DZIESIĘĆ RUND FURY'EGO Z CZTEREMA SPARINGPARTNERAMI
Tyson Fury (29-0-1, 20 KO) przyznał na konferencji prasowej promującej rewanż z Deontayem Wilderem (42-0-1, 41 KO), że jest bardzo ostrożny na sparingach, tak by nie pootwierały się rany z poprzedniej walki. We wtorek Anglik przerobił dziesięć rund z czterema różnymi sparingpartnerami.
Nie podano nazwisk "rywali" Fury'ego, wiadomo natomiast, że na początku obozu miał trzech sparingpartnerów - George'a Foxa (3-0, 0 KO), Davida Adeleye (1-0, 1 KO) oraz Jareda Andersona (2-0, 2 KO). Do tej ekipy miał dołączyć jeszcze Sonny Conto (6-0, 5 KO), mocno bijący "ciężki" z Filadelfii. Być może chodzi więc o tę czwórkę.
- Przesparowałem dziesięć rund w dobrym tempie z czterema różnymi zawodnikami. Dziękuję tym chłopakom, bo wykonali kawał dobrej roboty. Obóz trwa już od dwóch tygodni i wszystko idzie zgodnie z planem. To największa walka od czasu starcia Lennoxa Lewisa z Mike'em Tysonem - mówi "Król Cyganów".
WILDER PRZEDSTAWIŁ SPARINGPARTNERÓW >>>
Pierwsza walka pomiędzy Wilderem a Furym, w grudniu 2018 roku, zakończyła się remisem i pas WBC wagi ciężkiej pozostał przy Amerykaninie. Rewanż odbędzie się już 22 lutego w MGM Grand w Las Vegas.
Cóż, wychodzi na to, że dziś nie trzeba wiele by walka miała taki wymiar, jak ta wspomniana przez Tysona. Wystarczy, że jeden zawodnik kiedyś tam, po nudnej walce pokonał wieloletniego dominatora, a drugi lokalny mistrz Alabamy, dwa razy w życiu podjął wyzwanie w postaci wiekowego, trochę przecenianego Ortiza. Oczywiście nic im nie ujmując, ale już przez pryzmat ich skromnych osiągnięć, na tle rywali sprzed lat, nie wypada by się do nich porównywali.
Ja akurat się zgadzam ze słowami Fury'ego. Może jeśli patrzyć na kwestię finansów, to nie, ale patrząc na pryzmat sportowy, to tak. Od czasów walki Lewis'a z Tyson'em, mieliśmy z dużych walk pojedynki Kliczko z Povietkin'em, Haye'm, AJ'em. Do starcia z "Antkiem" podchodził jako przegrany, po 2 latach rozbratu z walkami i jako pięściarz na którego mówiono, ze jest "past prime". AJ wtedy chociaż prezentował sie dobrze, to jednak nie był na takim poziomie sportowym, co teraz.
Następnie mamy walki AJ-Ruiz. Pierwsza z nich, nie niosła takiego ciężaru gatunkowego, bo Meksykanin był traktowany, jako underdog. Natomiast do rewanżu Joshua podchodził, jako przegrany, po bardzo słabym pierwszym występie.
Rewanż Wilder-Fury, to bez wątpienia starcie dwóch świetnych pięściarzy, w swoim "prime" lub prawie (oceniając "Cygana", jak narazie jego najlepsze wydanie, to te z walki z Kliczko). Obaj nie mają jeszcze porażek i obok AJ'a, są twarzami dzisiejszej HW.
Ja się z tobą nie zgadzam, w tamtej walce był już tylko skok na kasę, Mike był już mocno i od dawna past prime i ze sportowego punktu widzenia obecna walka jest ciekawsza, wynik ułoży na nowo podium wagi ciężkiej.
Przecież ja nie oceniłem walki Lewis-Tyson, tylko odnoszę się do słów Fury'ego, który mówi o czasie mijającym od ich pojedynku.
Jeśli patrzyć na poziom sportowy, to masz rację. Ich starcie odbyło się za późno. Finansowo odnieśli duży sukces.