KOWNACKI: NIE JESTEM ZSZOKOWANY WYGRANĄ FURY'EGO, ALE STYLEM
- Wiadomo, że żaden pięściarz nie chce zostać poddany. Ja też wolałbym znaleźć się na deskach i nie być w stanie kontynuować walki niż mieć rzucony ręcznik. Jednak, o ile bokser wchodzi do ringu z mentalnością "być albo nie być" lub "żyć albo nie żyć", to po to ma drużynę w narożniku i ludzi, którym ufa, by podejmowali mądre decyzje - mówi w rozmowie z Interią Adam Kownacki (20-0, 15 KO), komentując spektakularne zwycięstwo Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) nad Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO).
- Na pewno nie jestem aż tak bardzo zaskoczony. Wiedziałem, że Fury ma szansę wygrać, ale myślałem, że co najwyżej wyboksuje Wildera, a nie go zdeklasuje. Czegoś takiego nie przewidywałem. Podejrzewałem, że walka będzie toczyć się pod dyktando Fury'ego, ale jednak sądziłem, że w pewnej chwili Wilder trafi prawym i pokona Brytyjczyka. A tu się okazało, że owszem, zadecydowała prawa ręka, ale nie Wildera, tylko Fury'ego. Ten cios Tysona w trzeciej rundzie miał ogromne znaczenie dla dalszego przebiegu walki. Od tego momentu z Wilderem było coraz gorzej. Generalnie była to dziwna walka, ale jednocześnie bardzo ciekawa. Cały świat jest zszokowany nie tym, że wygrał Fury, ale stylem, w jaki to zrobił. W każdym razie myślę, że Wilder weźmie rewanż. Uważam, że w tej walce problemem Amerykanina była duża waga. Boksowanie z dodatkowymi kilogramami było dla niego czymś nowym - mówi nasz polonijny wojownik królewskiej kategorii.
- Niestety wygrana Fury'ego wydłuży nieco moją drogę do walki o pas, jednak uczę się nie martwić rzeczami, na które do końca nie mam wpływu. Pozostaje mi tylko skupić się na tym, by robić swoje i cały czas iść do przodu. Dlatego ta sytuacja, choć nie jest dla mnie korzystna, nie wywołuje we mnie stresu i nerwów - dodał Kownacki, który 7 marca na Brooklynie skrzyżuje rękawice z Robertem Heleniusem (29-3, 18 KO). Cały wywiad przeczytasz TUTAJ.
Ruiz w walce pierwszej walce z A.J. po rotacjii do pełnego skrętu zadał tego niszczycielskiego sierpa...
Adam takich rzeczy nie robi.
Do tego te ciągnące się nogi a nich generuje się też cios.
Fury zmienił trenera aby poprawić cios i to zrobił. Nawet lewy prosty odrzucał głowę Wildera.
Adam nic nie zmienia, stoi w miejscu. Bez zmiany trenera czy stylu nie ma ani argumentów ani obrony aby wychodzić do TOP10.
Mógłby nawet przejechać się na konsultacje do byłego już trenera Ruiza.
Ktoś by mu uświadomił gdzie jest i co musi zmienić aby osiągać swoje cele.
"Fury zmienił trenera aby poprawić cios i to zrobił" zapewne ta przypadkowa nieścisłość wynika z twojego pospiechu i skrótu myślowego (trochę za długo się interesujesz boksem żeby tak faktycznie myśleć). Wiem, że czepiam się głupich niuansów twojej wypowiedzi ale nie powinno być coś w guście: "Fury zmienił trenera aby skorygować styl/ustawienie pozwalający wprowadzać mocniejszy cios i to zrobił". Wiem, że z pozoru jestem upierdliwy ale to zmienia całkowicie sens - chyba, że się jednak nie zgadzasz?To twoja wypowiedź :) ale nie mogłem się nie odezwać bo Fury po prostu miał taki cios. W jeden obóz nawet najlepszemu trenerowi nie udałoby się poprawić ciosu zawodnika gdyby go nie miał. Fury z premedytacją (jak po swoje) poszedł do Sugar Hilla Stewarda, bo doskonale wiedział, że ma ten cios, tylko trener miał go wyzwolić i podejrzewam obrać nową taktykę. A jeśli nawet wzmocnił cios, to nie dzięki stricte zmianie trenera tylko za sprawą większej masy a widać to po odrzucającym lewym prostym.
Fury poprawił ekspozywność i zaczął wprowadzać ciosy z pełnego skrętu.
Zaczął "wchodzić z ciosem".
Korekta ustawienia to jeden z elementów.
Widać że Furemu nie zawsze to wychodzi, bo czasem nie skręci bioda i leci sama ręka.
Od razu widać że się gubi i czegoś brakuje.
Musieli dopracować to dość dobrze bo zbyt wolne wykonanie sprawiłoby że byłby podatny na kontrę.