więksi, silniejsi, suplementacja stoi na wyższym poziomie... Ale pytanie padło. A Joshua wskazał na "Żelaznego".
- Tyson miał styl i wszystkie niezbędne narzędzia, by pokonać Alego. Zawodnicy z ery Alego byliby przecież w czasach Tysona pięściarzami kategorii cruiser. Dopiero z Lennoxem Lewisem nastały czasy większych bokserów. Oglądając walki Alego z Joe Frazierem widać, że styl Fraziera był podobny do późniejszego stylu Tysona. Mike naśladował to, co kiedyś w ringu robił Frazier. Podobnie się poruszał, wyprowadzał haki i sierpy w podobny sposób. A moim zdaniem Tyson był silniejszy i lepiej wyszkolony niż Frazier, dlatego wydaje mi się, że pokonałby Alego - stwierdził Joshua.
Moim zdaniem Ali wygrałby z Mikiem Tysonem widzę to tak: obaj w Prime, Tyson w formie z walki o 1 pas z Berbickiem a Ali w formie z walk z Freizerem.
Ali był inteligentniejszy w ringu mógł by trzymać Tysona na dystans i punktować z pewnoscią by go nie znokautował ale scenariusz z walk z Freizerem jest bardzo możliwy czyli wygrana Alego na punkty
Co do wypowiedzi AJ, to muszę się z nią zgodzić, myślę podobnie.
Tyson jak nikt inny pracował głową i tułowiem, świetnie skracał dystans i zasadniczo całą swoją karierę walczył z zawodnikami, którzy próbowali walkę rozgrywać outside, a jego styl walki był opracowany właśnie w tym jednym celu, by dostać się do półdystansu.
Tyson był wszechstronniejszy od Fraziera, do tego lepiej pracował na nogach, więc myślę, że pokonałby Alego.
Ali był geniuszem nie bał się nikogo, był inteligentny miał zawsze plan na walke potrafił sie dostsowować do przeciwnika co pokazał z Foremanem.
Jak dla mnie ograł by w ringu Tysona na punkty ale to gdybanie kazdy ma swoje zdanie;)
Nie sądzę, by to była kwestia tego, że wygrywał dopóki wszystko szło po jego myśli. Tyson gdy był w formie, gdy nie cpal, gdy miał przy sobie Dundee, to był maszyną nie do zatrzymania. Umarł Dundee, Tysona poniósł melanż, coraz mniej trenował, coraz więcej imprezował i zaczął przegrywać.
Ludzie zapominają, że Tyson stał się gwiazda przed 20 rokiem życia, gdy został mistrzem stał się ikoną.
Biorąc pod uwagę skąd się wziął i kim dla niego był Dundee nie można się dziwić, ze tego nie uniósł.
Później była odsiadka, problemy podatkowe, wypalenie.
Tyson miał tego pecha, że inni wielcy walczyli przed jego era albo wypłynęli dopiero po jego odsiadce.
Tyson po prostu całkowicie zdominował 2 połowę lat 80, nie dał nikomu szansy na tę "wielkość". Taki Tucker miał papiery na świetnego zawodnika, miał wszystko (oprócz awersji do kokainy^^), Spinks też mógłby zaliczyć sporo udanych obron, gdyby nie trafił na Mike'a. Obecność Tysona ograniczała szanse na pasy również tych zawodników, którzy z nim nigdy nie walczyli (Witherspoon).
Lata 70 i 90 były bardziej wyrównane niż lata panowania Tysona, stąd (moim zdaniem) niesłusznie się uważa, że walczyło wtedy znacznie więcej zawodników na wysokim poziomie.
Mike był genialny ale miał słabą psychikę pod tym kątem że nie kontrolował nerwów dawał się ponieść emocjom czego przykładem były walki z Holyfieldem, tak więc to jego ogromna wada.
Ali był niesamowicie silny psychicznie tak samo jak np. Vitali Kliczko, a to w boksie znaczy bardzo dużo często więcej niż umiejętności
Z pewnością jego totalna dominacja w tym okresie mogla i moze wpływać na percepcję kibiców co do klasy ówczesnej czołówki.
No ale nie walczył jednak w swoim prime z zawodnikami pokroju Holyfielda, Lewisa, czy Bowe.
Ali miał taką możliwość, tak samo jak choćby Lewis czy Holyfield.
Dlatego też o tych zawodnikach wiemy więcej i możemy powiedziec, że w momencie próby dali radę. O Tysonowi tego nie wiemy,bo gdy przyszedł moment próby, to ten był już zupełnie wypalony, zmęczony boksem i sława, tak więc nie ma co się dziwić, że determinacji mu już brakowało.
Ali był bardziej wszechstrony do tego kompletny bo psycha to bardzo ważny element.
Aczkolwiek nie wiadomo co by było gdyby Tyson go trafił.
Lewis nie walczył ani z Bowe (to jasne), ani z Holym w szczycie formy. Można założyć, że Holmes od Tysona = Holy od LL (mniej więcej podobna klasa).
Moim zdaniem, na to, czy dany zawodnik był w swoim prime podczas danej walki, trzeba patrzeć na jego pojedynki bezpośrednio przed danym zestawieniem. Tak więc można przyjąć, że taką walką na szczycie był Holy vs Bowe 1. Ale wtedy Holy był śmiesznie lekki. W drugiej walce przykoksił, ale wtedy zaczęły się już pozaringowe problemy Bowe'a. Niemniej jednak też można założyć, że to szczyt formy obu zawodników. W 3 walce to już obaj byli po przejściach.
