MOJE 15 RUND: ALEKSY KUZIEMSKI
Był medalistą Mistrzostw Świata i Europy. Reprezentował nasz kraj na igrzyskach olimpijskich. W gronie zawodowców dwukrotnie dostąpił zaszczytu walki o mistrzostwo świata wagi półciężkiej. Prezentujemy Wam kolejną odsłonę naszego cyklu "Moje 15 rund". Tym razem naszym gościem jest Aleksy Kuziemski (23-5, 7 KO).
- Zacząłem późno boksować. Miałem prawie siedemnaście lat. Ale byłem wysportowanym chłopakiem i cały czas kręciłem się wokół sportu. Reprezentowałem szkołę na różnych zawodach lekkoatletycznych, ganiałem za piłką, a przy tym byłem trochę niepokorny. To wychowanie w sporcie na pewno miało duże znaczenie. Zresztą bardzo szybko zostałem też rzucony na głęboką wodę i mając znikome doświadczenie startowałem już na poważnych zawodach - wspomina zawodnik, który w 2003 roku sięgnął po brązowy medal Mistrzostw Świata, a w 2004 po taki sam krążek Mistrzostw Europy. Był naszą nadzieją na medal olimpijski w Atenach, przegrał jednak z mało wówczas znanym Beibutem Szumenowem (22:34), późniejszym mistrzem świata zawodowców wagi półciężkiej i junior ciężkiej. W boksie olimpijskim w swoim CV Aleks miał za to wygrane nad tak uznanymi markami jak Kubrat Pulew, Kenneth Egan, Tony Jeffries czy Yohanson Martinez.
Po igrzyskach Kuziemski podpisał kontrakt zawodowy z bardzo mocną w tamtych czasach grupą Universum Box-Promotion. Palce przy tym maczał legendarny "Tygrys" i wielka gwiazda tej stajni, Dariusz Michalczewski. Aleks pierwszą zawodową walkę stoczył... tydzień po ostatnim pojedynku Darka.
- Złapaliśmy się jeszcze na sali i przyglądałem się Darkowi, jak przygotowuje się do swojej walki o mistrzostwo świata. Fajnie było zobaczyć cały ten klimat i otoczkę. Zresztą mój kontrakt z Universum został zainicjowany właśnie przez Darka. Kiedy boksowałem w kadrze, przed jakimiś zawodami wyjechaliśmy na obóz do Zakopanego. A tam z kolei obóz miał też Darek Michalczewski z paroma innymi zawodnikami. Nie trenowaliśmy wtedy wspólnie, ale spotkaliśmy się, porozmawialiśmy i Darek zainicjował podpisanie przeze mnie kontraktu promotorskiego z Klausem-Peterem Kohlem. Darek pojawiał się czasem na różnych turniejach i znał mnie dzięki wynikom, jakie wtedy osiągałem.
Ale Polak - pomimo medali z poważnych imprez, musiał cały czas udowadniać swoją przydatność. W grupie Universum boksowało kilkudziesięciu zawodników. Zanim więc Aleks dostał swoją szansę, musiał stoczyć trzy walki będące swego rodzaju eliminacją wewnątrz grupy. Najpierw pokonał Enada Licinę, który potem z powodzeniem boksował w wyższej kategorii. Cztery walki i dziesięć miesięcy później wypunktował również Mohameda Arifażijewa, wicemistrza olimpijskiego z Aten. To był udany rewanż, bo to właśnie Białorusin wyrzucił Polaka w półfinale Mistrzostw Świata (14:16) trzy lata wcześniej. Już w gronie zawodowców górą był nasz rodak, zwyciężając po ośmiu rundach stosunkiem głosów dwa do remisu. Ostatnim eliminatorem wewnątrz grupy była wygrana nad Ladislawem Kutilem (wtedy 16-0). Polak raz na zawsze udowodnił swoją wartość i został w końcu przymierzanych do walk o poważniejsze stawki.
