JUAN MANUEL LOPEZ: NIE WRÓCĘ JUŻ NA RING, CHYBA ŻE JAKO TRENER
Dziewięć lat temu Juan Manuel Lopez (36-6-1, 32 KO) był wielką gwiazdą na miarę P4P. Ale czas płynie nieubłaganie. Portorykańczyk w końcu pogodził się z tą myślą i obiecuje swoim kibicom, że na dobre odwiesił rękawice na kołku.
Sławny "Juanma" już kilka razy mówił dość, ale potem wracał. Po porażce w marcu 2018 roku z Jaysonem Velezem odpoczął kilka miesięcy i znów wrócił. Pokonał w listopadzie Cristiana Rubena Mino, lecz w maju zeszłego roku zremisował z przeciętnym Emiliano Martinem Garcią (16-4, 13 KO). To dało mu do myślenia, bo kiedyś taki zawodnik mógłby być co najwyżej jego sparingpartnerem...
- Nie założę już więcej rękawic na dłonie, bo już nigdy nie będę tym samym zawodnikiem, jakim byłem kiedyś. Mój czas po prostu się skończył i pora pomyśleć o swoim zdrowiu oraz rodzinie. Teraz zajmę się dziećmi - deklaruje były mistrz świata kategorii super koguciej i piórkowej.
- W pewnym momencie był temat mojej walki z Yuriorkisem Gamboą. Kibice czekali na nasz pojedynek, ale telewizja nie była tym zainteresowana. Mam już prawie trzydzieści siedem lat i postanowiłem skupić się na innych sprawach, przede wszystkim na mojej rodzinie. Wciąż kocham boks, być może wrócę jeszcze do niego, ale już w innej roli. Na przykład w roli trenera - dodał Lopez.