JOSHUA: RUIZ DOSTAŁ LEKCJĘ, ALE NIE SKREŚLAJCIE GO
Andy Ruiz Jr (33-2, 22 KO) otwarcie przyznaje, że czerwiec, lipiec i sierpień przeznaczył na balangę. Jesienią wziął się do pracy, ale czasu już nie starczyło i przegrał rewanż z Anthonym Joshuą (23-1, 21 KO).
- Przepraszam trenera i ojca - powiedział Meksykanin na pomeczowej konferencji prasowej.
- Chciałbym tak trenować jak on, ale niestety w ten sposób mistrzowie nie trenują. Teraz Andy może mówić co zechce, ale dobrze znał datę pojedynku, miał dużo czasu i wiedział co powinien robić. Dostał lekcję i wierzę, że również wyciągnie wnioski w kolejnych walkach. Za pierwszym razem pobił mnie zasłużenie i nie chcę, by ktokolwiek skreślał go teraz po tej porażce. Czasem po prostu musisz spojrzeć na siebie z trochę innej strony, tak jak ja to zrobiłem po czerwcowej walce. Nie słuchałem tych wszystkich ekspertów, którzy odradzali mi rewanż. Wierzyłem w siebie i zespół jaki za mną stoi. Byłem lojalny wobec swoich ludzi i udowodniłem razem z nimi, jak jestem dobry. Dziś mogę się już nazywać dwukrotnym mistrzem świata wagi ciężkiej - powiedział Joshua.
Z jego motywacją i pełnymi dolarów kontami może się to potoczyć różnie... Trzymam kciuki natomiast żeby facet znalazł w sobie jeszcze głód i zapał bo sporo świetnych walk można by z nim zorganizować na szczycie kategorii. Kto nie obejrzałby starć Ruiza z np Ortizem, Powietkinem, Kownackim czy nawet Wilderem? A jest jeszcze więcej tych nazwisk- Whyte, Parker po raz drugi, Chisora, Takam, Breazeale.
No po prostu cała masa starć od niezłych po ekstremalnie ciekawe. Oczywiście nie do wszystkich da się doprowadzić i nie będzie to łatwe z jego obecną renomą ale przy ambitnym poprowadzeniu kariery? Facet ma 30 lat- może jeszcze sporo podziałać.
Co do komentarzy przyrównujących jakość Outboxingu Joshuy do Muhammada Alego, nie wydaje mi się, aby wynikała z kiepskiej wiedzy, raczej jest to zachwyt oparty na pierwszym wrażeniu i emocjach jak przy otwarciu pierwszego McDonalds w Parczewie. Oczywiście Ali był bardziej intuicyjnym zawodnikiem, był bardziej finezyjny, twardszy i dużo szybszy, on wyrażał siebie poprzez boksowanie. Główną różnicą między tymi panami jest jednak umiejętność Alego do płynnego przechodzenia z punktowania do bójki i na odwrót, u Antka to nie działa, Antek musi mieć ścisły schemat. To oczywiście świadczy też o różnicy w ringowym iq u obu panów, także różnic na korzyść Alego jest sporo. Nie ta klasa, takie porównania są niesmaczne. Ale! Niesmaczne też jest gadanie, że Antek to co dziś robił, to robił chujowo i argumentowanie tego highlightami Mayweathera jest nielogiczne. Do porównywania z Mayweatherem to można wziąć dosłownie prawie każdego innego boksera i też na jego tle wypadnie biednie umiejętnościowo...
Dużo osób też czepia się o mentalną postawę Anthonego. Z wielu komentarzy da się zrozumieć, że u Joshuy zabrakło heroizmu. To też jest oczywiście nielogiczne, bo nie może zabraknąć czegoś na co nie ma zapotrzebowania. Jeżeli Ruiz waży o ~10kg za dużo i nie jest w stanie dogonić pretendenta to na jaki heroizm wy tam liczyliście?
