90. MPS: LEWICKI NAJLEPSZYM ZAWODNIKIEM, DURKACZ-POLSKI WALKĄ TURNIEJU
Łukasz Furman, Informacja własna
2019-11-30
Ryszard Lewicki (-75kg), złoty medalista wagi średniej, został wybrany najlepszym zawodnikiem zakończonych wczoraj 90. Mistrzostw Polski Seniorów.
Lewicki w drodze po złoto pokonał pięciu rywali - kolejno Grzegorza Mardyłę na punkty PKT 5:0 (30:26 i 4x 30:27), potem Wołodymira Juszyna (RSC 2), następnie Bartłomieja Kaczmarka (RSC 2), w półfinale wypunktował 4:1 (29:28 i 4x 27:30) Bartosza Gołębiewskiego, by w walce o złoto pokonać mocno bijącego Rafała Wołczeckiego PKT 4:1 (29:28, 29:28, 28:29, 30:27, 30:27).
Za najlepszą walkę turnieju uznano finałowe starcie w limicie -63kg pomiędzy Damianem Durkaczem a Mateuszem Polskim. Fotorelację z tego pojedynku prezentowaliśmy TUTAJ.
Dlaczego wmawiasz mi, coś czego nie napisałem? Napisałem, że nadgorliwi sędziowie poddający bez powodu rywali Masternaka mogą stworzyć wrażenie, że Masternak kupił sobie mistrzostwo Polski, jeżeli taka sytuacja powtórzy się w finale. Jeżeli nie potrafisz czytać ze zrozumieniem, to Ty masz problem, a nie ja. I to Ciebie nie można poważnie traktować.
Co do meritum tego wątku, to trudno wymagać, żeby na mistrzostwach Polski za najlepszego zawodnika uznano reprezentanta Białorusi. Chociaż Kastramin był zdecydowanie najlepszy.
Bo gdy padł jeszcze jeden cios i skończyłoby się ciężkim nokautem, to nagle "nadgorliwy sędzia" byłby "idiotą, który nie zna się na sędziowaniu".
Nie można rzucać bezsensownie słów na wiatr.
PS - Kastramin świetny, gdy ktoś na niego idzie, ale kiedy to on ma pójść, wówczas traci połowę wartości.
Czy ty nie dostrzegasz różnicy pomiędzy zawodowym boksem, gdzie więcej niż 50% walk kończy się przed czasem i amatorskim, gdzie z powodu zupełnie innych rękawic procent nokautów jest poniżej 5 i od wielu lat nie słyszałem o jakiejś poważnej kontuzji (lub tym bardzie zgonie lub trwałym kalectwie) w następstwie urazów mózgu. Jeżeli sędzia poddaje zawodnika "na wszelki wypadek" tylko dlatego, że on walczy z faworytem, to jest to nadgorliwość i "niedźwiedzia przysługa" wyrządzona faworytowi (w tym przypadku Masternakowi), który takiej "pomocy" nie potrzebuje. To po co w ogóle organizować walkę? Można "przy zielonym stoliku" uznać, że bokser A jest lepszy, a boksera B uznajemy za przegranego dla jego własnego dobra. Dwaj rywale Masternaka (Szociński i Zieliński) byli liczeni i poddani w sytuacji, gdy nie było najmniejszych oznak zamroczenia, boksowali i zadawali swoje ciosy. Całe szczęście, że walka finałowa była OK i Masternak mógł wreszcie potwierdzić swoje umiejętności na amatorskim ringu. Może dlatego, że ktoś przeczytał mój wpis, który Ty uznałeś za "najgłupszy".