RIAKPORHE JEST SILNY, ALE WCIĄŻ SUROWY - NA MASSEYA STARCZYŁO
Richard Riakporhe (11-0, 8 KO) chciałby spotkać się ze zwycięzcą starcia Głowacki vs Okolie, ale póki co to dla niego o jeden most za daleko. Udowodnił mu to dzisiaj Jack Massey (16-1, 8 KO), który co prawda przegrał, ale i obnażył niedociągnięcia przeciwnika.
W pierwszych dwóch rundach nieznacznie prowadził Riakporhe, a 40 sekund przed końcem trzeciej odsłony zranił rywala długim prawym bitym w tempo. "Podłączony" Massey przeżywał trudne chwile, ale dotrwał do zbawiennego gongu. Potem walka się wyrównała, tempo nieco spadło i choć ambicji obu nie można było odmówić, to brakowało trochę spięć i ciekawego boksu. Na półmetku wręcz zaczęło wiać nudą...
Blisko 30-letni faworyt po kilkuminutowym przestoju zaakcentował udanie rundę dziesiątą. Massey po mocnej bombie przyklęknął, ale zaraz się poderwał i dzielnie kontynuował potyczkę. Po ostatnim gongu sędziowie jednogłośnie wskazali na londyńczyka w stosunku 117:111 i dwukrotnie 115:113. Tym samym Riakporhe sięgnął po wakujący tytuł mistrza Wielkiej Brytanii wagi junior ciężkiej.
Wcześniej w potyczce wagi półciężkiej Craig Richards (15-1-1, 8 KO) tylko zremisował z Chadem Sugdenem (11-1-1, 4 KO), pomimo iż ten pierwszy zrobił dużo więcej.
a moge się z tobą założyć,że nie.To przeciętniak,pompowany przez Hearna(w sumie Whyta).Gość nic nie potrafi,poza klinczowaniem i trzymaniem.