ATLAS: FURY OBNAŻYŁ BRAKI WILDERA, ON NIE POTRAFI WALCZYĆ
Teddy Atlas - znany trener i analityk bokserski, w pierwszym pojedynku widział wyraźne zwycięstwo Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) nad Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO), choć sędziowie orzekli remis. Przed rewanżem stawiał na Anglika, dopóki nie zobaczył jego wagi dzień przed walką. W ostatniej chwili zmienił zdanie, choć nie zmienił go jeśli chodzi o umiejętności czysto bokserskie Wildera.
Fury owszem, był zaskakująco ciężki, ale w ringu wciąż tak samo świetny. Zdeklasował Wildera i zastopował go w siódmej rundzie.
- Od początku kariery powtarzam, że Wilder nie potrafi walczyć. Nigdy się tego nie nauczył i nie rozwinął. Urodził się po prostu jako wielki puncher z piorunem w prawej ręce. Fury obnażył jego słabości i pokazał to, co mówiłem, że Wilder nie potrafi boksować. Nie jest odpowiednio wyszkolony technicznie, ale słowa uznania należą się Fury'emu. Postawił wszystko na jedną kartę niczym kamikadze, a czasem właśnie lepiej jest nie przejmować się niczym i po prostu wyjść po swoje. I tak właśnie postąpił Tyson. Jego najmocniejszą stroną są nogi, lecz nie próbował dziś tego, tylko ruszył na Wildera. Zamiast nóg, tym razem wykorzystał swoje warunki fizyczne oraz determinację. Wilder bije bardzo mocno, jednak tym razem nie miał nawet okazji by to pokazać, a to właśnie przez braki techniczne - kontynuował Atlas.
- Na ten moment to Fury zasiada na tronie i to on jest numerem jeden. Chciałbym zobaczyć jego walkę z Anthonym Joshuą o wszystkie pasy wagi ciężkiej, ale skoro Joshua potrafił wypełnić stadion na 90 tysięcy widzów, to na okazję jego walki z Furym trzeba chyba będzie zbudować nowy, jeszcze większy obiekt - zakończył amerykański szkoleniowiec współpracujący ze stacją ESPN.
Z drugiej strony wątpię, żeby Wilder się na nią zgodził, a już w ogóle WBC.
Ale z takim Wilderem agresywny zdeterminowany Kliczko miałby szanse na zwycięstwo.
Został wypunktowany, ale nie zlany i zmasakrowany jak Wilder.
Wildera dopadła karma za nazywanie AJ'a tchórzem i mięczakiem, za nabijanie się z Kliczki że przeszedł koło walki, i za pieprzenie o najlepszym w historii.
Teraz już wiadomo, że Mike Tyson w prime by go ZABIŁ i to w 1 rundzie.
symptomy, że te braki wyjdą bokiem już mieli nie raz ( nawet ze Szpilką), tylko sukcesy przysłoniły prawdziwą ocenę sytuacji. Wiesz ta spektakularność, wynoszenie rywali na noszach, wydawało się Wilderowi, że jest już killerem wszech czasów, ale gdzie był trener, żeby mu to wybić z głowy? Dobry trener jest od szerszej perspektywy, której zawodnik nieogrania, a oni się teraz spierają o ten ręcznik. Ten ręcznik to było z ich strony jedyne mądre posunięcie. Pycha kroczy przed upadkiem - u trenerów też. Dostał pod swoje skrzydła gościa z fenomenalnym pierdyknięciem, może najlepszym w historii ale to nie Emanuel Stewart któremu nawet to by nie wystarczyło i ścigał by Wildera tam gdzie poważnie kuleje jego rzemiosło.
Ilu było wybitnych mistrzów w historii,którzy byli tylko puncherami
Foreman i jeszcze ktoś?
1 cięzka przeprawa Furyego z Wallinem, a priori cienkim Walinem - w ocenie cienkim tylko dlatego, że bo nieznanym (no i całe dywagacje, że Wilder to nie cienki Wallin i dopiero będzie rzeźnia)
2 Wilderowi wystarczy chwila a Fury musi mieć się cały czas na baczności wiec na pewno się zagapi, wystarczy jeden strzał i po Furym - tymczasem Fury od dziecka wychowywany poprzez boks (wujek, ojciec, kuzyn, imię nadane przy narodzinach, trawellersi nim żyjący)ten boks wyssał z mlekiem matki więc naprawdę rozumie go jak nikt inny
3 boksera od ciężko pracującego górnika nie rozróżnisz po statycznej sile, czy sile ciosu tylko po umiejętnościach, Wilder jest fenomenalnym atletą, puncherem i ma podstawowe umiejętności - a tu i tak klopsik
Tylko że Foreman miał szczęke z betonu, był naturalnie bardzo silny, i posiadał nokautujący cios z samej ręki, nie musiał wyprowadzać tego "z ciała".
Wilder gdyby nie nokdauny w pierwszej walce, to powinien przegrać na punkty jeszcze bardziej zdecydowanie od Kliczki.
Ba, nawet z nokdaunami, powinien minimalnie przegrać.
W ewentualnej trzeciej walce ma tylko szanse puncher'a.
W pierwszej walce Wilder "uratował" remis właśnie nokdaunami, bo przy uczciwym sędziowaniu i braku nokdaunów było by zapewne 120-108 jak sam wspomniałeś.
Dlatego teraz już rozumiem, czemu Wilder nie chciał walczyć z Władkiem, tym bardziej że ponoć zaliczył z nim wiele lat wcześniej dechy na sparingu.
Kliczko naprawdę miałby spore szanse żeby z nim wygrać, na punkty, lub przez KO, o ile oczywiście nie wyłapałby po drodze jakiegoś prawego.
Ale gdyby tak ruszył na Wildera jak kiedyś na Wacha, to walka skończyła by się być może szybciej niż z Furym.