- W pewnym momencie zarządzający grupą chyba się trochę pogubili, podpisali kontrakty ze zbyt dużą grupą zawodników i potem trzeba było niektórych wyeliminować. To była taka naturalna selekcja, tak jak dawno temu było w klubach, gdy na przykład w jednej wadze było powiedzmy trzech pięściarzy, lecz w lidze mógł startować tylko jeden. Ale taka rywalizacja podnosi też poziom. Ci rywale, podobnie jak ja, chcieli pozostać w grupie Universum i wygrać ze mną. Dzięki temu była też spora konkurencja na treningach i sparingach, bo każdy chciał się pokazać - wspomina nasz olimpijczyk. Oprócz wspomnianych trzech zwycięstw, na rozkładzie Polaka znaleźli się również solidni: Siergiej Karaniewicz, Julio Cesar Dominguez, Peter Venancio czy Armin Dollinger (wtedy 19-0).
W sierpniu 2009 roku, po serii siedemnastu zwycięstw, przyszła w końcu wymarzona walka o mistrzostwo świata federacji WBO wagi półciężkiej z boksującym w tej samej grupie Jurgenem Brahmerem. Polak przegrał w Budapeszcie przez TKO w jedenastej rundzie.
- Sparowaliśmy wcześniej i znaliśmy się z sali. Niby byliśmy zawodnikami tej samej stajni, widać jednak było, jaka jest robiona otoczka wokół niego, a jaka wokół mnie. Przez to popełniłem trochę błąd, gdyż nastawiłem się koniecznie na nokaut, a to nie jest przecież mój styl i mój boks. Byłem przekonany, że jeśli nie pokonam Brahmera przed czasem, to nie dadzą mi zwycięstwa. To był błąd i potem w ringu też popełniałem błędy. Leciałem na niego nieprzygotowany, zupełnie bez nóg, to były takie wręcz szkolne błędy. Gdybym nie miał w świadomości tego, że muszę go znokautować, na pewno rozegrałbym ten pojedynek inaczej. Z perspektywy czasu uważam, że popełniłem wtedy błąd i powinienem boksować normalnie, po swojemu. Długo to potem jeszcze analizowałem i szczerze mówiąc dziś nawet jakoś specjalnie nie chcę do tego wracać. Zagrałem jego melodię i boksowałem tak, jak jemu akurat pasowało - analizuje po latach Aleks.
MOJE 15 RUND: WOJCIECH BARTNIK >>>
Minęły niecałe dwa lata i Kuziemski znów stanął przed szansą zdobycia pasa WBO wagi półciężkiej. Po drodze pokonał między innymi Igora Michalkina (wtedy 11-0), który w czasach amatorskich pokonał między innymi Artura Beterbijewa i zdobył złoty medal Mistrzostw Europy Juniorów. Zanim podpisał kontrakt zawodowy legitymował się świetnym rekordem 228-12. Aleksy nie był faworytem, ale znów wygrał, dzięki czemu dostał potem drugą szansę mistrzowską. Tym razem jego rywalem był Nathan Cleverly. Propozycja przyszła niespodziewanie, nie było więc mowy o szczytowej formie.
- Wziąłem tę walkę kompletnie z marszu. Coś tam się ruszałem na co dzień, ale to nie miało nic wspólnego z poważnym treningiem. Dostałem propozycję tej walki na dwa tygodnie przed terminem. Tak naprawdę potrenowałem do niej więc tydzień, bo ten ostatni tydzień już musiałem zrobić luźniejszy. To nawet nie były poważne sparingi, a i tak czułem się w tej walce dobrze. Pojedynek przerwano w czwartej rundzie z powodu mojej kontuzji, ale przecież takich walk w boksie zawodowym, a już tym bardziej o mistrzostwo świata, nie przerywa się w taki sposób. To nie była kontuzja, która uniemożliwiała mi walkę. Miałem rozcięcie nad okiem, lecz mogłem spokojnie dalej boksować. Brahmer był lepszym mistrzem niż Cleverly, to po prostu lepszy bokser - wspomina bohater naszej ankiety. A oto jakich rywali wyróżnił odpowiadając na nasze pytania.
