WILDER ANALIZUJE NOKAUT NA ORTIZIE: STWORZYŁEM ARCYDZIEŁO
Mistrz świata WBC wagi ciężkiej, Deontay Wilder (42-0-1, 41 KO) podkreśla, że nokaut, jaki zafundował Luisowi Ortizowi (31-2, 26 KO) w ostatnią sobotę, nie był dziełem przypadku. Amerykanin tłumaczy, jakich zabiegów wymagało wykonanie kończącej akcji w siódmej rundzie. Według Wildera była ona owocem misternego planu i jego idealnej egzekucji.
WHYTE: NIE OBAWIAM SIĘ WILDERA, SPRAWIĘ MU OGROMNE PROBLEMY >>>
- Musisz się doskonalić, musisz mieć umiejętności i musisz wiedzieć, kiedy przychodzi perfekcyjny moment, by ich użyć. Wszystko opiera się na timingu, kalkulacji, przygotowaniu, pamięci mięśniowej. Zaczynam wolno, ale jestem czujny. Jestem gotowy na wszystko i staram się obserwować reakcje rywali na moje ruchy - powiedział Wilder.
- Wiedziałem, że Ortiz wspaniale kontruje, więc będzie reagował bardzo szybko na moje akcje. Musiałem więc cierpliwie rozłożyć wszystko w czasie. W ostatnich sekundach siódmej rundy stworzyłem arcydzieło. Oślepiłem Ortiza, zahipnotyzowałem go czterema lewymi prostymi i obszedłem. Zrobiłem krok w lewo, zwód lewym i uderzyłem perfekcyjnym prawym. Czułem, że kąt uderzenia będzie idealny. Moja ringowa inteligencja jest bardzo wysoka, kalkuluję i nie poruszam się bez sensu, tylko zgodnie ze strategią - dodał coraz bardziej doceniany artysta nokautu.
Wilder nudny, bo nie umie boksować, tylko nokautuje. Fury umie znakomicie boksować, ale nudny, bo nie nokautuje. Podobnie zresztą jak Usyk. Kownacki nie jest nudny, bo przewraca rywali, ale przyjmuje wszystko na łeb i jest za gruby. A Joshua to bum, bo przegrał z grubasem Ruizem Jr. idąc na wymianę, ale gdy boksuje zachowawczo jak z Parkerem to także jest nudny. Ludziom nie dogodzisz xD
Nie za bardzo rozumiem, co tak naprawdę próbujesz kwestionować? Czy Twoim zdaniem styl Wilder'a nie jest nudny? Zabierzemy z jego walk momenty nokautów i co nam wtedy zostanie takiego ekscytującego? Moim zdaniem, nie za wiele. I nie wyciągałbym tak dalekich wniosków, że Amerykanin nie umie boksować, bo umie. Nie robi tego w podręcznikowy sposób, ale na swój własny potrafi to robić. I jest w nim niezwykle skuteczny.
Nie no ja się zgadzam z Twoim wpisem. To było bardziej skierowane do ogółu użytkowników. Wilder oczywiście jest nudny. Ale często Ci sami, którzy tak twierdzą, uważają również, że nudni są tacy pięściarze jak Fury czy Usyk. Wilder coś tam oczywiście potrafi, ale generalnie rzecz biorąc boksować nie umie, co nie znaczy, że nie umiejąc boksować nie można kogoś trafić i Wilder jak trafia to najczęściej jest po walce. W jego przypadku najistotniejszym czynnikiem jest jego ringowe IQ i chirurgiczna precyzja.
Alabamus czesto uzywa lewej reki,nie do zadawaniu ciosu,tylko zeby zaslonic pole widzenia rywala i do zlapania wlasciwego dystansu.To nie jest jakas mega skomplikowana akcja i robi to bardzo czesto.Recepty zeby temu zaradzic sa rownie proste,Ortiz bedac mankutem mogl uzywac prawej reki do blokowania jabu Wildera,albo mogl zrobic krok w tym.Zamiast tego opuscil garde i widzac lecacy cios skrecic tylko glowa.To bylo za malo
I tak się właśnie stało:)
Dla niektórych tutaj Wilder jest nudny ale np Adaś nie? :P Przenieśmy to na konkretne walki, czyli walka Wilder vs Ortiz II była nudna a Kownaś vs Arreola była mega ciekawa? :) Jezu, ludzie... litości... Niedzielny kibic, który nie zna zawodników, faktycznie mógłby tak powiedzieć, no ale że bokserogowcy tak mówią? :)
To inny rodzaj emocji niż walki typu Chisora vs Whyte 1 czy Fonfara vs Cleverly ale o nudzie nie ma mowy.
