CIEŚLAK vs MAKABU: POLACY ODEBRALI WYPŁATĘ W GOTÓWCE
Atmosfera wokół walki Michała Cieślaka (19-0, 13 KO) z Ilungą Makabu (26-2, 24 KO) - jej stawką jest wakujący pas WBC wagi junior ciężkiej - przekracza kolejne granice surrealizmu. Na kilkanaście godzin przed pojedynkiem wciąż nie wiadomo było, czy do niego dojdzie, gdyż organizatorzy do ostatniej chwili zwlekali z wypłatą dla Polaka i przedstawicieli federacji sankcjonującej starcie w Kinszasie.
WSZYSTKO O WALCE CIEŚLAK vs MAKABU >>>
W końcu pieniądze się pojawiły - w gotówce, gdyż wcześniejsze próby przelewów nie przynosiły skutku. Mówi się, że za walkę o mistrzostwo świata Michał Cieślak otrzyma ok. 150 tysięcy dolarów. Andrzej Wasilewski zastanawia się jednak, jak przewieźć tak dużą kwotę przez granicę. Podobno mogą z tym być bardzo duże problemy.
W tym całym kongijskim szaleństwie cieszy fakt, że Michał Cieślak nie traci koncentracji i rezonu, za co chwali go Tomasz Babiloński i inni członkowie polskiego teamu. Teraz czas na wyjście do ringu i wykonanie swojej roboty w skrajnie niesprzyjających warunkach. Uzasadnione są obawy o bezpieczeństwo Polaków, pozostajemy jednak mimo wszystko dobrej myśli i wierzymy w sukces, który stałby się zapewne jedną z najbarwniejszych legend polskiego boksu zawodowego.
Ironia losu, że Kongo to jedno z najbardziej zasobnych w minerały państw świata:
"Krew w Twoim telefonie
Jako przykład posłuży Demokratyczna Republika Kongo. Historia wyjątkowo okrutnie obeszła się z krajem, którego ziemia kryje ogromne bogactwa – od złota i diamentów po miedź, kobalt i ropę naftową. W zakresie wydobywania surowców, Kongo zajmowało czołową pozycję nie tylko w Afryce, ale i całym świecie kapitalistycznym. Kraj ten dostarczał Zachodowi 50-60% kobaltu, ponad 60% diamentów, 16% tantalu, i kolumbitu, 14% berylu, 8% miedzi i 5% manganu.
O zasobności Konga w surowce przekonali się już belgijscy kolonizatorzy, którzy masowo zakładali plantacje kauczuku, kawy, kakao i palmy olejowej. Z czasem miejsce najbardziej pożądanej kości słoniowej i kauczuku zaczęły zajmować inne surowce, jak miedź, diamenty, cyna, cynk, mangan, czy rudy żelaza. Podczas II wojny światowej, Kongo stanowiło strategiczną bazę dla Wielkiej Brytanii i USA. Znaczenie tego kraju wzrosło jednak po 1945 r., w związku z zapotrzebowaniem na uran, wykorzystywany do produkcji broni jądrowej. Mało kto wie, że z katangijskiej rudy uranu wyprodukowane zostały pierwsze amerykańskie bomby atomowe, w tym i te zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki.
Obecnie w Kongu najbardziej pożądanymi bogactwami wcale nie są złoto i diamenty tylko koltan, znany jako kolumbit-tantalit, czyli ruda tantalu. Koltan wykorzystywany jest w układach naprowadzania rakiet wojskowych, do budowy silników rakietowych, a nawet poszycia promów kosmicznych. Największe zastosowanie znajduje jednak przy produkcji elektroniki – telefonów komórkowych, iPhone’ów, odtwarzaczy mp3, laptopów, czy konsoli do gier komputerowych.
Ze względu na dużą odporność na wysokie temperatury i rdzę, na światowych rynkach kosztuje blisko 50 tys. euro za kilogram. Ile dostają za niego górnicy w Kongu? 50 euro, czyli tysiąc razy mniej.
Zważywszy na fakt, że dwie trzecie ludzkości korzysta z telefonów komórkowych zapotrzebowanie na niego będzie jeszcze większe. Tylko w Japonii co cztery dni na rynek trafia nowy model komórki. Ich roczna sprzedaż na świecie to miliard sztuk. Szacuje się, że za pięć lat telefonów będzie więcej niż ludzi.
Koltan dzisiaj jest tym, czym dla zachodnich koncernów był kauczuk, gdy ponad 100 lat temu John Dunlop opatentował oponę samochodową. W Europie ruszyła wtedy masowa produkcja ogumienia, a Kongo stało się głównym dostawcą kauczuku. Niestety fakt, że w DRK znajduje się 70-80% światowych zasobów tego surowca wcale nie przyczynia się do jego rozwoju. Czy korzysta na tym kraj i jego mieszkańcy? W żaden sposób, wręcz przeciwnie. W Kongu koltan wydobywany jest nielegalnie. Większość kopalń pozostaje w rękach uzbrojonych po zęby partyzantów. Mieszkańcy, którzy podejdą zbyt blisko, giną. Dodatkowo koncerny dozbrajają miejscowych watażków, bo bardziej opłaca im się handlować z rebeliantami niż z rządem. Są po prostu tańsi.
Już nie mogę się doczekać wywiadów Wasyla po powrocie, o ile wrócą. Będzie to dla nich nauczka, mam nadzieję że na strachu się skończy i nikt nie ucierpi.