FURY: PRZED PIERWSZĄ WALKĄ Z WILDEREM WSZYSCY WE MNIE ZWĄTPILI
Tyson Fury (29-0-1, 20 KO) święci ostatnio pozaringowe tryumfy, jest bardzo aktywny medialnie i nie przestaje trenować. Nikt już nie wątpi, że wrócił do wielkiej formy mentalnej i fizycznej. Zupełnie inaczej jego sytuacja wyglądała rok temu, przed pierwszą walką z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Deontayem Wilderem (41-0-1, 40 KO). Brytyjczyk twierdzi, że nikt w niego wtedy nie wierzył.
TYSON FURY: KIEDY SPRZĄTNĘ WILDERA, ZMIERZĘ SIĘ Z MIOCICIEM >>>
- Byłem tłusty jak świnia i miałem samobójcze myśli, a potem wróciłem po ponad dwuletniej przerwie i zrzuciłem 60 kilogramów. Nigdy nie przestałem wierzyć w siebie jako boksera, ale zwątpili we mnie wszyscy, którzy zawsze wierzyli we mnie w przeszłości. Mój ojciec, bracia, żona, wszyscy - powiedział Fury, którego autobiografia pojawiła się w tym tygodniu w księgarniach i znakomicie się sprzedaje.
- Myślę, że nawet mój trener nie wierzył w moje zwycięstwo w rewanżu z Wilderem. Mój ojciec nie rozmawiał ze mną przez pięć tygodni, kiedy przygotowywałem się do tej walki. Był pewien, że zostanę ciężko znokautowany. Powiedział: ''Żadna wypłata nie jest warta tego, by spędzić resztę życia na wózku inwalidzkim'' - dodał Fury, którego pierwsza, grudniowa walka z Wilderem zakończyła się remisem. Do rewanżu ma dojść w pierwszym kwartale przyszłego roku, ale najpierw Wilder musi wygrać listopadowy rewanż z Luisem Ortizem.
Stul japę. Kim ty w ogóle jesteś?