DILLIAN WHYTE: WACH JEST DUŻY, TWARDY I MA DOBRY LEWY PROSTY
Nawet jeśli Dillian Whyte (26-1, 18 KO) oczyści się w pełni z zarzutów o stosowanie dopingu, status obowiązkowego pretendenta do pasa WBC wagi ciężkiej odzyska dopiero w lutym 2021 roku.
Póki co Anglik spotka się w sobotę z naszym Mariuszem Wachem (35-5, 19 KO). I po wczorajszym treningu medialnym możemy zakładać, iż nie jest w szczytowej formie fizycznej. Bo na to nie wygląda. Wciąż jednak wydaje się bardzo wyraźnym faworytem starcia z "Waszką".
- Dowiedziałem się o wszystkim na trzy tygodnie przed walką. W normalnych okolicznościach wolę wiedzieć o takich sprawach dużo wcześniej, ale jestem w dobrej formie i gotowy na ten pojedynek. Mógłbym wybrać dużo łatwiejszego rywala niż Wach, chciałem jednak przypomnieć ludziom, na jakim jestem poziomie. No i potrzebuję kogoś, kto da mi teraz nieco więcej rund. To mi się przyda - mówi Anglik.
- Wach nie dość, że jest duży, wysoki, to jeszcze twardy. No i ma bardzo dobry lewy prosty. Właśnie jab jest jego najsilniejszą stroną. Mało kto chce się ze mną zmierzyć, a już na pewno nie chce tego Deontay Wilder - dodał Whyte.
Twardy? Mimo upływu lat i być może nie tej samej jakości co wcześniej jak najbardziej.
Bardzo dobry lewy prosty? Nigdy w życiu. W najlepszych momentach jab Wacha zasługiwał co najwyżej na 3 z plusem w skali ocen szkolnych.
Wach swojego czasu był naprawdę niezły choć nigdy do grona najlepszych nie miał szans się zaliczać. Było to za czasów sumiennych treningów z "odpowiednią suplementacją" w USA pod skrzydłami Mariusza Kołodzieja.
Po walce z Kliczką i wpadce Mariusz już nie zbliżył się do takiej dyspozycji i raz gorzej raz lepiej jakoś w tym boksie funkcjonował.
Dla Dilliana to dobry rywal bo:
1. Nie padnie szybko i może parę rund przeboksować więc widowisko nie ucierpi
2. Ma renomę twardziela i choć jest to twardziel po przejściach nadal pokuszenie się o rozbicie go przed czasem może mieć ładny wydźwięk
3. Sam Wach raczej jest na tyle mało dynamiczny i tak mało w ringu agresywny i aktywny że ryzyko porażki przypadkowej jest stosunkowo niewielkie.
A dla samego Mariusza ta gala i ta oferta to niezłe błogosławieństwo. I pewnie solidnie zarobi i przy odrobinie szczęścia przypomni się światu. Jakby udało mu się jeszcze w miarę postawić i nie skompromitować oraz sporo wytrzymać na pewno przypomni się też innym promotorom i pięściarzom więc kolejne propozycje sprawdzenia się z wschodzącymi gwiazdami a co za tym idzie niezła kasa powinny się pojawiać.