Zaczynając nowy akapit, ale pozostając przy wadze Ruiza, chciałbym i jegoo wziąć pod swoją obronę. Nazywanie go leniem świadczy o czystej, bezmyślnej i bezczelnej ignorancji. Ten facet umie na prawdę bardzo dużo i to bardzo dobrze. To jest ten sam poziom wyszkolenia co Ortiz, myślicie że z wyszkoleniem się człowiek rodzi? Nad tym się pracuje. Brak dyscypliny? Powierzchownie pewnie tak, ale co za tym się kryje dalej? Biorąc pod uwagę wypowiedzi jeszcze sprzed rewanżu o tym, że Ruiz robi się kapryśny odkąd musi trzymać diete, świadczą o problemach w regulowaniu stresu. Gruby miał prawo się zestresować jak go nagle z dnia na dzień ubrali w praktycznie wszystkie pasy mistrzowskie, a że po sylwetce widać że na stres on odpowiada obżarstwem, to wyszedł chyba najgrubszy w karierze. Nie ma co go za to potępiać, strzelił sobie w stopę przybierając na wadze, ale to po prostu element do pracy z psychologiem, a nie żadna zbrodnia.
Podsumowując, przed walką Ruiz był dla mnie żelaznym faworytem, także szacunek za zwycięstwo. Jeżeli chodzi o styl, to Anthony po prostu wykonał swoją pracę, nie mniej, nie więcej.
Doróbmy jeszcze do tego wygodną ideologię. Andy nie chciał mieć wymówek i Andy nie jest leniem- on zajada stresy. A chłopak miał tyle stresu w ostatnim czasie że przypilnowanie diety nie wchodziło w grę. W końcu to jego kariera miała się zaraz skończyć i to jego skreśliło pół świata bokserskiego robiąc z niego quitera i szklarza... Biedactwo.
Ludzie stawiający zdecydowanie na Ruiza popełnili 2 dość solidne błędy:
1. Źle odczytali pierwszą walkę kompletnie wszystko naciągając pod teorie że to wszystko zasługa Ruiza
2. Skrajnie nie docenili możliwości AJ-a co jest jeszcze większą głupotą bo facet już przed walką z Andym udowodnił wielokrotnie nawet z lepszymi niż Andy pięściarzami że jest na najwyższym poziomie nieprzypadkowo. Ale jak się uważa że pokonywał samych staruszków i "wujaszków" to później zdziwienie.
Rewanż wyglądał tak a nie inaczej nie z powodu tego co źle zrobił Andy lub czego nie zrobił, z jaką wagą wyszedł Andy itd.
Rewanż wyglądał tak z powodu tego co ZROBIŁ JOSHUA i na jakim poziomie to zrobił. Z tak przygotowanym mentalnie AJ-em z taką taktyką na kolejnych 10 walk Ruiz może ugrałby jedną gdzie jakimś cudem znów zahaczył by AJ-a tak że ten by się nie pozbierał. I to niezależnie od wagi jaką by wniósł do ringu.
Brak fajerwerków to tylko kolejna wymówka by nie docenić Brytyjczyka- większość pięściarzy, środowiska itd bardzo chwali AJ-a za to co pokazał. Przypadkiem głosy o uciekaniu i nudzie pojawiają się najczęściej od tych którzy stawiali wyraźnie na Ruiza.
Mistrz świata nie ma wyglądać jak beczka ze smalcem.
Dla mnie Grubas zaprzepascił szansę życia...
Szansę życia to on w pełni wykorzystał w czerwcu. Samo określenie "szansa życia" wskazuje, że taką ma się raz w życiu, a nie co pół roku :)
Sam team Ruiza tak robił. Do ostatniej chwili. Natomiast nagle po walce okazuje się że Ruiz nie trenował, nikogo nie słuchał, miał fatalny obóz itd.
Tylko skończony kretyn nie skorzystałby z takiej wymówki tym bardziej że 70% kupiło to już na ważeniu.
