GALA W MANCHESTERZE: ZWYCIĘSTWA CARROLLA, FURY'EGO I PARKERA
Na gali w Manchesterze ważne i przekonujące zwycięstwa odnieśli wczoraj Jono Carroll (18-1-1, 4 KO), Hughie Fury (24-3, 14 KO) i Zach Parker (19-0, 13 KO).
W ''super piórkowej'' walce wieczoru Carroll zdominował Scotta Quigga (35-3-2, 26 KO), który najlepsze dni ma już za sobą i nie miał wielu szans na rozwinięcie skrzydeł przeciwko większemu i szybszemu rywalowi. Były czempion w limicie 122 funtów nie był sobą w limicie 130 i choć walczył dzielnie, to musiał zostać poddany przez trenera Joe Gallaghera w jedenastej odsłonie.
W pojedynku wagi ciężkiej kibice mogli oglądać zdeterminowanego kuzyna Tysona Fury'ego. Hughie wreszcie był bardziej agresywny, efektywnie zmieniał pozycje i ''dokręcał'' mocne ciosy, co zaowocowało efektownym zwycięstwem przed czasem w trzeciej rundzie nad solidnym Pavlem Sourem (11-3, 6 KO).
Trzeba też wspomnieć o wygranej Zacha Parkera nad Rohanem Murdockiem (24-2, 17 KO) w walce, która daje Brytyjczykowi świetną pozycję do ataku na tron WBO wagi super średniej. Parker był bardziej dynamiczny i aktywniejszy, a jego ciosy robiły na rywalu spore wrażenie. Koniec - wygraną Brytyjczyka przez TKO - przyniosła jedenasta runda.
Może Huji zaczął czytać orga i się w końcu wziął za robotę.
Tak na poważnie to przed takim przeciwnikiem mógł sobie pozwolić na sarże, jak wyjdzie z kimś odrobinę lepszym to znów będzie spieprzał przez dystans a po walce pretensje do całego świata że go oszukali.
Porażka Quigga mimo wszystko mnie zaskoczyła, zwłaszcza że przed czasem..
Huji Fury to średniak i pomimo tego że ma jeszcze czas to i tak lepszy nie będzie, bo on twierdzi że już jest najlepszy a takie podejście go zgubi.