CIEŚLAK: TO BYŁA MOJA OSTATNIA PORAŻKA, KOLEJNI RYWALE MAJĄ PRZESRANE!
Piotr Fajks, Nagranie własne
2020-02-04
- To już historia. Działy się tam różne rzeczy, ale nic bym nie zmienił. Ta walka dała mi więcej niż połowa walk w całej karierze. Wiem, że mogę pokonać każdego na świecie. Ciężko mnie zastraszyć, a takie sytuacje jak tam na miejscu tylko dodatkowo mnie jeszcze motywują. Wrócę po swoje, dużo mocniejszy niż dotąd. Od teraz każdy, kto stanie naprzeciw mnie, będzie miał przesrane. To była moja ostatnia porażka w karierze! - mówi zmotywowany Michał Cieślak (19-1, 13 KO), który w piątkowy wieczór, pomimo licznych niesprzyjających okoliczności, stoczył świetną, choć ostatecznie przegraną nieznacznie na punkty walkę z Ilungą Makabu (27-2, 24 KO) o tytuł mistrza świata wagi junior ciężkiej federacji WBC.
Niestety kolejne "wielkie starcia" tylko i wyłącznie na swoim podwórku zapowiada Polsat na najbliższe 20 lat ....
Czyli jakieś bardziej cywilizowane państwo Afrykańskie lub Azjatyckie.
W takiej Tajlandi byłoby na pewno taniej.
Może wtedy kondycyjnie wyglądały tak jak trzeba.
Bo wiadomo czego można było się spodziewać po przygotowaniach w Polsce.
Aż mu współczułem.
Dobra promocja/ auto promocja to połowa sukcesu.
Przykład Szpilki...
Michał mógłby nad tym popracować aby zarabiać więcej.
No właśnie nie wszyscy zapomnieli choć też już tak myślałem. Od tamtej walki z Jeżewskim Michał zastępuje agresje w ringu agresywną gadką jak dla mnie właśnie ala Szpilek. Póki co z zapowiedzi typu " rozerwę go na strzępy" wrócił z pierwszą porażka.
Cieślak fizolem?
Nie ten adres...
Cieślak ma bardzo dobre uniki głową, praca na nogach, dynamikę w uderzeniu - podłączył i wywrócił też Makabu.
Może wydawać się że jest sztywny.
To jest duży gościu i nie będzie ruszał się jak mały Makabu.
Walka odbywała się w Polsce lub przygotowywał się do walki w Kongo albo bardziej niesprzyjającym kraju.
Gdyby był odpowiednio przygotowany lub walka była w Polsce to w kluczowych momentach by przycisnął.
Wierzy w siebie i zna swą wartość. Dobrze wyszkolony, uderzenie ma. Nic tylko zdobywać szczyty.
Gdyby walka była u nas, wygrałby ją.
Otwórzmy jeszcze petycję, żeby miał ringowy przydomek "Raz, dwa ,trzy" lub "1 2 3 ". To tak z przymrużeniem oka. ;)
Jako człowiek w mojej ocenie jest zbyt nieśmiały i bierny. Jeżeli młody bokser mówi: "Ja ostro pracuję nad wypracowaniem najlepszej formy, a sprawę mojej kariery pozostawiam promotorom" to jest to OK i odbierane jest jako skromność. Natomiast jeżeli coś takiego stwierdza dojrzały mężczyzna po 30. (Cieślak), to sprawia wrażenie słabo rozgarniętego. Bokser na etapie musi mieć swoją wizję przyszłości i próbować ją realizować, naciskając na promotorów i podając ją do publicznej wiadomości. Nie koniecznie w stylu Szpilki (bo to jest człowiek na specjalnych prawach), ale chociażby tak, jak Sulęcki.
Cieślak udowodnił, że ma papiery na mistrza świata, ale wcale nie wiadomo, czy i kiedy otrzyma kolejną szansę. Przy jego stylu, zaletach i wadach jedni przeciwnicy będą mu bardzo pasować, ale inni nie. W szczególności pięściarzy zaawansowanych technicznie i cwanych w ringu raczej powinien unikać. A więc raczej jako przyszli rywale to nie Mchunu, Briedis czy Tabiti, ale raczej Lerena, Dorticos, Goulamirian, Merhy, Okolie lub ponownie Makabu. Na ringu krajowym chyba poradziłby sobie ze wszystkimi i to przed czasem. Lepiej jednak, żeby bił Brytyjczyków, Rosjan, Belgów i Afrykanów, bo oni w większości tworza obecną szeroką czołówkę CW.
takie są realia , nie dajcie się zwieść wybujałej fantazji promotorów i organizatorów .
Dla mnie jedynym chyba gościem który potrafił utrzeć nosa na wyjeździe był i pozostanie Krzysztof Włodarczyk .
Wielu znakomitych amerykańskich pięściarzy jeździło po całym świecie i broniło pasy - my wszystko walczymy i wygrywamy u siebie.... gdzie do ludzi...