Najlepszy jab: Rudolf Kraj (wicemistrz olimpijski z Sydney, pretendent do pasa WBC w gronie zawodowców)
"Jego osiągnięcia mówią same za siebie. Jego jab był naprawdę mocny"
Najlepszy w obronie: Jewgienij Makarenko (dwukrotny mistrz świata i Europy w wadze półciężkiej)
"Jego wyjątkowość polegała na tym, że nie robił żadnych zbędnych ruchów. Fajnie podchodził i odchodził, a przy tym wszystkim jeszcze mocno uderzał. Nie był może jakimś wirtuozem, za to bardzo dokładny we wszystkim co robił. Każdy krok był wyliczony. Umiejętności naprawdę miał spore"
Najszybsze ręce: Jean Pascal
"Mimo swoich lat pozostaje bardzo szybki. Kiedy chciał przyspieszyć, to przyspieszał, a kiedy zwolnić, to zwalniał"
Najszybszy na nogach: Miguel Lopez Veloso (Kubańczyk, który swego czasu rozdawał karty w polskiej lidze. Już jako wiekowy zawodnik podpisał kontrakt zawodowy [17-5-2, 5 KO], ponosząc pierwszą porażkę z Dariuszem Sękiem)
"To była ta sławna kubańska szybkość. Momentami był nieuchwytny. Walcząc z nim musiałeś naprawdę się napracować. W czasach amatorskich to był prawdziwy tancerz, fajnie się ruszał w ringu"
Najtwardsza szczęka: Dmitrij Suchocki
"Twarda sztuka, silny zawodnik"
Najinteligentniejszy w ringu: Jean Pascal
"Dużo widział i potrafił czytać boks. Może wygląda momentami chaotycznie, ale w tym chaosie jest metoda i nie dawał sobie nic poważnego zrobić. Miał fajny przegląd tego co dzieje się w ringu. Nie był w najlepszej formie, gdy do niego przyjechałem, być może trochę mnie zlekceważył, ale był w ringu mądry"
Najsilniejszy fizycznie: Rudolf Kraj
"Bardzo silny koń. Nie był wirtuozem boksu, ale siły fizycznej nie można mu odmówić. Wygrałem z nim w czasach amatorskich, ale był to silny koń"
Najmocniej bijący: Jewgienij Makarenko
"To był taki surowy, bardzo mocno bijący zawodnik. Zdominował świat i na igrzyskach w Atenach przegrał niespodziewanie z mało wtedy jeszcze znanym Andre Wardem. To była wtedy spora niespodzianka, ale okazało się, że siła Makarenki nie wystarczy na spryt i szybkość Warda"
Najlepiej wyszkolony: Jean Pascal
"Przewinąłem się przez wielu świetnych zawodników, ale utkwił mi jakoś najbardziej właśnie ten Pascal"
Najlepszy ogółem: Jean Pascal
"Skoro wymieniłem go w tylu kategoriach, to musiałem postawić na niego. On przewyższał jednak takich zawodników jak Brahmer czy Cleverly, z którymi boksowałem o mistrzostwo świata"
Najtrudniejszy sparing: Zsolt Erdei
"Miałem okazję sparować z różnymi znakomitymi bokserami. Między innymi mogłem uczyć się od kogoś takiego jak właśnie Erdei. Doświadczony, dobrze wyszkolony, a przy tym szybki i dynamiczny pięściarz. Mogłem się od niego naprawdę dużo nauczyć"
Najlepszą walkę stoczyłem: z Miguelem Lopezem Veloso
"Miałem z nim bilans 2-1. Raz wygrałem z nim w lidze, a drugi raz na turnieju międzynarodowym w Usti nad Łabą. Nie pamiętam teraz konkretnie, czy chodzi mi o ligę, czy tamten turniej, ale jedno z tych moich zwycięstw wspominam jako swoją najlepszą walkę"
Osiągnąłbym więcej w boksie gdyby...
"Gdybym rozpoczął trochę wcześniej przygodę z boksem. Te dwa lata dłuższej nauki na pewno sprawiłyby, że byłbym na przykład lepszy technicznie. Bo tego mi trochę jednak brakowało"
Styl robi walkę. Było mnie stać na wygraną z... z Dmitrijem Suchockim
"Miałem go nawet liczonego. Pojechałem na jego teren i tam było wszystko pod niego. Nie miałem z sobą prawdziwego zespołu. Jestem mocny psychiczny, ale w takich walkach mocny zespół jest potrzebny, a ja byłem praktycznie sam. Był ze mną masażysta. Nie miałem wokół siebie drużyny i nie czułem się swobodnie. Ta walka była na pewno do wygrania"
W życiu jestem dumny z:
"Wszystko co robiłem w życiu, robiłem z pasją. Ten sport ukierunkował mnie w życiu i bardzo mi pomógł. Do wielu rzeczy, do jakich doszedłem, doszedłem właśnie dzięki boksowi"
Pozdrowienia Olimpijczyku! :)
Nie obrażaj Sulęckiego wymieniając go obok Szminki.
