TRENER I MENADŻER WILDERA: RUIZ ZNÓW POKONA JOSHUĘ
Jay Deas - czyli człowiek, który odkrył Deontaya Wildera (42-0-1, 41 KO), a teraz jest jego drugim trenerem oraz współmenadżerem, z bliska obejrzy rewanżowe, sobotnie starcie Anthony'ego Joshuy (22-1, 21 KO) z Andym Ruizem Jr (33-1, 22 KO), mając nadzieję na walkę unifikującą wszystkie pasy z lepszym z tej dwójki.
- Zobaczymy, na ile pierwsza walka zapadła w pamięci Joshuy i jak on teraz się zachowa. Dziś już wiemy, że nie jest nieosiągalny i nie do ruszenia. W pierwszym pojedynku przyjął mocny cios, po którym już nie doszedł do siebie. Nie może podchodzić do tej walki z taką samą lekkomyślnością i agresją, jaką wykazał wcześniej. Ale on dotąd nie boksował ostrożnie i nasuwa się pytanie, czy on to w ogóle potrafi? Z drugiej strony ostatnie pół roku w życiu Ruiza to wielki chaos. Nagle przybyło mu wielu przyjaciół, którzy wmawiają mu, jaki jest wspaniały. Słyszy na okrągło, że jest najwspanialszy na ziemi i ciekawe, czy jest w nim jeszcze ten głód boksu? Czy wciąż tego chce tak samo mocno jak pół roku temu? - zastanawia się Deas.
W stawce rewanżu znów znajdą się pasy IBF, WBA i WBO królewskiej kategorii. W czerwcu Meksykanin powstał z desek w trzeciej rundzie, by później samemu posłał Anglika na matę ringu cztery razy i zastopować go w siódmej odsłonie.
- Moim zdaniem Ruiz wygra to po raz drugi. Wydaje mi się, że pierwsza walka zabrała dużo więcej Joshui. On po prostu dostawał lanie i z czasem przewaga Ruiza tylko wzrastała. Andy przez pierwsze rundy rozpoznawał rywala, sam przeszedł kryzys i ruszył po swoje, natomiast Joshua nie potrafił opanować swojego kryzysu. To co stało się w pierwszym pojedynku nie było dziełem przypadku i dlatego znów postawię na Ruiza - dodał trener i menadżer "Brązowego Bombardiera".
Czemu nie pojedziesz do tuscalooosy obciagnac Wilderowi, tylko marnujesz swoj potencjal na internetowym forum? Co za idiota, pokaz mi dyscypilne sportu gdzie dwoch wielkich rywali klepie sie po plecach, normalnie kolejny cieply fanboy BlackDog vol 2.
I daj sobie spokój z tymi tekstami, tym to możesz zabłysnąć wśród sobie podobnych, poza tym głodnemu chleb na myśli... Co?
Co do samego alabmy to wręcz przeciwnie nie znoszę całego tego teamu i pierdol@nia w sposób wynoszący się ponad wszystkich.
bogdanhaze to po prostu niewychowane bydle. Widać rodzice albo go nie wychowali albo im się to nie udało i facetowi wydaje się że może wszystkich na około ciągle obrażać- w dodatku bez powodu.
Najczęściej takie "inteligenty" wyrastają z takiego podejścia do życia w okolicach szkoły średniej ale są i wyjątki którym to szczęście nie przydarza się nigdy. Większość okupuje później więzienia a część albo dorywa życie i w końcu zaczynają rozumieć że ludziom należy okazywać szacunek, być uprzejmym w rozmowie itd bo w żadnym urzędzie, pracy itd nikt takiego chamstwa nie będzie znosił a nie wszystko da się załatwić piąchą w ryj bo jest się silniejszym...
"pokaz mi dyscypilne sportu gdzie dwoch wielkich rywali klepie sie po plecach"
A Rogera Federera to znasz? I Rafaela Nadala?
A piłkę nożną oglądasz? Czy Cristiano Ronaldo ciśnie po Messim jak po szmacie czy jednak bardzo się nawzajem panowie szanują (siebie i swoje osiągnięcia). Zresztą dotyczy to całych tych dyscyplin z małymi wyjątkami. Zresztą nie tylko tych...
Nie trzeba być przygłupie "ciepłym fanboyem" by szanować przeciwnika. Nawet w takim sporcie jak Boks zawodowy. Joshua jest tego świetnym przykładem bo mimo małych pstryczków często żartobliwych szanował zawsze Wildera i wypowiadał się o nim z szacunkiem. W odwrotną stronę działa to już skrajnie inaczej.
Być może właśnie dlatego tak nienawidzisz AJ-a a kochasz Wildera- bo po prostu nie potrafisz pojąć zasad którymi się ten kieruje- w końcu najlepiej wszystkich na około obrażać "bo jesteśmy rywalami" czy mamy inne zdanie xD
ha ha, dalej juz nie czytalem. Co to w ogole za tekst? Czym sie rozni jedno od drugiego? ludzie... :-D
A no tym że niektórzy nie mają szczęścia do rodziców i mogli oni być takimi ludźmi że nawet się o wychowanie gościa nie postarali mając go głęboko w... Tak też się zdarza.
Natomiast bywa też tak że rodzice robią wszystko co w ich mocy by dziecku przekazać to co najlepsze a te i tak robi wszystko odwrotnie i stacza się na własne życzenie.
Nie znaczy to że go nie wychowywali czy się nie starali. Starali się ale się nie udało. Nie z ich winy.
Rusz trochę głową na drugi raz bo tłumaczenie takich prostych spraw to... szkoda pisać...
No ciężko czasem się nie wkurzyć. Spoko można mieć inne zdanie i poglądy, idoli itp. ale co niektórzy gdy brak im siły argumentu, włącza im się tryb użycia argumentu siły, a raczej wyzwania. Jeden z drugim nie ogarnia treści i potem takie pogawędki.