Mistrz świata WBC wagi ciężkiej, Deontay Wilder (41-0-1, 40 KO) to bez wątpienia wielki artysta nokautu, dysponujący nadludzką wręcz siłą uderzenia. Jutro zmierzy się w Las Vegas w rewanżowym starciu z Luisem Ortizem (31-1, 26 KO), a przed tym pojedynkiem poznaliśmy sekrety diety obrońcy tytułu. Jest w niej ciekawy biało-czerwony akcent.
WSZYSTKO O WALCE WILDER vs ORTIZ II >>>
- Wstaję o ósmej rano. Jem dobre śniadanie złożone z takich składników jak naleśniki, polska kiełbasa, paszteciki i wysokiej jakości jajka przyrządzane w stylu McMuffin (smażone w okrągłej foremce - przyp.red.) Wracam do stołu o 11.30, jem makaron z kurczakiem i sosem Alfredo (składa się głównie z sera i z żółtek jaj - przyp.red.), do tego na przykład gotowaną kolbę kukurydzy i pieczywo czosnkowe. To wszystko popijam proteinowym koktajlem, lubię nim kończyć również śniadania - powiedział Wilder.
- O drugiej po południu jem kanapkę z szynką i serem lub z tuńczykiem, do tego dwa gotowane jajka. Kolejny posiłek spożywam o piątej, to stek w stylu Salisbury (potrawa z mielonego mięsa wołowego z dodatkiem innych składników, uformowana w kształcie kotleta i podawana zazwyczaj z sosem cebulowo-grzybowym - przyp.red.), do tego purée z czerwonych ziemniaków i zielona fasolka. Namiętnie jem także pochrzyn. Ostatni posiłek dnia spożywam o wpół do ósmej, jest to na przykład stek T-Bone (składający się z polędwicy i rostbefu przedzielonych fragmentem kości kręgosłupa - przyp.red.), znowu czerwone ziemniaki i fasolka, dynia, cukinia lub sok ze świeżych owoców. Każdy dzień jest inny, składa się z różnych dań. Ale te przykłady dobrze ilustrują moją dietę. Nie jestem żarłokiem, ale jem wszystko, co mi dają - dodał jeden z najmocniej bijących zawodników w historii boksu.