JARRELL MILLER: JESTEM LEPSZY NIŻ JOSHUA, FURY CZY WILDER
Jarrell Miller (23-0-1, 20 KO) na początku roku związał się kontraktem z grupą Top Rank i z nadzieją patrzy w przyszłość. - Jestem najlepszy na świecie - przekonuje pogromca Wacha (TKO 9) i Adamka (KO 2).
Amerykanin miał na początku czerwca zeszłego roku zaatakować Anthony'ego Joshuę i jego trzy pasy mistrzowskie, wpadł jednak na trzech różnych zakazanych środkach, a jego miejsce zajął Andy Ruiz Jr. "Big Baby" stracił nie tylko szansę sportową, ale i blisko 6 milionów dolarów.
Niepokonany Amerykanin miał wrócić już 22 lutego na rozpisce gali Fury vs Wilder II, jednak negocjacje się przeciągnęły i gdy w końcu strony doszły do porozumienia, zabrakło już czasu na przygotowania do walki. Dlatego Miller miał wrócić kilka tygodni później. Sytuacja związana z pandemią koronawirusa storpedowała również te plany. Jarrell więc czeka cierpliwie na swój powrót. A pauzuje już długo, bo ostatni pojedynek stoczył w listopadzie 2018 roku, gdy znokautował w czwartej rundzie Bogdana Dinu.
- Uważam się za numer dwa wagi ciężkiej, ale tylko dlatego, że nie mam żadnego pasa. Jestem jednak przekonany, że wygram z każdym na świecie. Jestem lepszy niż Joshua, lepszy niż Fury i lepszy niż Wilder. Niedługo zostanę nowym mistrzem świata wszechwag - mówi pewny swego Miller.
Przecież to jakiś bełkot bez ładu i składu, albo tłumaczenie z dupy albo HGH jest nagłodzie.
Skoro jest lepszy od faktycznie najlepszej trójki, a sam nie ma pasa, to pewnie w jego mniemaniu nr.1 jest nieobsadzony :)
hahahahaha