4 MIESIĄCE PO ŚMIERCI RYWALA WYGRANĄ WRÓCIŁ CHARLES CONWELL

Wielu zawodników już nigdy nie wracało, albo wracało jako cień samego siebie. Z tym problemem musi teraz mierzyć się Charles Conwell (12-0, 9 KO), który swoimi ciosami podczas październikowej walki zadał niestety śmierć ambitnemu Patrickowi Dayowi. Sam bardzo to przeżył, ale życie toczy się dalej, a 22-latek z Cleveland kontynuuje karierę.

Występujący w wadze junior średniej olimpijczyk z Rio (2016) w barwach USA powrócił do akcji w minioną sobotę. Naprzeciw niego stanął Ramses Agaton (22-12-3, 12 KO). Conwell wygrał przez TKO w piątej rundzie.

- Czuję się dobrze. Fajnie było wrócić i robić swoje. Po wydarzeniach z jesieni zadawałem sobie pytania, czy nadal powinienem boksować? Nikt by przecież nie chciał, aby taka sytuacja znów się powtórzyła. Odciąłem się na jakiś czas od internetu i mediów społecznościowych. Chciałem oczyścić swój umysł i zrozumiałem, że boks sprawia, iż czuję się lepiej. Treningi, uderzanie w worek, sprawiały, że znów poczułem się jak dawniej. Krok po kroku dojrzewałem do tej decyzji - mówi Conwell, który tym razem dużo bił po dole. - To nie miało nic wspólnego ze śmiercią Patricka Daya. Taką miałem taktykę. Chcę w tym roku udowodnić światu, że należę do czołówki. Pozostanę w treningu i z każdym dniem będę robił postępy - dodał.

PATRICK DAY NIE ŻYJE >>>

Conwell kolejny pojedynek stoczy prawdopodobnie 10 kwietnia podczas gali pokazywanej przez stację Showtime.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: towlasnieja
Data: 11-02-2020 10:09:04 
Przerąbane mieć kogoś na sumieniu... Niby nie jego wina, ale świadomość, że po twoich ciosach ktoś stracił syna, męża czy ojca... Masakra...
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.