FURY ŚWIĘTUJE, PROMOTOR WYŚMIEWA OSKARŻENIA
Tysonowi Fury'emu (30-0-1, 21 KO) nie straszny koronawirus i pomimo zakazów mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBC postanowił celebrować Dzień Świętego Patryka (St Patrick’s Day) - irlandzkie święto narodowe i religijne.
"Król Cyganów" był widziany w pubie z piwem w ręku. Czasu na świętowanie nie ma dużo, bo teoretycznie 18 lipca powinno dojść do jego trzeciej walki z Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO). W obecnej sytuacji jednak trudno tak naprawdę ocenić, czy sytuacja na świecie pozwoli na dokończenie tej trylogii.
Kilka dni temu rolnik Martin Carefoot oskarżył championa, że mamiony przez rodzinę Furych obietnicą nagrody, kłamał na temat dostarczania dziczyzny Tysonowi. A to właśnie spożywanie dziczyzny, a dokładnie rzecz biorąc mięsa z niekastrowanego dzika, było usprawiedliwieniem, jakie Tyson przedstawił Brytyjskiej Agencji Antydopingowej (UKAD) na początku 2015 roku, gdy kontrola antydopingowa wykryła w jego organizmie zakazaną substancję - nandrolon. Mistrz w ogóle nie odnosi się do tych zarzutów, wyśmiał je natomiast jeden z dwóch współpromotorów, Frank Warren.
WŁADIMIR KLICZKO: STYL ROBI WALKĘ, JOSHUA POKONA FURY'EGO >>>
- Ten facet wysłał mi te rewelacje w październiku ubiegłego roku. To było pismo pełne błędów i kłamstw. Zaprosiłem go więc na spotkanie, a wtedy on zażądał ode mnie pieniędzy. Odesłałem go więc do UKAD, ale on zamiast do organizacji, poszedł z tymi rewelacjami do prasy. Kto więc może na poważnie brać tego faceta? Tyson nigdy w życiu nie widział go na oczy, a to wszystko co on opowiada to stek bzdur - mówi Warren.