Jaki szczekacz ?
Sulęcki trenuje w Polsce a później jest rzucany na bardzo głęboką wodę.
Pokonał bardzo mocnych zawodników w bardzo mocno obsadzonej wadze.
Świetne walka z Jacobsem.
Andrade dla wielu jest poza zasięgiem bo walczy nietypowo.
Świetny wywiad. Obszerne wspomnienia.
Fajne video z tarczami - widać że trener się starał coś więcej z niego wyciągnąć.
Fajnie się czyta.
No i przeciwnicy pierwszej klasy...
Aleksy tak, solidny bokser.
Brahmerem utalentowany bokser (ale walnięty człowiek) więc walka przegrana.
Aleksy mówi otwarcie co i jak.
Oglądałem jego walkę z boksującym matematykiem Cleverlym i tam wygrywał początek, później rozcięcie i go oszukali przerywając walkę...
Pamiętam też że jakiemuś zawodnikowi w walce złamał żebra. Przed walką widziałem video z jego treningu gdzie rzucał piłką lekarską z pozycji do zadawania dołów. Oczywiście powtarzałem to samo na treningu :-)
Czekam na kolejne 15 Rund !!!
A może jeszcze jeden artykuł z poniższymi pytaniami pt. "MOJE 15 RUND: ALEKSY KUZIEMSKI - REWANŻ"
Pytania:
1.Czy pamięta jakieś przygotowania pod konkretnego przeciwnika.
Kombinacje ciosów, akcje.
2.Plany na walkę, które zmieniał w trakcie walki.
3.Ulubione kombinacje.
4.Jego najmocniejsza broń.
I coś co może się przydać np. amatorom:
-ćwiczenia na refleks,
-ćwiczenia na oczko,
-ćwiczenia na wzmocnienie siły ciosu.
-ćwiczenia które poprawiły kondycję, szybkość zadawania ciosów
PZB mógłby przejawić inicjatywę i przywrócić ligę bokserską.
To ona kiedyś generowała w jakimś stopniu potencjał polskich bokserów.
Liga to mogłaby być promocja dla zawodników, możliwość rozwoju itd.
Wpadałaby im kasa co zatrzymywałoby zawodników przy boksie.
Bo jak z tego nie ma kasy to po co tracić zdrowie...
No ale może oni uważają że polski boks ma się świetnie i nie zgodzą się z twierdzeniem: "tak za kilka-kilkanaście lat nikt z polskich bokserów nie będzie nawet w stanie opowiadać takich ciekawostek, bo wszelkie występy kończą się w pierwszej walce turnieju."
Jaki szczekacz ?
Sulęcki trenuje w Polsce a później jest rzucany na bardzo głęboką wodę.
Polecam poczytanie wywiadów przed jego walkami - sporo się tego nazbierało od wywiadów przed Proksą, po Jacobsa i Andrade. A o jego pogardliwych tekstach o swoich kibicach nawet nie będę wspominał.
Co do trenowania w Polsce, Sulęcki mógł wyjechać trenować do USA. Tylko, że to wiązałoby się z wyrzeczeniami i 'ryzykiem' inwestycji w siebie ze swojej kasy. Widać, nie było dla niego to na tyle istotne by to zrobić. Sam jest sobie sterem i sam jest sobie winien.
Zawsze wychodził z założenia "daj". Problem w tym, że chłopak nie ma kompletnie bazy kibiców, nie sprzedaje biletów, a oczekuje, by traktować go jako gwiazdę. Miał 2 szanse, obie zmarnował, przy czym przy drugiej został ośmieszony. Także mam wszelkie prawo by tak o nim pisać i póki nie zejdzie na ziemie, dalej będę to robił.