CHAVEZ JR NIE WYSZEDŁ DO 6. RUNDY WALKI Z JACOBSEM
Julio Cesar Chavez Jr (51-4-1, 33 KO) zaczął zaskakująco dobrze, ale poddał walkę z Danielem Jacobsem (36-3, 30 KO), tłumacząc się kontuzją.
Meksykanin pokpił sprawę dzień wcześniej, przekraczając ustalony pierwotnie limit o ponad dwa kilogramy. Z tego też powodu musiał oddać jeden z trzech milionów dolarów swojemu przeciwnikowi.
Chavez Jr dobrze wszedł w pojedynek, przeważając nawet nieznacznie w pierwszych dwóch rundach. Jacobs dopiero od trzeciego starcia złapał swój rytm i zaczął dochodzić do głosu. Syn "Cesarza" piątą rundę kończył z rozciętym lewym łukiem brwiowym i krwawiącym nosem. Przewaga Amerykanina rosła, ale nikt się nie spodziewał, że to już... koniec.
Julio pozostał w narożniku i nie wyszedł do szóstej odsłony. Tłumaczył się rzekomym złamaniem ręki, ale widzowie zgromadzeni w Talking Stick Resort Arena w Phoenix wydali "wyrok" i pożegnali Chaveza gwizdami.
Okazuje się że mało wiesz o boksie zawodowym, choć pod prawie kazdym tematem się udzielasz. Wyjaśnię Ci o co chodzi to moze nie będziesz się dziwił. Jest zapotrzebowanie na produkt , jakim jest Chavez , to się go pokazuje i chłopak zarabia pieniądze. To jest boks zawodowy. Poczytaj wywiady ze sportowcami z innych dziedzin np piłka nożna dowiesz sie że są piłkarze , którzy nie "lubia haratć" w gałę a to robili lub robią ( Christian Vieri, Mario Balotelli).
Jeśli chodzi o sama walkę to pojedynek wyrównany, łokieć Jacobsa pracował cały czas to prawda, Chavez protestował kilka razy , ale bez wyraźnej reakcji sędziego...