Nie licząc Bowe, resume Holyfielda w HW jest gorsze od dokonań Tysona. O samym Bowe nie ma nawet co mówić w tym kontekście.
No i zawodnicy z lat 80, których Tyson niszczył, w latach 90 (i to często po różnych dziwnych przygodach) sprawiali spore problemy czołówce (Tubbs-Bowe, Bruno-Lewis, Holmes-Holy).
Oczywiście, najwięcej legend w szczycie formy (lub niedaleko od niego) ma na koncie Ali.
No to właśnie to że w tak młodym wieku był już wypalony świadczy o tym że nie miał tego charakteru co inni wielcy mistrzowie. I to niezależnie od tego co przeszedł w tym czasie to nie najlepiej o nim świadczy jeżeli rozmawiamy w kontekście największych mistrzów w historii. Nie wiem czy Tyson mógł odlecieć bardziej niż Fury? Przecież Fury jeszcze kilka lat temu ledwo co mówił i był tak zapuszczony że niektórzy ludzie nie byliby w stanie zrzucić tyle kilogramów a ten zrobił być może najlepszą formę w swojej karierze i pobił jednego z największych puncherów w historii. Mike Tyson fizycznie zawsze wyglądał dobrze co pozwala sądzić że jednak nie poszedł w aż takie tango jak Fury. Jemu bardziej siadła głowa bo miał po prostu słabszy charakter od tych największych w historii. I moim zdaniem to by wyszło nawet w jego najlepszych latach jeżeli napotkałby oczywiście jakieś konkretne przeciwności losu np. w postaci rywala z najwyższej możliwej półki w okolicy swojego prime. Niestety z nikim takim Tyson nie wygrał.
Jeśli ktoś uważa , że był za mały to niech obejrzy walkę Joe Bugner albo Buster Mathis. Ciekawostka- ten drugi ważył 117 kg ! Joe był 20 kg lżejszy... Buster się lepiej niż wielu dzisiaj ...znakomita szybkość rąk b.dobry JAb..Waga którą mają często dzisiaj nic nie znaczy.. Szybki przykład Wilder.... Druga sprawa.. Tyson był swarmerem ...prawdopodobnie najlepszym w historii... Natomiast Joe to typowy inside fighter. Miał lepszy półdystans. Przeanalizowałem jego walki kilka razy. Wszystkie dostępne.On w półdystansie o wiele lepiej pracował niż Tyson. Był też podobnych rozmiarów. Miał lepszą kondycje.Niedoceniana prawa ręka..(legendarna lewa ) Tyson miał większy repertuar ciosów. Był też szybszy. Cięzko powiedzieć czy by pokonał Aliego. Musiałby go znokautować a nikomu się to nie udało.. Na pewno szanse spore miałby.
Jeszcze tak o dawnych mistrzach.. Sport idzie do przodu. Ale mam wrażenie że okoliczności tamtych czasów ( dużo gorsze niż dzisiaj ) powodowały że zawodnicy mieli większą motywacje, byli o wiele bardziej twardsi psychicznie.
No Holyfield miał jeszcze Tysona, nie w prime, ale to cenny skalp. No i Mercer mocno zapomniany przez historię.
Ponadto Holyfield obok tych wygranych walk miał te przegrane, ale po równych bojach z Nowe i druga z Lewisem.
Tyson nie miał takich walk.
Co do Lewisa, to też ma przecież Mercedes, no i Vitka będąc już na ostatniej prostej kariery.
Fury, to odpłynął, ale w tym czasie nie walczył. Tyson to walczył, a dzień przed walka cpal, chlap i imprezowa, tak było przed Douglasem.
Tyson miał też kilku letnia odsiadkę, no i jego sytuacja, ale też sytuacja każdego innego mistrza była jednak troszkę inna. On był ikona sportu, jazdy go znał.
Myślę, że nie ma co porównywać ich sytuacji
Tyson pokonał Spinksa, a ten mimo krótkiej kariery w HW był zawodnikiem na najwyższym poziomie (legenda LHW, hall of fame, dwie wygrane nad Holmsem po równych walkach, ale noe ma mowy o wałach).
Mercera ciężko zaliczyć do topu. On oprócz dobrych walk, dawał równe pohedynki z journeymanami, przegrał z Fergusonem (też journeyman), którego później Bowe dosłownie wgniótł w glebę (team Fergusona był pewny porażki, zapomnieli nawet o krześle dla zawodnika^^).
Lewis nie może się chwalić wygraną z Mercerem, wynik kontrowersyjny, to mogło iść w drugą stronę.
Wydaję mi się, że Holy mógł Tysona pokonać także w prime.A powodem mógł być wspomniany wcześniej półdystans Tysona.
Jak już porównujemy mistrzów to trzeba też porównać ich sytuacje. Bo wielu z nich miało ciężko ale tylko Tyson jest tak usprawiedliwiany i gloryfikowany.
Wydaję mi się, że Holy mógł Tysona pokonać także w prime.
Tez jestem tego zdania .Holyfield miał wszystko lepsze od Tysona .
Na pewno Mike był szybszy i lepiej skracał dystans. I faktycznie dla zawodników outside był koszmarem.
Ale Holy miał lepszy półdystans. I to mogłoby zaważyć...Dlatego nie do końca można porównać Joe Fraziera do Mike. Bo Joe w tej płaszczyźnie czuł się jak ryba w wodzie. Plus te jego serce do walki. I np. z holym , faworytem dla mnie byłby Joe..minimalnym