Zresztą braki aktywności Wildera nadrabiał dość nieźle Ortiz. Było na co popatrzeć i nie ma co narzekać.
Paradoksalnie był to najgorszy występ Wildera na wysokim poziomie z najlepszym zakończeniem w karierze. Oddał oprócz może jednej rundy całą walkę. Ryzykował sporo bo zostawiał pole do popisu Ortizowi i nieraz solidnie oberwał. No ale ostatecznie przyniosło to spektakularne skutki więc występ jak najbardziej na plus.
Z perspektywy czasu czy można czepiać się Ortiza? Nie bardzo. Może i prosty błąd ale koniec końców trudno w całej walce w której zużywa się 2 x tyle energii co młodszy przeciwnik ani razu nie popełnić takowego.
Luis poczuł się zbyt pewnie bo zbyt łatwo mu szło. Nawet próby prawej ręki Wildera omijał wcześniej bez większych problemów. Aż w pewnym momencie wyśmiał Wildera w ringu.
No i trochę facet zwolnił. W 6 rundzie ewidentnie zaczął łapać oddech i dla Wildera był to sygnał że być może czas rozkręcić tempo. Zaczął pracować.
Co więcej mógł zrobić Ortiz? Wg mnie tylko 1 rzecz jeszcze można by było zmienić. Powinien od tej 6 rundy zamiast zwolnić "zredukować bieg" i przycisnąć Wildera z całą energią jaka tylko mu została i spróbować zakończyć walkę przed czasem.
Sędziowie dobrze czytali tą potyczkę- owszem ale sam Luis powinien mieć w pamięci pierwszą walkę i absolutnie się wygraną punktową nie zadowalać. Tym bardziej bez nokdaunów.
Co by mu to dało? Albo by się wypompował i przegrał przed czasem (ale tak się stało przecież) albo by sporo zyskał. Tak się składa że Wilder kompletnie nie stwarza zagrożenia w bliższym dystansie gdy jest atakowany. On tam bezradnie przyjmował ataki Ortiza bez żadnych odpowiedzi.
Gdyby Luis miał mocniejszy napór i większą siłę rażenia mogłoby być różnie. W każdym bądź razie nie wolno Wilderowi zostawiać miejsca bo to stąpanie po polu minowym.
Wilder popadł w samozachwyt. To normalne u takich gości ale mimo iż faceta nie lubię muszę przyznać że nokaut ów wyszedł mu niesamowicie. Spektakularnie wszedł ten cios nawet jak na Wildera. Nie był jakoś straszliwie długi, nie widać było tego impetu a skończył dość solidnie odpornego Stiverna jakby dostał strzał kastetem albo bejsbolem.
Na żywo nawet nie zajarzyłem od razu co tam się stało. Dopiero po chwili to do mnie dotarło i mimo iż znam Wildera byłem solidnie zaskoczony.
Ale czy ktoś mówi, że walka była nudna? Oprócz Wilder'a był również Ortiz, który się starał. Chociaż i tak myślę, że pierwszy ich pojedynek był bardziej emocjonujący. W rewanżu był bardzo widoczny obopulny respekt.
Słuchaj, co do samego Wilder'a, to rozumiem, że są ludzie tacy, jak Ty, których, żeby zadowolić wystarczy "napięcie wiszące w powietrzu". Spoko, nie krytykuję tego, bo są gusta i guściki. Ale dla mnie, nie licząc momentów nokautów, boks Amerykanina mnie nie porywa. Oczywiście doceniam go, bo na swój sposób jest wyjątkowym pięściarzem.