Choć np Joshua do dziś nie szuka wymówek po 1 walce mimo że sam głównie jest winny stworzenia warunków dla Ruiza do niespodzianki... Więc to widać kwestia honoru i szacunku dla innych.
To jest wymówka! I to słaba. Słaba bo określa Ruiza albo jako debila albo krętacza albo kombinatora. Nie psychicznego rozbitka xD
Jeśli gość w najważniejszej walce życia w której to miał być pewnym siebie killerem nawet nie umie zbudować formy to inaczej określić się go nie da.
A wymówka bo to pierwsze co sugerował po przegranej. Zamiast oddać AJ-owi co cesarskie że tak się wyrażę od razu podłapał to że niby nie miał formy...
Sam team Ruiza tak robił. Do ostatniej chwili. Natomiast nagle po walce okazuje się że Ruiz nie trenował, nikogo nie słuchał, miał fatalny obóz itd.
Tylko skończony kretyn nie skorzystałby z takiej wymówki tym bardziej że 70% kupiło to już na ważeniu.
Choć np Joshua do dziś nie szuka wymówek po 1 walce mimo że sam głównie jest winny stworzenia warunków dla Ruiza do niespodzianki... Więc to widać kwestia honoru i szacunku dla innych.
To jest wymówka! I to słaba. Słaba bo określa Ruiza albo jako debila albo krętacza albo kombinatora. Nie psychicznego rozbitka xD
Jeśli gość w najważniejszej walce życia w której to miał być pewnym siebie killerem nawet nie umie zbudować formy to inaczej określić się go nie da.
A wymówka bo to pierwsze co sugerował po przegranej. Zamiast oddać AJ-owi co cesarskie że tak się wyrażę od razu podłapał to że niby nie miał formy...
Też lubię Joshue i potępiam Ruiza, ale nie gadaj że AJ nie szukał wymówek bo trochę szukał. Może nie na konferencji ale niejednokrotnie mówił że przegrał z jakichś powodów np. jedna z głupszych wymówek było, że to dlatego że Wilder znokautował w pierwszej rundzie Breazile, a on chciał wypaść równie dobrze. Mniej więcej tak to ujął. Były jeszcze inne bo pamiętam, ale nie pamiętam dokładnie co to bylo, a nie chce mi się tego szukać. Generalnie to gadał trochę bzdur po tamtej walce.
Co do Ruiza to wiadomo że nie jest leszczem, ale za to leniem już tak i to wiadomo nie od wczoraj.
BlackDog
Też lubię Joshue i potępiam Ruiza, ale nie gadaj że AJ nie szukał wymówek bo trochę szukał. Może nie na konferencji ale niejednokrotnie mówił że przegrał z jakichś powodów np. jedna z głupszych wymówek było, że to dlatego że Wilder znokautował w pierwszej rundzie Breazile, a on chciał wypaść równie dobrze. Mniej więcej tak to ujął. Były jeszcze inne bo pamiętam, ale nie pamiętam dokładnie co to bylo, a nie chce mi się tego szukać. Generalnie to gadał trochę bzdur po tamtej walce.
Nie chcę na siłę bronić AJa, rozumiem, że różne rzeczy, które mówił, mogły brzmieć ch*jowo. To prawda, że mówił, że chciał po nokaucie Wildera na Breazealu pokazać równie efektowny nokaut, mówił też że słyszał gwizdy na trybunach i myślał, że kibice są niezadowoleni z walki, że chcą fajerwerków. Jakkolwiek by to nie brzmiało, presja jaka nad nim wisiała, bo to nie tylko ta rywalizacja między nim, a Wilderem, ale również debiut w USA, nadzieje jakie w nim pokładało DAZN, no przyznasz, że musiało to swoje robić w jego głowie. Ale czy on na kogoś winę? Mówił o przyczynach, ale to on się podpalił, to on wtedy nie udźwignął presje, o to mieć nie może i (chyba?) nie miał do nikogo pretensji?