MIKE TYSON: NIE WIEM, CZY POKONAŁBYM DEONTAYA WILDERA
Podczas wywiadu dla stacji BT Sport, Mike'owi Tysonowi przypomniano zeszłoroczne słowa mistrza świata WBC Deontaya Wildera (42-0-1, 41 KO), kończącego dziś obóz przygotowawczy przed sobotnią, rewanżową walką z Tysonem Furym. Wilder stwierdził, że rozgromiłby Tysona w ringu, na co dawny czempion odpowiedział w wyważony sposób.
WSZYSTKO O WALCE WILDER vs FURY II >>>
- Skopałbym tyłek Tysonowi z 1986 roku. Urządziłbym mu w ringu piekło. Zawsze jestem prawdziwy, nie mogę ściemniać. Wiem, że ludzie zawsze wracają do bokserów starej szkoły, ale ja jestem poza skalą, poza podziałem na starą i nową szkołę. Jestem numerem jeden na tej planecie - powiedział w zeszłym roku Wilder.
- Właśnie usłyszałem Wildera mówiącego, że zniszczyłby młodego Mike'a Tysona. Łatwo tak gadać, dopóki nie dojdzie do walki. Lubię Wildera, lecz on nigdy nie walczył z kimś tak niebezpiecznym jak Tyson, z kimś, kto naprawdę chce łamać żebra każdym ciosem. Nie widzę zwycięstwa Wildera - komentował Lennox Lewis.
- Nie wiem, czy pokonałbym Wildera. Uwielbiam to, że on tak myśli, bo ja myślałbym na jego miejscu to samo. On powinien tak myśleć, jest mistrzem świata wagi ciężkiej, a to coś wyjątkowo specjalnego - tako dziś rzecze coraz bardziej spokojny ''Żelazny Mike''.
1.w tej walce ktoś by padł
2.kibicowałbym Tysonowi
Facet na którego Powietkin czekał prawie dwa lata (jako obowiązkowy) i przy pierwszej lepszej okazji czmychnął tuż przed walką czy facet na którego taki Whyte poluje 600 dni i się nie może doczekać czy ostatecznie facet który nie chce od lat dogadać się z największym możliwym przeciwnikiem w życiu by nie pchał się na Tysona.
Wildera kariera to przemyślana strategicznie piękna bajka rodem z USA z doskonale dobranymi przeciwnikami na dany moment kariery. Ograniczanie niepotrzebnego ryzyka do minimum.
Nawet Fury jest w pewnym sensie dobranym nazwiskiem czy się to komuś podoba czy nie. Bo walka z Furym zapuszczonym po latach pauzowania to nie było największe wyzwanie na tamten moment. Pomijam fakt że z Tysonem istniało tylko ryzyko związane z przegraną przez decyzję bo z nokautującej mocy to on nie słynął.
To był fantastyczny ruch marketingowy by trochę odkuć się na tle Hearna i Joshuy/ Zarobić, zdobyć rozgłos bez dogadywania walki z AJ-em.
A co do szans to tylko gdybanie ale wystarczy prześledzić rywalizację z podstarzałym zmaltretowanym badaniami antydopingowymi Ortizem i tym jak był blisko by znokautować w ringu Wildera.
Nacierający Tyson z nokautującym uderzeniem i jego kombinacjami i techniką przechodzenia do bliżeszego dystansu pozostając w ciągłym ruchu był by koszmarem Wildera który be pewnie nawet nie umiał go zatrzymać ważąc niewiele więcej.
Nawet nie wiem czy by miał czas żeby ustawić celownik dla prawej ręki bo Tyson by był ciągle blisko.
Czy Wilder więc jest tak pewny siebie to bym polemizował. Czyny liczą się bardziej niż słowa a Deontay dopiero niedawno zaczął podejmować większe wyzwania.
