MANFREDO JR Z BUDOWY NA RING: ZAWSZE CHODZI O PIENIĄDZE
W sobotę na ring wraca Peter Manfredo Jr (40-7-1, 21 KO). Finalista "The Contender" i były dwukrotny pretendent do pasa mistrza świata zmierzy się z Melvinem Russellem (11-7-2, 7 KO), a walka zakontraktowana jest w limicie wagi półciężkiej.
BĘDZIE TRZECIA WALKA MORY I MANFREDO? >>>
Manfredo po raz ostatni widziany był w ringu ponad trzy lata temu. Na co dzień "Pride of Providence" pracuje na budowie, a powrót między liny motywowany jest oczywiście chęcią zasilenia rodzinnego budżetu.
Amerykanin codziennie wstaje o 03:30. O 6 rano jest już na miejscu pracy. Do domu, w zależności od korków, dociera o 17 lub 18. Manfredo pracuje fizycznie od 2008 roku. W swojej codzienniej pracy robi wszystko, czego wymagają od niego przełożeni: miesza beton, przenosi cegły, sprząta miejsce pracy, gdy stolarze wykonają swoje zadania.
- Boks jest teraz dla mnie trudniejszy, ponieważ jestem wyczerpany fizycznie i emocjonalnie - mówi Manfredo Jr.
- Jestem robotnikiem, ale to nie moja branża. Z zawodu jestem bokserem. Powrót? Zawsze chodzi o finanse. Mam trójkę dzieci, żonę. Chcę jeszcze kiedyś pojechać na wakacje, a bez walk nie będzie mnie na to stać. Jasne, że obawiam się o utratę zdrowia, ale każdy ma takie obawy. Wierzę w Boga, a więc wierzę w to, że to co ma się stać, wydarzy się. Co mogę więcej powiedzieć? Każdy ma swój czas - dodał pięściarz z Providence.
Celny komentarz.
Takie prace to podejmują nielegalni emigranci.
Na początku pobytu...
Później to można nauczyć się kłaść dachy, kafelki itd.
Wielu właśnie rodziną podciera sobie gębę.