No widzisz Wilder przynajmniej zaczął podejmować wyzwania. A ty jak byłeś baranem tak jesteś nim nadal i takim już pozostaniesz na wieki wieków amen.
plusy Wildera
-ogromna przewaga warunków fizycznych, mimo wzrostu jest dodatkowo dość zwinny i bardzo szybki
plusy Tysona
-dużo lepsza koordynacja ruchowa, większa aktywność i eskplozywność, lepszy półdystans
ta walka jest prosta co do typowania jakby wyglądała:
Wilder próbowałby nie przepuścić Tysona do półdystansu, trafić go zanim podejdzie, korzystałby z zasięgu, bił z daleka, próbował się cofać odskakiwać, klinczować, Tyson za wszelką cene próbowałby dostać się do półdystansu, robił swoje zwody, podchodził bliżej i bił,
ciężko jest typować sam wynik, prime Tyson byłby dla mnie faworytem, miał umiejętności, cios i otoczke która paraliżowała przeciwników, ale Wilder też mógłby to wygrać ma cios a jak pokazały dalsze losy Tysona, był on do pokonania
Wilder zaś ma "już" 35 lat, choć np. Kliczko dopiero wtedy był w absolutnym prim'ie (walka z Haye'm czy Wachem).
Tyson prezentował dokładnie te cechy przy których Wilder ma problemy.
Agresja, genialne przechodzenie do półdystansu, siła ciosu w tym półdystansie taka że nawet nie wybijał ale wytłukiwał z przeciwnika ochotę do walki, ruchliwość.
Wilder mógłby tak naprawdę liczyć na to że gdzieś mu się uda w miarę szybko ulokować celnie tą swoją bombę. A stawiam że wystarczyłoby 2-3 wejścia Mike w półdystans i poczucie przez Wildera siły ciosów aby wkradł się strach skutecznie ograniczający długie namierzanie i budowanie tego jednego ciosu.
Taka walka skończyła by się w mojej ocenie dewastacją Wildera i sporą pauzą w karierze.
Wilder przed długi czas walczył z bumami.
Ostatni jego przeciwnicy daleko mają do mistrzów z którymi walczył Tyson.
Moim zdaniem Wilder by się spalił psychicznie jak by miał wyjść do takiego killera jak Tyson.
2.Atak.
Wilder atakuje jak wie że ma szansę trafić.
Oczywiście czasem walczy nieszablonowo.
Ma świetne oczko i timing.
Ale trafić Mike Tysona to była nie lada sztuka a konsekwencje przestrzelonego ciosu, sprawiały że wielu bokserów dwa razy się zastanowiło zanim coś zadało.
3.Obrona.
W dystansie jest jeszcze ok.
Wilder schowany zza podwójną? Największy żart jaki widziałem.
Ręce trzyma za wysoko co sprawia że żebra są całkiem odsłonięte.
Do nad jego bicepsami jest duża luka przez którą można go trafić na szczękę.
Tylko niezbyt mocni rywale (w porównaniu do czasów Tysona) sprawiają że nikt nie połamał mu żeber, lub nie posadził ciosem na szczękę.
Moim zdaniem Tyson zrobił Wilderowi krzywdę.
Wilder miałby szansę ustrzelić Tysona, ale to byłoby jakieś 10%.
Swoja drogą Wilder do dnia dzisiejszego nie zmierzył się z jakimkolwiek insight fighterem. Nigdy nie widzieliśmy Wildera z kimś walczącym na pressingu, z kimś kto zabrałby mu miejsce i zmusił do walki w półdystansie. Jedynymi zawodnikami walczącymi w tym stylu, z którymi Dzikus mógł się potencjalnie zmierzyć byli Povietkin i Whyte i do obu Wilder się nie garnął.
Gdyby tak było facet miałby same takie nokauty w karierze a jakoś często gęsto musi się sporo naczekać, natrudzić i dobijać kilkukrotnie kraulami w tył głowy.
Mike bez problemu by ominął jego średni jab i by już był przy nim. Wilder nie potrafił skutecznie uciekać przed nacieraniem Ortiza i dawał się zamykać przy linach to i Tysona by nie utrzymał. A klinczem raczej by się nie uratował bo o ile byłby cięższy od Tysona to byłyby to niewielkie różnice.
Dostałby jakiegoś gonga a jak udałoby mu się chronić górę w tak trudnych momentach który trwałyby non stop to by mu żebra Tyson połamał.
Szansa oczywiście na KO z jego mocą zawsze była ale Mike to po pierwsze była odporna bestia z karkiem jak kolano niejednego faceta a po drugie namierzanie go zostałoby skrócone do minimum. Wilder nie miałby czasu żeby idealnie celować bo musiałby działać z 3 razy szybciej niż ma to w zwyczaju.
Skoro Ortiz zmusił go do przegrania do jaja 6 rund to nacierający Tyson by mu nie dał nawet 1 oddechu złapać.
A jak już by go zranił to tu też kłania się siła dobijania Mike'a. Już po ciosach Ortiza który paliwa i mocy miał zdecydowanie mniej niż
Pojedyńczy cios może i Wilder miał mocniejszy ale to jest pojedyńczy cios, a Mike zadawał całe serie piekielnie mocnych ciosów grad ciosów którym zasypal by Wildera i pewnie znokautował.
Wilder tez ma mocny łeb ale Mike by go znokautował jestem pewnien
Przecież ja go kocham i tylko się z nim droczę. Tyle radości co on mi funduje za każdym razem kiedy tutaj wchodzę. Widzę artykuł z Wilderem to już wiem że na 99% będzie tu referat BlackDoga z bólem dupy.. xD
Pytanie kto by to kontrolował będąc stroną "A" i czy obaj grali by na tych samych zasadach.
Wilder z plecami jak lotnisko na Okęciu i z pełnym błogosławieństwem WBC może być takim samym koksiarzem jak Mike wtedy a może i większym.
Tylko naiwni dadzą się nabrać na to że naturalny geniusz Wilder bije koksiarzy swoją wrodzoną genetyką...
Nawet nie chodzi o to że wtedy wszyscy brali bo kontrole jakieś tam mimo wszystko były. Tylko Tyson w wywiadzie dla ESPN otwarcie przyznał się do tego że wielokrotnie używał sztucznego penisa z moczem swoich dzieci do oszukiwania takich kontroli.
Jako że hycla nie ma, to pozostaje tylko butem albo gazem ;)
\Przyzwyczaiłem się. Serio. Był na tej stronie swojego czasu WhiteCat, BlacDoq, BlackDok, BlackDock itd. Ba podrabiali mnie nawet na konkurencji (ringpl)
Byli też oszołomy bardziej poważni z normalnymi nickami ale celami podobnymi.
Byli też normalni userzy którzy po prostu z racji odmienności poglądów jechali po mnie równo twierdząc że guzik wiem co później ich trochę pogrążało...
Mi to ryba.
A ów koshi... Ostatnio widziałem że redakcja zbanowała kilku debilów a jemu dała ultimatum stwierdzając że jak się nie ogarnie jest 1 na liście ludzi do zbanowania...
Jak widać facetowi nie zależy. Woli kogoś obrażać niż być na stronie. Zaatakował mnie personalnie od tamtej pory ze 3 razy co najmniej. Wygląda więc na to że mu wszystko jedno i ewentualny ban ma w nosie.
Nawet nie zwracam na niego uwagi. W końcu się natnie na Furmiego czy innego redaktora i za podobne teksty poleci. Trochę odczeka i wróci pod nowym nickiem wszak ja to duża część jego marnego żywota i wrócić musi.
Wszystko jedno. Gość niech się produkuje póki może. Nie takich trollów przeżyłem...
https://qph.fs.quoracdn.net/main-qimg-1f913d9ae9c3f6f617237e4689fe8eef
Od czasów Mike'a minęło już wiele lat, także istotnym pytaniem jest czy będą walczyli na dzisiejszych koksach czy tych z lat 80tych xd